Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

GLOTTOGENEZA - ANTROPOGENEZA JEZYKA LUDZKIEGO_NOWA

26-04-2014, 18:13
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 9.99 zł     
Użytkownik SIWYDTP
numer aukcji: 4099998901
Miejscowość Ostrołęka
Wyświetleń: 8   
Koniec: 26-04-2014 17:58:08

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
Okładka: miękka
Kondycja: bez śladów używania
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

 

 

FAKTURY VAT

Wszystkie informacje
potrzebne do sfinalizowania
aukcji znajdą się w e-mailu
który otrzymasz
po wygraniu aukcji
od serwisu allegro.
Numery konta
także na stronie O MNIE
oraz poniżej

Proszę zapoznać się
z warunkami sprzedaży
dostępnymi na stronie
"O mnie".


BEZPIECZNE
PAKOWANIE

Kontakt:
[zasłonięte]@interia.pl

TEL. 510 956 553

Więcej informacji
kontaktowych
można znaleźć na stronie
"O mnie"

Formy płatności:
Przelew na konto w:

Bank PKO INTELIGO
501[zasłonięte]555811[zasłonięte]64012[zasłonięte]036

WBK BANK ZACHODNI
981[zasłonięte]101400[zasłonięte]00105[zasłonięte]243



oraz bez prowizji
z każdego konta za pośrednictwem

lub

Ewentualnie
ODBIÓR OSOBISTY

 

Przesyłki staram się 
wysyłać jeszcze tego
samego dnia po
zaksięgowaniu
przelewu lub
dnia następnego.

Shipping total
World Tariff
posts Polish PAYPAL

Jeśli  po otrzymaniu
przesyłki
nie będziesz
do końca
zadowolony
z zakupionego
produktu,
skontaktuj się z nami!

 

 
 
 
KLIKNIJ !!! Pokaż wszystkie aukcje sprzedającego !!! KLIKNIJ 
 
OPIS

Autor

Nullo Minissi

Tytuł

A człowiek wybrał słowo

Rok wydania

Wydawnictwo

ilustracje zdjęcia rysunki

Stron

Okładka, oprawa

Stan i inne informacje

2002

WUŚ

tak

145

miękka

NOWA

Opis

Nakład : 300 + 50 egzemplarzy


Przetłumaczony z języka włoskiego esej naukowy jest poświęcony problemowi glottogenezy, czyli pochodzenia
i przedhistorycznej ewolucji ludzkiego języka.
W rozdziale I autor rozważa problemy badawcze paleoantropologii i w przystępnej formie przedstawia proces
antropogenezy. Dyskutuje kwastie sporne, polemizuje z niektórymi schematami badawczymi, referuje krytycznie
nowszą literaturę przedmiotu. W rozdziale II analizuje szczegółowo hipotezę F. De Saussure'a i sposób jej wykorzystania
przez H. Mollera i A. Cuny do stworzenia hipotezy indoeuropejsko-semickiej. Tematem rozdziału III jest proces tworzenia się
rodzin językowych, a rozdziału IV - krytyka niektórych metod rekonstrukcji w indoeuropeistyce, głównie teorii "glottalicznej"
T. V. Gamkrelidze i V. Ivanova. W rozdziale V autor rozważa hipotezę archeologiczną C. Renfrew na temat anatolijskiej genezy
i dyfuzyjnej ekspansji ludów indoeuropejskich na podstawie danych z zakresu (pre)historii rolnictwa.



Profesor dr Nullo Minissi, urodził się w 1921 r., profesor zwyczajny filologii słowiańskiej. Dyrektor Dipartimento di Studi dell’Europa
Orientale. W latach 1[zasłonięte]979-19 rektor Istituto Universitario Orientale w Neapolu.
W 1969 r. był członkiem założycielem Association Internationale des Études du Sud-Est Europeén (UNESCO) oraz członkiem
Kommission für Schprachfragen der Europainschen Einigung. Członek Macedońskiej Akademii Nauk, fińskiej Kalevalaseura
i Polskiej Akademii Umiejętności. Doctor honoris causa Uniwersytetu w Sofii, Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i Uniwersytetu w Skopje.

