Pomijając fakt, że tytuł albumu został (chyba) zapożyczony z mocno odjazdowego filmu Tony'ego Scotta (styl Tarantina), ten londyński zespół na swym debiucie udowadnia, że w równie nonszalancki sposób potrafi czerpać z różnych źródełek inspiracji... ... od progresywnego rocka, przez funk i soul, po muzykę folk. I pewnie nic w tym postmodernistycznym świecie nie byłoby godne nawet chwili zdziwienia, gdyby nie to, że Golden Silvers potrafią swej muzyce nadać nowy, świeży sznyt. Już pomijając fakt, iż wiodącym instrumentem jest tu fortepian z którego potrafią zrobić twórczy użytek na miarę Keitha Emersona (to komplement, nie żart). Od peregrynacji po świecie progrocka ("Another Universe", w którym znać lekuchno Queen), po "The Seed", w którym wyczuwa się próbę zmierzenie się superprzebojem "The House Of The Rising Sun"; od "Here Comes The Queen", gdzie może być Prince, ale też coś beatlesowskiego i pierwszy skład Blood, Sweat & Tears po "Queen Of The 21st Century" (miks Marka Bolana i The Small Faces), Golden Silvers udowadniają, że tradycja rocka i innych gatunków nie musi być wymuszoną pańszczyzną nowej ery, ale nieustającym źródłem inspiracji.

1.Another Universe
2.True No. 9 Blues
3.Magic Touch
4.The Seed
5.Here Comes The King
6.Shakes
7.Queen Of The 21st Century
8.Please Venus
9.Arrows Of Eros
10.Fade To Black