Podstawowym kryterium doboru przypadków do tego opracowania był udział w nich krakowskich medyków sądowych (pierwsza część cyklu). W drugiej części przedstawiono relacje z przypadków ocenianych w Katedrze w okresie, kiedy byłem jej kierownikiem. W pracy zawodowej i w życiu prywatnym zawsze kierowałem się przytoczonymi w motcie do przedmowy słowami mojego Mistrza, profesora Olbrychta. Profesorowi, który cudem przeżył kilkuletni pobyt w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau, prominentni działacze ZBOWID-u (Związek Bojowników o Wolność i Demokrację) zaproponowali zapisanie się do tej organizacji. Na pytanie: dlaczego, padła odpowiedź .daje to wiele korzyści: tańszy czynsz, darmowy abonament telewizyjny i telefoniczny. Usłyszawszy to Profesor wyprosił rozmówców z gabinetu i za wycofującymi się rzucił głośno przytoczone powyżej zdanie, poprzedzając go słowami wy łajdacy! W trakcie uczestnictwa w badaniach archeologicznych i historycznych, nasze spostrzeżenia dostarczały nowych, nieznanych dotąd faktów, a w innych przypadkach uściślały dotychczasowe. W głośnych przypadkach kryminalnych wydawaliśmy opinie wielokroć odmienne od powszechnie głoszonych - że zmarli byli ofiarami morderstw politycznych. Nie zawsze można było pominąć odniesienia do osobistych przeżyć i doświadczeń życiowych autora. Przecież wielokrotnie zmieniały się warunki społeczno-polityczne. Najpierw były czasy II Rzeczypospolitej, potem 6-letnia wojna i wreszcie ponad 50 lat PRL-u. Nie trzeba tłumaczyć, jak krańcowo różnie były oceniane te czasy przez różne grupy naszego społeczeństwa. Jedni rysowali je wyłącznie w czarnych barwach, według innych był to okres wszelkiej pomyślności. Najtrudniej zgodzić się, że ówczesna nasza historia nie była pozbawiona sukcesów, ani porażek i zawodów. Jestem przekonany, że nadszedł czas wyzwolenia naszego społeczeństwa z wielu mitów XIX-wiecznej historiografii, pisanej ku pokrzepieniu serc. Powiedzmy wreszcie Polakom, że byliśmy normalnym europejskim społeczeństwem, z jego zaletami i wadami, i oczywiście kowalami własnego losu. O wielkości narodu wystarczająco dobitnie świadczy pokolenie Kolumbów, zdolne do podjęcia walki w czasie wojny, a potem włączenia się w powojenną odbudowę zrujnowanego kraju. Łatwo zarzucać temu pokoleniu Polaków wybór złej drogi, poddanie się zniewoleniu, nie pamiętając o ówczesnych realiach. To nie my decydowaliśmy o miejscu Polski w sferze wpływów wschodniej ideologii. Umieścili nas tam wielcy przywódcy zwycięskiej koalicji. Dobitnie ujawniają to nowoodsłaniane dokumenty, ale to temat na inne opracowania. (...) Wprowadzenie
Prezentując niniejszą książkę jako kontynuację wydanych wcześniej Wspomnień medyka sądowego (Kantor Wydawniczy Zakamycze - Kraków 1999 r.), w znacznej części zaniechałem pierwotnie planowanego ograniczenia się do zaprezentowania kolejnych interesujących przypadków z praktyki biegłego. Główną uwagę pragnę poświęcić aspektom sądowo-lekarskich sposobów dochodzenia do końcowego wnioskowania i formułowania opinii, zawsze wskazując na miejsce medyka sądowego jako jednego z ogniw wymiaru sprawiedliwości. Wśród obowiązujących pięciu złotych zasad: kto, kogo, kiedy, jak i dlaczego - do biegłego medyka sądowego należy odpowiedź na pytania: jak, kiedy, a czasami także kogo, gdy w grę wchodzą badania identyfikacyjne nieznanej ofiary. Nigdy natomiast biegły nie odpowiada na pytania kto i dlaczego, ponieważ jest to obszar zarezerwowany do wyłącznej dyspozycji prawników. Tymczasem najwięcej zarzutów stawia się biegłym, którzy odmawiają odpowiedzi na te ostatnie pytania. Książka będzie więc omawiać wyłącznie sądowo-lekarskie aspekty prezentowanych