Odtwarzacz HD980
Odtwarzacz CD w symbolice Harmana ma tradycyjnie symbol "HD", nie jest to więc koniunkturalny wybieg nawiązujący do High Definition, chociaż takie skojarzenie na pewno nie zaszkodzi jego karierze. Front ukształtowano podobnie jak w innych produktach nowych serii; boczne krawędzie zaokrąglono, a front w poziomie podzielono - niżej znajduje się metalowa płyta w kolorze ciemnego tytanu, wyżej czarny plastik, a pomiędzy tymi obszarami wąziuteńkie przyciski sterujące napędem. Pośrodku umieszczono równie wąską szufladę napędu.
Odtwarzacz pokaże CDText, z wyświetlacza odczytamy także informacje dotyczące plików MP3 nagranych na płyty CD-R/ RW, które bez problemu odczyta Harman Kardon HD980. Aby zdekodować tego typu płyty, potrzebny jest napęd CD-ROM, DVD-ROM lub chociażby DVD oraz programowalna kość DSP. Kryje się za tym coś jeszcze: dotychczas CD-Text oferowały niemal wyłącznie napędy Sony, ale jeśli dodamy do tego MP3, nie będzie to już takie proste. Kiedy zajrzymy za chwilę do środka, okaże się, że to tylko przedsmak tego, co Harmanowi udało się pomieścić w tym niedrogim urządzeniu.
Po prawej stronie szuflady mamy spory, wyraźny wyświetlacz typu dot-matrix. Musi być czytelny, bo przecież będą się przezeń przewijać tytuły płyt i utworów. Obok widać przycisk, którym przyciemnimy (w dwóch krokach) lub wyłączymy wyświetlacz. Z tyłu stereofoniczne wyjście RCA, cyfrowe wyjścia elektryczne i optyczne, a także gniazda dla zewnętrznego zdalnego sterowania (odbiornika podczerwieni).
Harman Kardon HD980 stoi na plastikowych niby-nóżkach podklejonych gumą, jest bardzo lekkie i najlepiej od razu je czymś obciążyć – może to być chociażby postawiony na nim wzmacniacz albo po prostu ładna cegła. Proszę spróbować, nic nie kosztuje, a uciechy wiele.
Pośrodku umieszczono napęd, po jego prawej stronie płytkę ze sterowaniem i układami audio, a po lewej płytkę zasilacza. Zasilacz jest impulsowy i niezbyt okazały, ale klasyczny zasilacz liniowy, przy zadaniach, jakie Harman nałożył w tym odtwarzaczu na tę sekcję, musiałby być duży i skomplikowany, a przy tej cenie nie ma na niego miejsca w budżecie. Oto bowiem płytka z układami audio usłana jest prądożernymi scalakami DSP, zaś płytą kręci napęd DVD. Nie jest on zbyt wyszukany, powalczono jednak z drganiami, usztywniając transport od góry i z boków metalową obejmą.
Obok widać potężną, 32-bitową kość Analog Devices ADSP-BF532; tutaj wykorzystano jej potężną moc obliczeniową do dekodowania sygnału z płyty CD (także MP3) i do upsamplingu: 16 bitów/44,1 kHz z płyty CD zamienia się na 24 bity/176,4 kHz. Ponieważ ADSP-BF532 jest procesorem przeznaczonym przede wszystkim dla sygnałów wideo, zegar ma podstawową częstotliwość zsynchronizowaną z próbkowaniem 48 kHz i jej wielokrotnościami – to jedyny minus tej aplikacji.
Za DSP umieszczono przetwornik C/A - Wolfsona WM8740. To porządny, stereofoniczny układ delta-sigma 24/192 o wysokiej dynamice, odpowiadającej teoretycznej rozdzielczości 19 bitów. Zamianą I/U zajmują się układy scalone JRC 5532, jednak wzmocnieniem i buforowaniem - tranzystory, nalutowane w technologii SMD. Na wyjściu nie ma kondensatorów, lecz DC-servo.
Wzmacniacz HK980
Choć stereofoniczny wzmacniacz zintegrowany Harman Kardon HK980 jest urządzeniem relatywnie niedrogim, to zbudowano go z rozmachem właściwym dwa razy droższym konstrukcjom, co zresztą można było powiedzieć już przy okazji jego poprzednika, Harman Kardon HK970. Samo wyciąganie z pudła daje satysfakcję – to duży i ciężki klocek.
Projektanci najwyraźniej starali si� przygotować wzmacniacz najmocniejszy w tej klasie cenowej – jak podają materiały firmowe, ma on oddać 80 W do obciążenia 8 omów i aż 120 W do 4 omów. Jego front to wariacja na temat projektu plastycznego dotychczas stosowanego, który opisaliśmy już przy odtwarzaczu. Podzielono go na dwie poziome części: dolną - metalową, w kolorze ciemnego grafitu i górną - ze specjalnego plastiku, nazywanego przez firmę "soczewką".