W latach 1[zasłonięte]945-19 prowadził badania z zakresu historii tekstualnej. W latach 1[zasłonięte]950-19 podjął cykl badań dotyczących historii języków
słowiańskich, bałtyckich, aryjskich i drawidyjskich, a latach 1[zasłonięte]970-19 typologii antycznej języków uralskich i ałtańskich oraz “neohistorycznej”
interpretacji wspólnoty bałkańskiej.

Od 1980 r. tworzy teorię lingwistyki “neohistorycznej” i w ramach badań ugrofińskich ogłasza pracę na temat fińskiej epopei Kalevala
(Per un’interpretazione funzionale del Kalevala1985). Od 1950 r. prowadzi badania z zakresu fonetyki eksperymentalnej (1969, 1970, 1987).
W 1989 r. przedstawił propozycję nowej perspektywy storiogaficznej.

Książki ostatnie: Rapporto sull’universita (Napoli 1994), Kochanowski Frasche, słowo wstępne i komentarz (Milano, Rizzoli 1966),
E l’uomo scelse la Parola (Roma, Helikon 1998), Nascita dell’Occidente romanzo e teoria della lingua italiana (Roma 2001).



Wstęp do wydania polskiego :

„ Kiedy w roku 1989 napisałem książkę zatytułowaną Jednolita teoria prehistorii („La parola del passato", CCXLIX), w badaniach paleoantropologicznych
wśród licznych rozbieżności dominowało kilka teorii i obowiązywały nieliczne ustalenia mające charakter stały. Panowało przekonanie o bezpośrednim
linearnym związku pomiędzy Australopithecus i Homo, stały charakter miały ustalenia dotyczące ścisłego pokrewieństwa pomiędzy H. neanderthaknsis
oraz H. sapiens sapiens, a przede wszystkim dwunożności, jako wynalazku hominidów udoskonalonego później przez Homo. Wszyscy byli jednak
świadomi trudności pojawia­jących się w momencie dokonywania głębszej analizy wskazanej tematyki. Wszyscy byli także przekonani, że aby móc
dokładnie odtworzyć proces kolejnego podziału na gatunki, które z kolei doprowadziły do narodzin człowieka o nowoczesnej budowie anatomicznej,
należało raczej stworzyć nową koncepcję, aniżeli dokonywać dalszych odkryć (C. B. Stringer, J. J. Hublin, Y Yandermeersch, The Origins of Modern
Humans, eds. F. H. Smith, F. Spencer, New York, 1984).

Ostatnie lata całkowicie odmieniły ten stan rzeczy.

Przede wszystkim okazało się, że pokrewieństwo pomiędzy H. neanderthaknsis i H. sapiens sapiens było dużo bardziej odległe, aniżeli do tej pory
przyjmowano (zgodnie z tym, co osobiście sądziłem, a wraz ze mną także Philip Lieberman i Edmund S. Crelin, na temat zdolności językowych
człowieka neandertalskiego). Okazało się również, iż uznawani za antenatów człowieka Lucy (wspólna matka, której płeć została podana w wątpliwość
po tym, jak okazało się, że jej miednica, uważana do tej pory za typowo żeńską, mogła należeć do osobnika płci męskiej) i Abel utracili uprzywilejowane
miejsce w wyniku nowych odkryć, jakich dokonano w Afryce Południowej. Dobrze zachowany szkielet, oznaczony numerem StW573, odnaleziony
w Sterkfontein 17 września 1998 roku dzięki uporowi Rona Clarke'a, dał przyczynek do generalnej rewizji poglądów, która na nowo wywołała dyskusję
nad pochodzeniem linii Homo od linii Australopithecus, a przede wszystkim — dzięki pracy Yvette Deloison, specjalisty w zakresie narządów ruchu
i poruszania się, która zrekonstruowała formę stopy i sposób chodzenia australopiteków — nad przekonaniem, o tym, jakoby dwunożność była wynalazkiem
gatunku ludzkiego. Należy raczej pojmować ją jako odległą spuściznę po przodkach sprzed 15 milionów lat, z których 7 milio­nów lat później wyodrębniły się
trzy odgałęzienia: wielkie czworonożne małpy, australopiteki, najpierw dwunożne, a potem żyjące na drzewach, i kolejno dwunożny praczłowiek, od którego
pochodzi człowiek.

