Halucynacje _ Ludwik St. Liciński
Drukarnia Ludowa, Kraków, 1911 – I wydanie!Format 20 × 15 cm, stron 189, oprawa miękka.Stan: brak przedniej okładki, poza tym stan bardzo dobry – blok zwięzły, wewnątrz czysto, świetny papier – dziełowy żeberkowany. Brzegi kart nierówne – książka nieprzycięta.„Miał chłopskie rysy twarzy i «bary niedźwiedzie», demoniczne spojrzenie, gęste wąsy i śmiesznie małe dłonie, jak kobieta. W towarzystwie bywał nieznośny. Zniechęcał do siebie innych polemicznym usposobieniem. Miłości poszukiwał «również w domach publicznych», lecz trudno powiedzieć, czy kiedykolwiek udało mu się «kochać naprawdę»… W liście jedynym jaki ocalał do naszych czasów, pisał do Zofii Nałkowskiej: [...] A nade wszystko powinnaś pamiętać, że jesteś człowiekiem jedynym, którego kocham bardziej niż może życie nawet własne. Tu nie chodzi o nastroje, o chwile, o mocniejsze lub słabsze całowanie ręki, ale o cześć dla duszy ludzkiej. Jeślim kochał ją prawdziwie, jeżeli pokłon ducha mego jej oddam, tego samego, co gryzł, wiecznie tęsknił za nią, jeżelim przyszedł do niej nie jak kupczyk czy akrobata z sonetem w pysku, ale z dłonią wyciągniętą na dobre i złe – słuchaj… ja może trochę już zasłużyłem, by być ci bliskim [...].Zofia Nałkowska, wówczas obiekt westchnień lubartowskiego pisarza, początkująca autorka, zachowała w swojej pamięci postać tego suchotnika i – co dla nas współczesnych najważniejsze – utrwaliła, m.in. w Narcyzie i Dziennikach. Bez jej osobliwej kroniki wypadków miłosnych (a kogóż to wielka pisarka nie kochała!) nasza wiedza o tym prozaiku i poecie, rewolucjoniście i antyklerykale, socjaliście i gorszycielu, byłaby na pewno uboższa. A tak przynajmniej dysponujemy żywym zapisem, gdy podejmujemy ryzykowną próbę nakreślenia jego literackiego portretu.O autorze Halucynacji i Z pamiętnika włóczęgi interesująco pisała w eseju, który odnaleźć można w książce pt. Kraj modernistycznego cierpienia (1981), Agnieszka Baranowska: [...] Bohater Licińskiego najlepiej czuje się zawsze wśród włóczęgów. Tuła się odepchnięty przez wszystkich, nawet przez kobiety. Twierdzi, że szuka miłości, a równocześnie zbyt szybko z niej rezygnuje, cofając się przed pierwszym rozczarowaniem i uogólniając od razu, iż wszystkie kobiety są takie same, niegodne uczucia. Zostaje więc samotny. «Ja muszę umrzeć bezdzietnym – pisze – bo w przeciwnym razie musiałbym pokutować na ziemi rozszarpany na drobne cząstki, wykoślawiony, śmieszny dla samego siebie [...]. Nie! Nie! – żona, dzieci, rezygnuję… Miłość – prędzej… Ale i tej kupić nie ma za co» [...].W 1905 roku, na trzy lata przed tragiczną śmiercią na gruźlicę, gdy wrzało w robotniczej Warszawie i rewolucja zbierała żniwo, Liciński pod pseudonimem Licyniusz opublikował był w „Głosie” prowokacyjny wiersz pt. Okręt szalony. Utwór ten ukazał się obok artykułu Karola Marksa i Fryderyka Engelsa pt. O komunizmie. [...]Ludwik Stanisław Liciński należał do pisarzy, którzy ideę równości i sprawiedliwości społecznej (dla innych wciąż naiwną) głosili z odwagą i gotowi byli oddać za nią życie; i jakże często to czynili. Jemu współcześni mówili o nim, że był siewcą burzy, wychwalano jego postawę i pisarstwo w 30. rocznicę śmierci, m.in. w „Kamenie”. [...] Niewątpliwie kochał Panią Rewolucję, chociaż trudno o nim powiedzieć, że był typem rewolucjonisty… Raczej tym, który bardziej teoretyzuje niż bezpośrednio oddaje się działaniu. I myślę, że właśnie tak pisząc, zbliżam się do prawdy o tym dziwnym człowieku, którego cień od czasu do czasu pojawia się na ulicach Lubartowa i pewnie innych prowincjonalnych miasteczek… A może to i prawda, że kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie łajdakiem? Liciński starości nie doczekał… Zmarł mając 34 lata”.
(Miłość do Pani Rewolucji. W 90. rocznicę śmierci Ludwika Stanisława Licińskiego, „Kurier Lubelski” 1998, nr 92)
Zapraszam również na pozostałe moje aukcje, gdzie są inne ciekawe stare książki, w tym kilka rzadkich.Wysyłka w ciągu 2-3 dni. Przy zakupie kilku książek proszę o kontakt w celu uzgodnienia kosztów wysyłki