|
Autor: Szymkiewicz Jacek Wydawca: STUDIO MOEMA Rok wydania: 2011 Okładka: twarda Wymiary: 130 x 200 Ilość stron: 180 ISBN: 978-83-[zasłonięte]072-0-3
Cena detaliczna: 30,00
|
Opis:„ …powinno być wrażenie filmu. podążaj za okiem kamery, a nie powinna ci się wydarzyć krzywda. znaczy… żadna z twoich paranoi, dzięki którym uwalniasz się od strachu o jutro, nie zostanie naruszona, znaczy… jeśli będziesz podążać za okiem kamery. zza pleców “O” podpowiada mi, żebym was wystraszył na początku to będzie zabawniej potem, ale nie sądzę żeby to było konieczne. i tak wszyscy jesteśmy posrani ze strachu. ilość tego “bania się” jest równa ilościom sposobów na kamuflaż strachu. jest niewyczerpalna. “P” robi pompki i zdyszanym głosem alarmuje, że eksploruję tematy od których spada zainteresowanie czytelnika, więc znów… powinno być wrażenie filmu. ale bez znaczenia jacy aktorzy grają. powinno być wrażenie ról nakładanych “odgórnie” na przypadkowych wykonawców. z naciskiem na “niewyczerpalność” ról. na początek bez napisów, dead can dance i “the trial”. opustoszałe centrum dużego miasta. prosta, długa na kilometr albo dwa, ulica. kamera obserwuje pustą przestrzeń. obscura. po pustej ulicy w stronę kamery przesuwa się postać. kiedy obiektyw rozpoznaje kształty okazuje się, że to człowiek z trzema głowami, parą rąk i nóg. mężczyzna. porusza się jakby na pasie transmisyjnym. lekki wiatr. upał. kiedy już stoi przed obiektywem, odzywa się. trzy głowy mówią symultanicznie.
- Nazywam się Zbigniew Wolski. I jest nas dwóch. W sumie trzech, ale ten trzeci jest taki oczywisty, że modele takie jak ja często o nim zapominają. Wymyślił mnie Grawer. To znaczy mam nadzieję, że istnieję samodzielnie, jakby to powiedzieć sam z siebie, ale tą potrójną architekturę wnętrza wymyślił Grawer. Nie wiem po co, ale coś mi podpowiada, że chodzi mu o promocję jakiegoś symbolu. Zdaje się, że chodzi o małego człowieczka z dużym trójkątem na głowie. Chce sprzedawać koszulki z tym obrazkiem i zarobić na tym kupę siana. Grawer jest z innego wymiaru. Nie można go normalnie złapać za rękę, dać w ryja i zapytać się „po jaki chuj to wszystko?”. Widać w przeszłym życiu uzbierał lepszą karmę niż ja i teraz kutas bawi się moim kosztem. Skąd wiem, że Grawer w ogóle istnieje? Są takie chwile jak ta, kiedy mówię ze „środka”, chociaż niedokładnie wiem ze środka czego. I wtedy jego obecność jest dla mnie oczywista jak własna skóra. Poza tym odwiedza mnie czasami. Jest, jak już powiedziałem z innego wymiaru, więc nie mogę go zobaczyć, mogę za to oglądać skutki jego wizyt. Jest jak katalizator przemiany. Z jednego rozpadam się na trzech i gonię za sobą, próbując złapać się i złożyć w całość. I nie ma wtedy żadnego środka z którego mógłbym oglądać świat…”
|
|
|