Była to radykalna zmiana poglądów, która nie stanowiła jeszcze ogólnej zgody, lecz jedynie wykazywała niedoskonałości starych schematów.

Dla nas interesujące są tylko dwie kwestie spośród tutaj omawianych.

Pierwsza dotyczy formy rekonstrukcji genealogicznej hominidów. Obecnie wydaje się bardziej oczywiste, iż należało, jak to sugeruję na stronie 137
niniejszej książki, przedstawić ją jako schemat rozgałęzionego „krzaka" lub „eksplodującej gwiazdy", a nie jako „drzewo". Nie jest to, rzecz jasna, kwestia
li tylko rysunku, lecz chodzi raczej o odmienną koncepcję, w przypadku której odwołujemy się do Stephena Jay Goulda.

Drugi problem dotyczy uporczywych uprzedzeń, które — jak to już wielokrotnie podkreślałem — w sposób stały charakteryzują badania paleoantropologiczne.
Jest to często nieświadoma spuścizna tradycji przednaukowej.

Uprzedzenia, o których tu mowa, były obalane z wielkim trudem, jedno po drugim. Ale najstarsze z nich — dotyczące dwunożności — trwało niezmiennie
i właśnie na nim opierała się ostatnimi czasy niezgodność pomiędzy teoriami głoszonymi przez antropologów a przedstawionymi w tej książce tezami.

Istotnie, w ciągu ostatnich lat mieliśmy do czynienia z gwałtowną zmianą, w wyniku której w zasadzie na nowo uznano jednolity charakter człowieka
od samego początku jego istnienia i która odnosiła język artykułowany — wyraz oraz symbol tej jednolitości — bardzo daleko wstecz, do okresu od
2,5 do 3,5 milionów lat temu. Czytamy o tym w najnowszych pracach (1998—1999) tak znamienitych uczonych, jak Yves Coppens czy Henry Lumley.

Jednakże zmianie uległy argumenty wspierające to przekonanie.

Wcześniej odniesienie było głównie pośrednie, to znaczy oparte na fakcie, iż język artykułowany stanowił niezbędny warunek umożliwiający zbiorową
działalność człowieka pierwotnego (obróbka kamienia, polowanie itp.), a samo już potwierdzenie takiej działalności stanowiło dowód na istnienie języka.
Prawdą jest też, że określenie „język" długo pozostawało pojęciem dość ogólnikowym: najbardziej ostrożni z bada­czy ograniczali się do określania go
jako „pewien rodzaj języka". Co też nic nie znaczyło, lecz było akceptowane, ponieważ oznaczało, że to, co rozumiemy przez pojęcie „język", już istniało.

Dopiero później uporczywe badania — których wyniki opublikowano pomiędzy końcem lat sześćdziesiątych a początkiem lat osiemdziesiątych —
prowadzone przez biologa i fonetyka Philipa Liebermana oraz przez specjalistę w dziedzinie budowy aparatu fonetycznego Edmunda S. Crelina —
chociaż były odrzucane przez ogół paleoantropologów, na podstawie pośpiesznych osądów i uogólnień, przyniosły jednak zamierzony efekt.

