Pamiętacie łódzką formację Hedone? I jej debiutancką płytę "Werk", wydaną w 1994 roku? Dzięki niej dołączyli do grona krajowych prekursorów industrialu, który, jak mówili sami, był inspirowany dokonaniami Nine Inch Nails i Swans. Na tym debiucie zespół, oczywiście, nie poprzestał. Siedem lat temu ukazała się album "Sanctvarium", który była jak dotąd ostatnim dziełem formacji, prowadzonej przez Macieja Werka. Teraz Hedone powraca na scenę z nową płytą. W jednym z wywiadów szef grupy zapowiedział, że nie będzie ona miała nic wspólnego z industrialem. I rzeczywiście. Na Playboyu nie uświadczymy motorycznego zgiełku rodem z fabryki czy jakiejś metropolii. Jest to spokojna rzecz. Rzekłbym - nawet refleksyjna, zadumana. Oparta na brzmieniach z poprockowo-progrockowego pogranicza. I o lekko syntetycznym posmaku (choćby otwierający płytę "Wiem czego dziś chcę"). Natomiast w "God Loves Your Heart", w refrenie obok slide'owej gitary i śpiewającego Werka pojawiają się głosy Joanny Prykowskiej i Izy Lach. Prykowska partneruje też wokalnie w "To tylko miłość" czy "Sad Love Song", Iza Lach - w "Time". Brzmienie zespołu frapująco uzupełnia także kwartet smyczkowy, dobrym tego przykładem jest "If I Loose You" czy utwór tytułowy albumu. Z delikatnym przekazem muzycznym doskonale korespondują teksty, które traktują o Bogu, szukaniu uczucia... A ogólnie - są bardzo ciepłe ("God Loves Your Hear"; "Jezu"; "Sad Love Song"). Należy się chłopakom uznanie. Po latach powrócili z materiałem, który bardzo odbiega od poprzednich dokonań. Ale jest też interesujący. A przy tym doskonale wyprodukowany. Świetna płyta, jeśli chcecie odpocząć od otaczającego was zgiełku. MARCIN PAWLAK "Teraz Rock"