Harman Kardon kładzie duży nacisk na informację o tym, że nie jest to zwykły plastik, jak pozwoliłem go sobie nazwać przy okazji odtwarzacza, ale element drogi w produkcji – droższy nawet niż szklana płyta . Pod "soczewką" umieszczono sporej wielkości wyświetlacz dot-matrix, na którym odczytamy aktualny poziom wzmocnienia oraz wybrane wejście. Wyświetlone tam zostaną (na chwilę) także inne informacje, takie jak skrócenie ścieżki sygnału ("source direct"), ustawienia poziomu wysokich i niskich tonów (odpowiednio: 50 Hz i 10 kHz, +/– 10 dB), wyciszenia ("mute") i wybór źródła dla wyjścia do nagrywania.
Ustawień tych dokonujemy małymi, podłużnymi przyciskami. Jedynie wzmocnienie regulujemy za pomocą podświetlanej, wygodnej w użyciu gałki. Pod nią umieszczono gniazdo słuchawkowe typu "duży jack". Tył potwierdza, że to wyjątkowo funkcjonalne urządzenie: mamy sześć wejść liniowych, z czego dwie z pętlą do nagrywania, wyjście z przedwzmacniacza oraz wejście gramofonowe. I jeszcze podwójne gniazda głośnikowe, na wypadek, gdyby komuś zamarzył się bi-wiring.
Wnętrze Harman Kardon HD980 swoim układem przypomina to, co widzieliśmy w poprzednich generacjach wzmacniaczy Harmana. Pośrodku mamy więc płytkę drukowaną z przedwzmacniaczem, a przed nią duży klasyczny transformator z blachami EI. Wychodzą z niego cztery uzwojenia wtórne – osobne dla każdego kanału końcówek, dla przedwzmacniacza i dla logiki sterującej.
Sam preamp niemal w całości zbudowano wokół układów scalonych – selektora wejść, kontroli barwy dźwięku (na JRC 2068), regulacji siły głosu i układu wzmacniającego (na OP275 Analog Devices). Także mały przedwzmacniacz gramofonowy i wyjście z przedwzmacniacza są obsługiwane przez scalaki JRC. Końcówki to osobne moduły, przykręcone wraz z radiatorami do pionowych ekranów po obydwu stronach płytki z przedwzmacniaczem. Są to układy dyskretne z parami tranzystorów bipolarnych (2SC5242+2SA1962) i sporymi kondensatorami w zasilaczu.
Całość wygląda świetnie i, jak na te pieniądze, jest wyjątkowa w swojej rzetelności. Oszczędności oczywiście widać, ale w elementach drugorzędnych, jak w stałym kablu sieciowym czy marnych nóżkach. Pilot, podobnie jak w CD, jest ładny i całkiem funkcjonalny, mimo że to pilot systemowy.
Odsłuch
Najważniejszą cechą systemu Harman Kardon HD980 jest zachowanie konsystencji brzmienia. Dźwięk jest koherentny i spójny. To rzadkość i do tego cecha bardzo pożądana w systemach niskobudżetowych, jako że kolumny tutaj nie pomogą. Nie są to urządzenia bez wad, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę przedział cenowy, w jakim występują, jednak umiejętność przekazania poukładanego, zwartego przekazu od razu przykuwa uwagę. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z ciepłą średnicą. Wrażenie to wynika wprost z czystego, niewyostrzonego dźwięku, a to z kolei z niskich zniekształceń.
Spory wkład w takie ukształtowanie ma bardzo czysta góra. Mamy tu nieprawdopodobny postęp, sytuację niegdyś poniżej 5000 zł niespotykaną, a należy to przypisać głównie odtwarzaczowi CD – zakres ten jest w Harman Kardon HD980 wyjątkowo gładki i rozdzielczy. Detale delikatne i jednocześnie nasycone, nie mają suchego i szkieletowatego charakteru.
Różnorodność blach perkusji pokazywana jest w bardzo zaawansowany, wyrafinowany sposób. Kiedy słuchamy subtelnych, melancholijnych interpretacji ballad w wykonaniu Nilsa Landgrena, to przecież chcemy, żeby brzmiały inaczej, niż np. wybuchowa gra z "Touch of Trash" Patricii Barber (płyta Companion). Harman podaje nam te różnice jak na tacy. Jest więc dokładny, a zarazem nie analityczny i techniczny. Nie trzeba szukać ciepłych kolumn, bo choć HK980 napędzi je bez cienia zadyszki, to jednak warto też uwolnić dynamikę, którą oferuje.
Bas prowadzony jest z mocą i wyczuciem; na płycie Landgrena są bardzo niskie tąpnięcia stopy perkusji – nie głośne, ale czuć ich energię. Harman radzi sobie z tym świetnie. Także kontrabas na płycie Barber był i miękki, i jednocześnie zwarty, w pełni pokazując charakter tego instrumentu.