HOMO ELECTRONICUS
Autor: WŁODZIMIERZ SEDLAK
Wydawnictwo: P.I.W.
Rok wydania: 1980
Format książki: 180 x 110 mm
Ilość stron: 241
Książka jest w ŚWIETNYM stanie, niezniszczona, nigdy nieczytana, . Odziedziczyłem ją po dziadku, leżała wiele lat w szafie nieruszana.
Polecam serdecznie
OPIS TREŚCI:
Homo electronicus - jego pojęcia i logika
Człowiek jest bezsprzecznie najinteligentniejszym zwierzęciem i podobno z tego powodu niezbyt pasuje do biologicznego królestwa zwierząt.
Nałożył na siebie pojęciową siatkę, od góry nakrywając się logiką, którą wymyślił jako konieczną wymierność wszelkich poczynań oddzielających go od zwierząt. Przez 23 wieki sądzono, że istnieje tylko jedna logika sformułowana przez Arystotelesa, jak niemal przez tyle samo stuleci istniało przekonanie o jednej geometrii wymyślonej przez Euklidesa. Wiek XIX obalił oba intelektualne mity. Istnieje tyle logik i geometrii, ile ich potrafi wymyślić człowiek. Podobnie, jak współrzędne kartezjańskie nie stanowią jedynej "siatki geograficznej"dla naszych pojęć.
W biologii jest inaczej. W logice nieobserwowanie zasad prowadzi do nieciągłości, czyli pomyłki w rozumowaniu, a tym samym - pomyłki w poznaniu
rzeczywistości. Wydaje się, że w biologii odstępstwo od przyjętych pojęć jest przeciwstawnością życia określamy ją jako śmierć. W logice biologicznej człowiek obawia się nie tyle pomyłki w poznaniu, ile samej natury przedmiotu badań. Być może jest to lęk podświadomy.
Po co uprzedzać wnioski
. Lepiej przyjrzyjmy się faktom. Zastanówmy się nad tym, co jest paradoksalne, a co zależy tylko od początku układu współrzędnych i od przenoszenia pojęć z jednego układu w inny choć treści tych pojęć nie pokrywają się. Biologia makroskopowa wytworzyła zestaw pojęć o życiu, które były w niej obowiązujące; potem zastosowano je do biologii molekularnej, wreszcie próbowano implantować do biologii submolekularnej. Ustawiamy sztalugi naszej myśli na coraz innym poziomie organizacyjnym życia i malujemy jego obraz używając tych samych pojęć, co prowadzi nas do niemożności uzyskania definicji życia, słusznej na wszystkich poziomach organizacyjnych. Jednym z zasadniczych paradoksów biologii mimo niezwykłego jej rozbudowania jest brak opracowanej metodologii. Nie istnieją więc w biologii pojęcia abstrakcyjna, a tylko wyobrażenia, układane w terminy używane w różnej skali poziomów organizacyjnych.
Musiało to wreszcie doprowadzić do pojęciowej rozbieżności, która świadczyć może, że dokonuje się formowanie nie tyle nowego, ile podstawowego poziomu życia, gdzie nasze obiegowe "pojęcia-wyobrażenia"stają się sporne. W fizyce sytuacja taka powstała z chwilą pojawienia się mechaniki kwantowej, która pozwoliła na inny odbiór rzeczywistości. Drugi taki przełom nastąpił w fizyce relatywistycznej. Kiedy w roku 1915 stanął Einstein wobec alternatywy: zrezygnowanie z geometrii Euklidesa lub porzucenie twórczej koncepcji przestrojenia Wszechświata, wolał poświęcić od dawna nieżyjącego już Greka, niż okazję głębszego poznania Kosmosu. Schematy są nienaruszalne, dopóki się ich nie naruszy. Biologia nie przeszła swej fazy mechaniki kwantowej ani zrelatywizowania. Tradycyjnie tkwi na dawnych pozycjach, wchłaniając nowe fakty. Rzecz prosta, komplet pojęć jest tworzony zawsze dla systemu. W systemie fizjologicznym, który niedostrzegalnie przeszedł w biochemiczny - pojęcia były adekwatne. Biologia molekularna, podretuszowana chemią, mieści się jeszcze w tym samym systemie razem z pojęciami. Przejście do biologii submolekularnej nie może się dokonać bez rewizji pojęć, jest bowiem przejściem w świat kwantowych podstaw, które w fizyce łączy się z nowym pojmowaniem rzeczywistości i jej opisywaniem. W biologii nie może być inaczej, z jednym wyjątkiem - niemożnością formalnego opisu ze względu na złożoność przedmiotu, a może raczej ze względu na nowość samej problematyki.
