Przedstawiamy Wam Dziadka Smerfa - jednego z podopiecznych Grupy Pomocy Kotom MRAU:
Dziadek Smerf ma około 17-18 lat, czyli w ludzkich kategoriach to staruszek prawie 90-letni. Na początku sierpnia 2013 w stanie skrajnego zaniedbania, chory i słaby trafił do schroniska dla bezdomnych zwierząt na warszawskim Paluchu. Ważył tylko 2,4 kg.
Nie znamy jego historii. Na pewno miał kiedyś swój dom i swojego człowieka, który o niego dbał (uwielbia być na rękach, jest ufny), do schroniska trafił już wykastrowany. Zapewne był też kotem wychodzącym, który stoczył niejedną walkę - świadczą o tym ubytki płatków uszu, brak fragmentu języka, wyrwane pazury. W czasach młodości jego futerko było smoliście czarne, ozdobione białą muszką pod brodą, a oczy zielone. Dziś futro jest mizerne, zbrązowiałe, przesiane "srebrnym" włosem, wpadnięte oczy straciły blask. Siwy pyszczek także świadczy o podeszłym wieku Dziadka Smerfa.
Przez sześć miesięcy jego domem była mała schroniskowa klatka. Cierpliwie czekał na ciepłe ludzkie ręce i odrobinę miłości. I marzenie starego kota spełniło się: od stycznia 2014 mieszka w domu tymczasowym pod opieką Grupy Pomocy Kotom MRAU. Prawdopodobnie jest to ostatni dom w jego życiu, bo któż zechce adoptować takiego kota.
Niestety jego schorowane ciałko usłane jest guzkami: przy lewym oczku, na łebku, twarde i bolesne około odbytu - do operacji. Bolesne i ropiejące polipy w prawym uchu są wysuszane (aktualizacja: zabieg usunięcia polipów został wykonany 19.02.2014). Zwyrodnienia stawów powodują, że porusza się wolno, a tylne łapki uginają się. W chwili obecnej zabiegi chirurgiczne są wykluczone. Dziadek Smerf jest pod opieką dobrego weterynarza, który zalecił przede wszystkim poprawienie kondycji fizycznej przez właściwe i wysokiej jakości odżywianie. Od obecnej opiekunki otrzymuje dużo miłości i mnóstwo poświęconej mu uwagi. Kocurek przybiera na wadze, w futerku nie ma śladu po gnidach i wszołach, sierść zaczyna błyszczeć. Dzięki masażom i dogrzewaniu łapek Dziadek Smerf pokonuje coraz dłuższe odległości. Już w domu okazało się, że kotek jest całkowicie głuchy.
Dziadek Smerf ma wspaniały apetyt, ale je karmę tylko mokrą, gdyż w pyszczku z ząbków pozostały mu tylko dwa dolne kły.
W jesieni życia chcemy mu zapewnić jak największy komfort, dlatego jedzenie powinno być najlepsze. Mokra karma dobrej jakości jest dość droga, a nasze fundusze są ograniczone i mamy też innych podopiecznych. Na regularne wizyty Dziadka Smerfa u weterynarza wydaliśmy obecnie ponad 800 zł, koszt karmy to do tej pory ponad 500 zł. Ale już widać efekty: po prawie dwóch miesiącach pobytu w DT Dziadkowi poprawiło się futerko, odrosły mu wąsy. W dniu 19.02.2014 Dziadek przeszedł dzielnie operację wycięcia polipa z ucha.
27.03.2014: Dziadzio Smerf zaliczył kolejną wizytę w lecznicy. Coś za bardzo potrząsał łebkiem, kulił zoperowane uszko, nie pozwalał drapać się pod bródką po prawej stronie. Okazało się, że w uszku powstała skorupa, a pod nią ropa. Uszko zostało przepłukane. To trudne miejsce do pielęgnacji, a wiek Smerfowy nie sprzyja gojeniu się ran. "Ale będziemy czyścić, płukać, chuchać i dmuchać" – mówi Opiekunka Dziadunia.
09.05.2014: Starość daje się we znaki. Dziadunio przestał jeść, wymiotował krwistym płynem i mocno się odwodnił. W lecznicy dostał kroplówki, witaminy, Betamox, Solvertyl i jak co tydzień Theranecron. Codzienne kroplówki dostaje w domu. Jeśli nie będzie poprawy przez tydzień czeka go usg. Już nie pierwszy raz mamy taki problem, ale aż tak źle jeszcze nie było. Za to w uszku po ropie ani śladu. Chociaż tyle na pociechę.
23.05.2014: Dziadunio znowu w całkiem niezłej formie, a to wszystko dzięki regularnym wizytom u weterynarza i morzu miłości, jaką dostaje.
Dziadek doskonale dogaduje się z kocią młodzieżą, z którą mieszka:
Jest szczęśliwy w jesieni życia, ma własny dom i czuje się bezpieczny:
Trochę się nam pochorował ostatnio (sierpień 2014), ale doszedł do siebie - oto nasz zrelaksowany emeryt:
Dzięki troskliwej opiece Dziadek Smerf ma szansę jeszcze nacieszyć się życiem. Może to być jeszcze tylko miesiąc, rok, a może i dłużej. Bardzo kocha życie i nie poddaje się, a w obecnym domu ma fachową opiekę i mnóstwo, mnóstwo miłości.
Nikt z nas nie chciałby spędzić starości w samotności, chory, opuszczony, bez opieki i miłości - traktujmy też po ludzku koty.
Każdy, kto kupi chociaż jedną cegiełkę na leczenie, operację i utrzymanie Dziadka Smerfa otrzyma e-mailem jego zdjęcie z dedykacją dla Darczyńcy.
20.06.2014: "Dzisiejszy dzień zaczął się dla mnie kiepsko. Strrrrrrasznie bolały mnie łapki, uszko, nie mogłem się chodzić i nawet jeść mi się odechciało. Nie żaliłem się, bo wiem że "starość nie radość, młodość nie wieczność". Ale Duża ma na mnie oko i sama zauważyła, że formy mi brak i poleciała do mojej Pani Doktor. Przyniosła jakiś lek w strzykawce i zrobiła mi zastrzyk. No tak coraz częściej bywa, że muszę dostawać jakieś specyfiki, bo obolały jestem. Zastrzyków nie boję się, bo jak całe ciałko boli to co tam taka mała kłujka. No i moje bóle minęły. Potem sobie pojadłem i dzień stał się piękny. Nawet poprosiłem Dużą, żeby posadziła mnie na parapecie, bo chciałem popatrzeć z góry na świat.
Moja Duża mówi,żebym się niczym nie martwił, że jest wielu fajnych ludzi, którzy zapewniają mi godziwą emeryturkę i leczenie. Bardzo im wszystkim dziękuję, że nie jest obojętny los takiego starego kota jak ja. Te drobne cegiełki, to ogrom szacunku dla seniora. To wielu fajnych przyjaciół.
BARDZO WAM DZIĘKUJĘ !!!
Jego Smerfowatość Dziadzio Smerf
|