W związku z tym cała obecna argumentacja odwołuje się do nie­zbędnych warunków pojawienia się artykulacji głosowej, a więc do obniżenia krtani.
Jednakże należy powiązać to obniżenie z uzyskaniem postawy wyprostowanej, jako konsekwencji odmiennego ustawienia czaszki, które jest w tym
przypadku niezbędne. Na tej podstawie początki języka artykułowanego są czasowo zbieżne z pojawieniem się dwunożności. Fakt, iż sposób
poruszania się tych dwunożnych istot był zgoła odmienny od sposobu chodzenia Homo, ma tutaj niewielkie znaczenie, ponieważ cała argumentacja
oparta jest na założeniu wyprostowanej postawy osobnika, którą dwunożność wymusza w każdym rodzaju chodzenia. Inne argumenty wysuwane już
wcześniej, takie jak odciski przestrzeni wewnątrzczaszkowych przypisanych do poszczególnych „stref", zostały ponownie przywołane na potwierdzenie hipotezy.
Ale na podstawie tych odcisków można było w uzasadniony sposób wysnuć — i tak też się stało — zgoła odmienne wnioski.

W całej tej dyskusji nie bierze się pod uwagę, że głos artykułowany nie jest rezultatem wyłącznie obniżenia krtani, lecz całego zespołu przy­czyn,
na który składa się odmienne umiejscowienie kości gnykowej, zmiany w kościach części twarzowej, zmiana kształtu łuku żuchwy i kształtu podniebienia,
cofnięcie tylnej części języka oraz inne zmiany z tym związane. Właśnie ten zespół przyczyn umożliwia użycie w funkcji artykulacyjnej podwójnego
rezonatora, utworzonego w wyniku obniżenia krtani oraz ruchliwości tej części języka, która pozostała w jamie ustnej. Wspomniany zespół przyczyn
nie wynika automatycznie z dwunożności i nie był spotykany przed pojawieniem się Homo sapiens sapiens.

Nie wydaje mi się, by odnosząc dwunożność do tak odległego przodka, trzeba było szczegółowo uzasadniać tezę Ph. Liebermana i E. S. Crelina
i ponownie omawiać liczne domniemane „dowody" na istnienie języka. W istocie nie sądzę, by również w przypadku tego pierwotnego dwu­nożnego
osobnika można było utrzymywać, iż dysponował on mową artykułowaną oraz językiem.

Wokół nowych schematów ewolucyjnych, które powstały w konsekwencji odkrycia StW573, nie panowała zgodność opinii większa, ani­żeli w okresie
wcześniejszym w odniesieniu do przekonań tych badaczy, którzy obalali nowe odkrycia. Historia okresu przed pojawieniem się człekokształtnych
i późniejszej epoki człekokształtnych wciąż pozostaje otwarta. Ale nie jest to naszym zmartwieniem. Nam wystarczy, by nie­dawny rozwój badań
paleoantropologicznych odrzucił stary mit, przyjmowany domyślnie nawet przez tych uczonych, którzy z reguły mniej ulegają stereotypom.
Chodzi o przekonanie, że człowiek posiada język jako zdolność wrodzoną i że stanowi wyjątek w historii naturalnej.

Moim zdaniem, człowiek nie stanowi żadnego wyjątku: język artykułowany nie jest zdolnością wrodzoną i nie stanowi nawet szczególnej charakterystyki
leżącej u podstaw ostatniego etapu podziału na gatunki człekokształtne. Wręcz przeciwnie. Jest to wynik ewolucji, która miała miejsce nie w okresie
początkowym przechodzenia w Homo sapiens sapiens, lecz na przestrzeni całej historii tego gatunku. Chodzi o innowację podobną do wielu innych zmian,
jakie dokonywały się w trakcie historii pozostałych gatunków. Zmiany te pojawiały się nie w konsekwencji nowych warunków środowiskowych,
odpowiadających podstawowym potrzebom, lecz jedynie po to, by na przykład lepiej zaspokoić swego rodzaju instynkt.

Bardzo często zmiany ewolucyjne tego typu okazywały się częściowo negatywne: chodzi tu na przykład o hipertrofię rogów jelenia irlandzkiego,
podyktowaną jedynie potrzebami reprodukcji tego osobnika. Hipertrofia ta spowodowała powstanie tak wielkich trudności natury biomechanicznej,
że przyczyniła się do wyginięcia gatunku.