Jako przykład trudności w stworzeniu formalnego matematycznego opisu można przytoczyć próby w tym zakresie dla jednej pary zasad azotowych znajdujących się w DNA, mianowicie pary guanina-cytozyna, potraktowanej jako układ 136 elektronów. Chodziło bodaj o znalezienie położenia protonu w jednym wiązaniu wodorowym. Wymagało to obliczenia 70 miliardów całek dwuelektronowych. Maszyna cyfrowa typu IBM 360/195 wykonywała tę operację aż przez 192 godziny. Zachęcające.
Pojęcia nasze o życiu sięgają korzeniami jeszcze przednaukowej obserwacji, a więc są znacznie starsze niż logika Arystotelesa i geometria Euklidesa. Pod naporem biologii eksperymentalnej uległy rewizji o tyle, że nie ma już potrzeby obalania animistycznych skłonności, ponieważ obraz życia pocięła gęsta sieć analiz chemicznych i molekularnych struktur. Z animizmu i najstarszych filozoficznych sformułowań został brak definicji życia jako naukowa kurtuazyjna aprobata empirycznych danych
, bez orzekania dyplomatycznie o życiu, czym ono jest. Dawne pojęcia o życiu w klasycznej niemal formie zostały wyparte milcząco do psychologii, która nie mniej dyplomatycznie nie orzeka nic o naturze psychiki, choć nie kwestionuje jej koegzystencji z działalnością centralnego układu nerwowego. Tak więc dwie nauki
eksperymentalne - biologia i psychologia - po cichu wyznają zasadę nieorzekania o naturze przedmiotu, czyli pozbawiły się możności zdefiniowania go.
Natomiast człowiek jest jednostką złożoną z dwóch niewiadomych. Pojęcie wyrażające jego naturę musi pozostać znowu bez definicji. Na dnie wszystkiego znajduje się z milczącą zgodą przyjmowany zespół pojęć pierwotnych, w niewielkim stopniu retuszowanych przez biologię doświadczalną, zbyt małym na to, by powstała definicja. Zaplecze usprawiedliwiające tego rodzaju przemyt logiczny stanowią wszystkie nauki humanistyczne badające dzieła ludzkie.
Sapiens uprawia logikę dziwnego rodzaju. Jest postępowy i na wskroś zempiryzowany, a mimo wszystko tkwi na prastarych i pierwotnych pozycjach nie przyznając się, że brak mu w ogóle definicji pojęć tak fundamentalnych, jak: życie, psychika, człowiek. W bardzo złożonych i niejasnych sytuacjach zdolny jest nawet do odstępstw od rygorów, które sam ustalił. Szybko i nerwowo wydrapał przekonanie o cudach. Prawa termodynamiki sformułował już 1501at temu. Kiedy stanął w zadumie przed życiem, widząc jak stosuje ono antyentropijne uniki, choćby w podziale komórki na dwie albo w cyklu płciowym, doszedł do uznania termodynamicznego dziwu: życie pożera własną entropię i staje się w ten sposób nieśmiertelne w czasie (Schrodinger).
Nie oglądając się na termodynamiczne problemy, stworzył biochemiczny schemat życia. Ale przecież wszystkie procesy materii podlegają prawom termodynamiki. Jak może istnieć proces w zasadzie ten sam, przekazywalny przez miliardy lat, bez zwiększania bezwładności? Odpowiedź pada z wyższego piętra biologicznych specjalności: "Przez genetyczne zakodowanie i przekaz informacji."Termodynamika procesów chemicznych jest dobrze poznana. Tymczasem w biochemii przyjmuje się wieczny balans odwracalnych reakcji chemicznych, jak gdyby posiew entropii nie chciał rosnąć na biologicznej pożywce. Człowiek twórca i logiki, i termodynamiki - wnosi protest przeciwko własnym pomysłom nazywając je niekiedy irracjonalnymi.
Człowiek, twórca trzech systemów - biochemicznego, logicznego i termodynamicznego - znalazł się w tej samej sytuacji, co kiedyś Einstein: z czego zrezygnować, by dokonać dalszego skoku w poznaniu przyrody? Gdyby nie sprzeczność między logiką a faktami, nie byłoby w nauce hamletowskich rozterek.
Zapraszam na inne moje aukcje - bardzo duży wybór książek w niskich cenach!
|