Jak zatem doszło do tego, że Grotowski został tu powtórzony? Rzecz tak się miała: 20 marca 1981 roku Jerzy Grotowski przyjechał do Gdańska i spotkał się z grupą osób współtworzących "Transgresje". Najpierw odczytywał, komentując, fragmenty z Fałszywych proroków Martina Bubera, później odpowiadał na zadawane mu pytania. Magnetofon nie rejestrował tego, co wówczas mówiono. Prosił o to przed rozmową Grotowski.
Nie wszystkie ważne słowa ze spotkania z Grotowskim zostały tu powtórzone "z pamięci". Inne - te, o których pamięć nie pamiętała - pochodzą z notatek robionych pospiesznie przez niektórych
uczestników rozmowy. Tak oto dwie zbieżne formy przetrwania - pamięć i pismo - przedłużyły czas istnienia wypowiedzianych niegdyś słów. A przedłużając - przemieniły.
"Myślę na koniec o tym, jak to się stało, że przez czterdzieści lat opisywałem, tłumaczyłem, wyjaśniałem, komentowałem, ba, oceniałem nawet prace i dzieła kogoś, kto od początku był dla mnie przecież i pozostał tajemnicą? Tak, nie bójmy się tego słowa: to, czego nie jesteśmy w stanie poznać, pozostaje tajemnicą. Znałem go bowiem i nie znałem. Nigdy nie wiedziałem o nim wszystkiego, a może nawet nie próbowałem wiedzieć, chociaż ta reszta, ta nie poznana, intrygowała, niepokoiła, przyciągała i dezorientowała. Byliśmy z tak odmiennej ulepieni gliny, że cudem chyba spotkanie nasze owocowało prawdziwą przyjaźnią, a a nie szczerą antypatią."