Także obniżenie krtani, jako efekt anatomiczny, okazało się zmianą częściowo negatywną, ponieważ łącząc z sobą na tej samej przestrzeni
odcinek dróg oddechowych oraz pokarmowych, sprawiło, że można się udusić. Ale w odróżnieniu od innych zmian częściowo negatywnych,
które wystąpiły w przypadku innych gatunków — ten rodzaj zmiany okazał się jednak biologicznym zwycięstwem. A stało się tak dlatego,
że podczas gdy zmiany w innych gatunkach ograniczyły się jedynie do faktu pojawienia się krtani, jej obniżenie dało początek narodzinom nowej funkcji.
Możemy znowu posłużyć się przykładem jelenia irlandzkiego, o którym wspominałem wcześniej. Jego nadzwyczajnie rozwinięte rogi zaspokoiły
wyłącznie potrzeby związane z aspektem reprodukcyjnym danego osobnika, nie pojawiły się natomiast żadne nowe funkcje.
Obniżenie krtani nie zakończyło się jedynie przypadkowym połącze­niem odcinka dróg pokarmowych i oddechowych w jednym obszarze,
lecz w połączeniu z wszelkimi dodatkowymi, pobocznymi zmianami umożliwiło stworzenie nowego narzędzia, tj. artykulacji głosowej.

Ale to nie wszystkie możliwości innowacyjne tej zmiany. Istotnie, drugą część mojej książki rozpocząłem długą polemiką z domniemanym
charakterem spółgłoskowym prajęzyków również dlatego, że odrzucenie tego powszechnego dogmatu opiera się na pewnym domyślnym założeniu,
nad którym nie chciałem się jednak rozwodzić, ponieważ odwołuje ono do całej serii wskazówek, lecz nie stanowi żadnego wyraźnego dowodu.
Posługując się dokładną analizą stopniowego procesu formułowania tego dowodu, wykazałem, iż argumenty za nim przemawiające są mało solidne.

To domyślne założenie, o którym tu wspominam, to przekonanie, że artykulacja głosowa na samym początku służyła jedynie jako pewien bardziej
złożony sposób porozumiewania się, wykorzystujący bogate zmiany artykulacyjne, a przede wszystkim tony. Ogólnie rzecz biorąc, chodziło
o porozumiewanie się głównie typu samogłoskowego (wokalicznego). Ślady takiego stanu rzeczy znajdują się w różnych językach historycznych.
Potwierdza to również fakt, że najwcześniejsze stadia języków są bogate intonacyjnie lub też dysponują tonami różnicującymi.
Funkcja dystynktywna tonów zachowała się aż do dzisiaj w wielu językach posiadających znak monosyntagmatyczny.
Prowadzi to z kolei do wysunięcia dalszych przypuszczeń, że znak monosyntagmatyczny jest wcześniejszy aniżeli znak polisyntagmatyczny,
chociaż nie ma dowodów potwierdzających właśnie taką kolejność zdarzeń.

Porozumiewanie się o charakterze wokalicznym stworzyło bardzo rozwinięty system komunikacji holistycznej na użytek złożonego społeczeństwa
etologicznego. Później, kiedy dokonała się kolejna zmiana, ale jedynie o charakterze neuronowym, artykulacja głosowa stała się narzędziem języka,
a Homo sapiens sapiens alalus przekształcił się w Homo sapiens sapiens lalus.

