Czwarty studyjny album formacji, bardziej spójny i poruszający niż misterne "Made In The Dark" z 2007 i bardziej ambitny niż nominowane do nagród Mercury i Grammy "The Warning" z 2005.
Gdy mowa o składzie takim, jak Joe Goddard, Alexis Taylor, Felix Martin, Al Doyle i Owen Clarke, nie jest zaskoczeniem, że zespół pożycza, tworzy i inspiruje się szeroką gamą gatunków.
Na "One Life Stand" słychać szereg różnorodnych inspiracji - od początków brytyjskiej sceny funkowej, przez soul, współczesne R&B, northern soul, gospel, muzykę elektroniczną z czasów jej rozkwitu, detroit house, southern soul, dokonania Arthura Russela, Prince'a czy Theo Parisha. Te wszystkie nawiązania zostały swobodnie połączone z charakterystyczną dla zespołu estetyką popową, nieszablonowymi rytmami, dziką elektroniką i upajającymi eksperymentami muzycznymi. W dodatku w sposób, który sprawia, że efektu nie można pomylić z żadną inną grupą. Piosenki na "One Life Stand" zostały w większości skomponowane na fortepianie, Wurlitzerze i syntezatorze Prophet, a demówkę zarejestrowano w studiach domowych Alexisa i Joego. Następnie materiał zabrano do Lanark Studio należącego do Ala i Feliksa (i przez nich prowadzonego), gdzie utwory zostały do końca wyprodukowane i opracowane wraz z pozostałymi członkami zespołu. Ponadto, w nagraniu płyty wzięli udział legendarni pionierzy swoich gatunków - Charles Hayward (This Heat) i Fimber Bravo (Steel n' Skin), a także młodsi muzycy, w tym Leo Taylor (The Invisible) oraz aranżerzy instrumentów smyczkowych i eksperymentalni kompozytorzy Emma Smith i Vince Sipprell (Geese), którzy nadali nagraniu kolejny wymiar wyjątkowości. To kolekcja dopracowanych, ciepłych i poruszających, podnoszących na duchu i ujmująco szczerych piosenek. Cały album od początku do końca opowiada o miłości: euforycznej, nostalgicznej, braterskiej, czy nawet realistycznej. To w zasadzie seria hitów parkietu - od przebojowego "Hand Me Down Your Love" przez afirmujące życie, pełne absurdalnego, czarnego humoru "I Feel Better" i czule refleksyjny realizm "Slush" aż po romantycznie melancholijne "Alley Cats". Ten materiał potwierdza, że Hot Chip jest jednym z najważniejszych i najbardziej twórczych zespołów naszej epoki.