Ice Cream Tycoon Deluxe to kolejna propozycja dla miłośników kolorowych, niskobudżetowych gier ekonomicznych spod znaku IncaGold. Tym razem specjalizująca się w segmencie value firma wydawnicza proponuje nam coś oryginalnego i zarazem idealnego na upalne, wakacyjne popołudnia – symulator sprzedawcy lodowych przysmaków. Nasz bohater, tak jak pewnie wielu naszych czytelników i czytelniczek, kocha lody pod każdą postacią i pewnego dnia wpadł na niezły pomysł rozkręcenia małego biznesu, z pysznymi deserami w roli głównej.
Drogę do sławy i bogactwa rozpoczynamy od zainwestowania naszych skromnych oszczędności w mały, słabo wyposażony wózek z lodami. Wraz z naszym przybytkiem kierujemy się następnie na jeden z sąsiedzkich terenów, przy czym musimy się zawsze dobrze zastanowić, czy tam, dokąd pojedziemy, ktoś rzeczywiście będzie od nas chciał te lody kupić. Nie jest to znów tak banalna kwestia, mając na uwadze cały szereg czynników kształtujących lokalny popyt. Kluczowe znaczenie ma oczywiście pogoda – musielibyśmy mieć naprawdę dobre lody by w trakcie rzęsistej ulewy przekonać mieszkańców do zrzucenia ciepłych papci i wybrania się na spacer po „dwie kulki”. Sami określamy oczywiście cenę naszych specjałów, mając na uwadze przede wszystkim renomę naszej ambitnej firmy oraz zasobność portfeli lokalnej społeczności. Niebagatelny wpływ na powodzenie naszych planów ma jakość oraz różnorodność produktów z menu – mamy tutaj pełne pole do popisu, sami wybieramy i zamawiamy u hurtowników określone półprodukty (o różnej cenie i jakości), z których następnie tworzymy nasze niedoścignione lodowe kompozycje. Różne grupy wiekowe charakteryzują się odmiennymi upodobaniami kubków smakowych, dobrze jest więc ponownie przyjrzeć się lokalnym rynkom zbytu i zorientować się co najlepiej tubylcom smakuje.
Wszystko to brzmi całkiem sielankowo, nie ma jednak róży bez kolców. Na każdym kroku musimy bowiem konkurować z innymi sprzedawcami lodowych pyszności, którzy wszelkimi sposobami walczą o swój udział w rynku. Duże znaczenie mają także wszędobylscy funkcjonariusze policji oraz urzędnicy do spraw zdrowia, którzy natychmiast po zlokalizowaniu naszego mobilnego sklepiku z lodami z wielkim zapałem przystąpią do kontrolowania jakości i zgodności naszych poczynań z prawem. Trudno z nimi walczyć, a co gorsza, jeśli przeniesiemy się na obszar o stosunkowo niewielkiej aktywności przedstawicieli prawa, możemy napotkać nie mniej sympatycznych rzezimieszków czy wręcz gangsterów, którzy z chęcią zaoferują nam płatną „ochronę”. Jeśli mimo wszystko nasza strategia terytorialno-smakowo-cenowo-jakościowa odnosi sukcesy, sprawnie możemy rozbudowywać nasz interes poprzez prowadzenie aktywnej reklamy i kompleksowego marketingu. Droga na sam szczyt jest długa, ale warta świeczki – każdy chciałby bowiem pokierować wielką fabryką lodowych smakołyków, a to jest właśnie celem naszego sprytnego dorobkiewicza.