Przekonanie o tym, że język, w odróżnieniu od porozumiewania się, nie służy wyłącznie jako środek komunikacji, jest kolejnym punktem teorii
przedstawionej w tej książce. Rozróżnienie pomiędzy językiem a porozumiewaniem się mogłoby przywoływać odniesienia informatyczne do modelu,
za pomocą którego Leo Szilard i Leon Brillouin usiłowali rozwiązać problem „diabełka Maxwella". Można więc powiedzieć, że porozumiewanie się
dysponuje pewną ograniczoną ilością informacji, natomiast jakość tej informacji („głębia logiczna") jest duża. Dlatego porozumiewanie się jest łatwe
do opisania, a w konsekwencji dysponuje jednoznacznym potencjałem komunikacyjnym, lecz jako narzędzie refleksji i wyobrażania ma bardzo
ograniczone możliwości. Odwrotnie rzecz ma się w przypadku języka. Niesie on bowiem dużą ilość informacji, lecz ich jakość jest ograniczona
i zorganizowana w bardzo zmienny system. W związku z tym jego potencjał informacyjny nie jest jednoznaczny, lecz możliwości języka jako
narzędzia rozwoju refleksji oraz obrazowania są olbrzymie. Dzięki tym możliwościom, które nigdy nie zostały osiągnięte przez żaden typ
porozumiewania się, język towarzyszył i charakteryzował przejście od społeczeństwa etologicznego do społeczeństwa kultury.
I właśnie to paradoksalnie jest powodem, iż zmiana, negatywna z punktu widzenia anatomii, okazała się zwycięstwem z punktu widzenia biologii gatunku.

Książka A człowiek wybrał słowo ma być próbą wyjaśnienia pochodzenia tego paradoksu, być może jedynego w całej historii naturalnej.
Jednocześnie sugeruje, że zrozumienie owego paradoksu odwołuje zarówno do historii paleoantropowej, jak i do naszej obecnej odpowiedzialności.

Jeśli chodzi o historiografię paleoantropową, książka ta zmusza do definitywnego odrzucenia wszystkich założeń, które wciąż wskazują na człowieka,
jako na istotę odmienną, wyjątkową i doskonałą. A człowiek wybrał słowo wskazuje i udowadnia, że opozycja człowiek — natura jest jedynie wymysłem
metafizyki, bez żadnych podstaw naturalnych i odwołuje się do naszej pokory, byśmy pojmowali siebie jako część innych istot żywych należących
do świata przyrody.

Z punktu widzenia naszej odpowiedzialności, akceptując w pokorze powyższe przekonanie, możemy zdać sobie sprawę, iż niszczenie natury,
któremu się oddajemy, nie jest ani mniej ślepe, ani odmienne od siły, z jaką szkodzą jej inne gatunki istot. Jedne robią to z większą, inne z mniejszą siłą,
ale zawsze w dużo mniejszym stopniu niż my.

Jedynie uznając w każdym przejawie niszczenia środowiska, którego dokonujemy, wpływ wyłącznie instynktu zwierzęcego, możemy zdać sobie sprawę,
że ta sama refleksja, dzięki której i poprzez którą narodził się język, i która przekształciła nasze społeczeństwo z typu etologicznego (zwierzęcego)
w kulturowy („ludzki"), żąda od nas zachowań nie tylko zgodnych z naturą, a więc zgodnych z egoizmem destrukcyjnym i w końcu również autodestrukcyjnym,
ale także zgodnych z kulturą, refleksją i odpowiedzialnością. Jest to wybór sposobu zachowania w stosunkach pomiędzy nami a środowiskiem.
Zrozumienie sposobu, w jaki narodził się język, jego rzeczywistej funkcji i implikacji kulturowych umożliwi nam dokonanie właściwego wyboru.

Nullo Minissi "

spis treści lub fragment


SPIS TREŚCI :

Wstęp do wydania polskiego

Wstęp

Postscriptum do Wstępu

Część pierwsza: Narodziny mowy i języka

Rozdział I

Teoria prehistorii w jednolitym ujęciu interdyscyplinarnym

Część druga: Struktura prajęzyków

Rozdział II

Domniemany charakter spółgłoskowy prajęzyków

Rozdział III

Pochodzenie rodzin językowych

Rozdział IV

Degeneracja metody rekonstrukcyjnej w językoznawstwie indoeuropejskim

Rozdział V

Język praindoeuropejski w opinii archeologów

Przypisy