Kiedy Monster Hunter Freedom Unite(czy, jak zwany jest w Kraju Kwitnącej Wiśni: Monster Hunter Portable 2nd G) miał swoją premierę w Japonii i tylko tam, z ust miłośników tej gry w innych zakątkach świata wyrwał się jęk zawodu. Bo jakże to tak, taki systemseller miałby nie zawitać na półkach sklepowych Starego Kontynentu czy Stanów Zjednoczonych? Być może właśnie głosy graczy spowodowały, że Capcom zdecydował się wydać ten tytuł w innych krajach. I wtedy usłyszano jęk zawodu po raz wtóry: nie dość, że odsłona ta od dwójki nie różni się zbyt wiele, to jeszcze większość zmian jest na tyle niezauważalna, że dowiadujemy się o nich z notatek prasowych, a nie z samej gry...
Dla tych, co nigdy nie obcowali z Monster Hunter, kilka słów wprowadzenia. Gra ta to nic innego jak pozbawiony fabuły hack'n'slash, który nadrabia ten brak niesamowitą wręcz grywalnością. Wcielamy się w łowcę potworów, który nie ma nic innego do roboty, tylko wykonywać specyficzne zadania (najczęściej – zabijać) dla rady wioski. Każde z nich daje mu nie tylko możliwość dorobienia, ale również zdobycia nowych przedmiotów, które dzięki craftingowi sprawią, że bohater stanie się jeszcze bardziej potężny. Każda misja to rzut kamery na plecy bohatera, ciasne korytarze ubrane w elementy otwartej przestrzeni, limit czasowy i spore wyzwanie dla naszych palców.
Bo Monster Hunter Freedom Unite oprócz tego, że jest diabelnie trudny (zresztą tutaj diabeł tkwi nawet w takich szczegółach jak rodzaj ubioru: zbyt lekki uniform sprawi, że na mrozie nie tylko będziemy się szybciej męczyć, ale nawet będzie nam grozić zamarznięcie), to jeszcze wymaga od nas ciągłej nauki. Potwory są mniej lub bardziej wymagające, na każdego z nich sprawdza się inna broń, każdy daje możliwość zdobycia nowych przedmiotów, które możemy zbierać także, grabiąc elementy flory lub kończąc misje. Nowe przedmioty to okazja do zabawy craftingiem lub alchemią, by stworzyć kolejne zwiększające współczynniki przedmioty. I tak cały czas: nowe misje przynoszą nowe przedmioty, które sprawdzamy w jeszcze nowszych i trudniejszych misjach.
A teraz wróćmy do Freedom Unite, które, będąc całkowicie szczerym, nie jest niczym więcej jak tylko dodatkiem do Freedom 2. I tak na przykład na początku gry wita nas to samo intro (łowca spadający ze skały), po interku i stworzeniu postaci (lub wyeksportowaniu dawnej) pojawia się ta sama wioska Pokke, zresztą z tymi samymi mieszkańcami co drzewiej. Tyle dobrego, że stare postacie automatycznie mają zaliczone wcześniejsze misje i od razu mogą przystąpić do nowego stuffu. Reszta otrzymuje możliwość zapoznania się z samouczkiem, by przynajmniej polizać zasady występujące w grze.
Gra w angielskiej wersji jezykowej . Gry kupowane i wysylane bezposrednio z U.K co daje gwarancje jakosci , orginalnosci jak i pochodzenia towaru . Czas oczekiwania na przesylke to o 7-12dni .Gra w orginalnym opakowaniu wraz z ksiazeczka
|