przypadków, informacje o nich niezbędne - moim zdaniem - do lepszego zrozumienia okoliczności im towarzyszących. Niestety nie zawsze możliwe będzie zachowanie chłodnego obiektywizmu pozbawionego wszelkiego emocjonalnego aspektu. Autor głęboko za to przeprasza, lecz jednocześnie wyraża nadzieję, że czytający będzie niekiedy także zbulwersowany i może tym łatwiej zrozumie intencje, które kierowały piszącym. Dotyczy to zwłaszcza przypadków, w których wnioski autora mogą się wydać trudne do przyjęcia, ponieważ w kręgach cechujących się życzeniowym myśleniem odmienne ich oceny zdobyły już sobie prawo obywatelstwa. Niestety nikt nie przekona ludzi, których myślenie przebiega wedle zasady jeżeli fakty przeczą wyobrażeniom - to biada faktom. Ma to miejsce między innymi w badaniach historycznych przypadków, w których zasady sądowo-lekarskiego rozumowania pozwalały na interpretację i wysnuwanie tez odmiennych od dotychczasowych, względnie rzucały nowe światło na zapisane spostrzeżenia. Najostrzej krytykowane są opinie medyczno-sądowe tyczące się współczesnych zdarzeń. Autorów takich opinii pomawiano o kłamstwa, fałszowanie prawdy i służbę niewłaściwym panom. Dobrą ilustracją jest tu stara rzymska sentencja veritas semper odium parit (prawda zawsze budzi niechętnych). Wobec ostrych i niesłusznych krytyk, medyka sądowego chcącego pozostać wiernym zasadom uprawianej dyscypliny broni jedynie: przekonanie o słuszności wyznawanych zasad, odporność na krytyki, bycie wysoce rozważnym i samokrytycznym oraz zasada, by nigdy nie służyć żadnym panom w imię jakichkolwiek koniunkturalnych interesów. Na pewno drażnią niektóre wydarzenia ostatnich lat, mało stabilna sytuacja społeczno-polityczna, trudne do akceptacji nastawienie roszczeniowo-rozliczeniowe odnowicieli, próby wykreślenia z naszej historii wszystkiego, czym żyli nasi dziadkowie i ojcowie, należący do pokolenia, które z najwyższym wysiłkiem i oddaniem przywracało życie i odbudowywało kraj po wojennych zniszczeniach. Nie dziwią więc pytania stawiane przez nas, przedstawicieli starszego pokolenia: kim byliśmy przeżywając wojnę, walcząc na wszystkich frontach o odzyskanie samodzielności czy nasze dążenia i osiągnięcia zasługują wyłącznie na potępienie i zapomnienie czy nasza powojenna działalność zawodowa i naukowa były bezwartościowe? Podobne pytania można jeszcze mnożyć. Ograniczę się jednak do najlepiej mi znanej, bo przez kilka dziesiątków lat uprawianej dyscypliny, jaką jest medycyna sądowa, uznana w całym cywilizowanym świecie za ważny element prawidłowo funkcjonującego systemu wymiaru sprawiedliwości, a która jest u nas obecnie zbędną akademicką dyscypliną, której opinie ocenia i krytykuje niemal każdy, nie mając żadnej wiedzy o danym zdarzeniu. Dla ludzi, świadków tamtych czasów, żenujące jest uznawanie za bohaterów ludzi pokroju Ognia z Podhala, szpiegów w oficerskich mundurach i niemal wszystkich, którzy czynnie protestowali przeciwko temu, co bez naszej obecności zadecydowała Wielka Trójka, dążąc do zmiany ustaleń nawet za cenę III wojny światowej. Przedmowa
Spis treści:
Przedmowa Wprowadzenie I. Spór króla Bolesława z biskupem Stanisławem II. Ostatni Piast na polskim tronie III. Św. Jadwiga Andegaweńska - król Polski IV. Znaczenie opinii sądowo-lekarskich w odkrywaniu zagadek historycznych V. Gdy rozum śpi - budzą się upiory VI. Co się zdarzyło na ul. Szewskiej w Krakowie (Kulisy tragicznej śmierci studenta Stanisława P.) VII. Kulisy jednej prowokacji VIII. Radomski czerwiec 1976 roku IX. Śmierć maturzysty Grzegorza Przemyka X. Kryptonim grypa (po 25 latach o sprawie znowu głośno) XI. Czego biegłemu czynić nie wolno XII. Posłowie
|