Frontside na naszym polskim, metalowym poletku zdobywa coraz większą grupę zwolenników. Niektórzy powiedzą, że panowie grają hardcore, inni, że metalcore. Kij z szufladkowaniem! Męczą instrumenty bardzo dobrze i chyba to się powinno liczyć.

Opisywany właśnie przeze mnie album wyszedł na światło dzienne w 2004 roku. Nie, to nie jest moja pomyłka lub brak wiedzy. Forgive Us Our Sins niczym nie różni się od wydanego w 2002 roku "I Odpuść Nam Nasze Winy". Jest to wersja anglojęzyczna, gdyż trzeba wiedzieć, że wokalista Frontside śpiewa głównie po polsku. Wydawnictwo takie to ukłon dla ludzi z zagranicy, bo i tam zespół jest już dość znany. No, ale przejdźmy do opisywania płyty.

Pierwsze co rzuciło mi się w uszy to oczywiście szybka i brutalna muzyka. Słychać w niej (w muzyce rzecz jasna :-)) elementy thrashu, ociupinkę deathu i sporo hardcore'a. To wszystko łączy ze sobą w spójną całość melodia a'la Dismember. Cóż to za istnie piekielna mieszanka. Praktycznie nie ma zmian tempa a jeśli już to na bardzo krótko. Muzyka staje się wtedy ciężka i walcowata. Bardzo ciekawie brzmią również solówki. Nie ma ich zbyt wiele, ale dość szybko wpadają w ucho, chociażby solo w kawałku "The Accused". Niby to takie banalne i proste a cieszy:-).

Teraz coś o tekstach. Osobiście troszkę mnie one bawią. "(...)Passing the Seventh Gate of Hell(...)", "(...)Go to hell - there is no turning back. Go to hell - until the end of time(...)", "(...)It's not the hellish fire. This is endless despair(...)" itp.. Może komuś się one spodobają i wyczuje w nich jakąś głębię, ale ja uważam, że są momentami zbyt infantylne. Sorry, ale nie trafia to do mnie.

Obecnie Frontside to chyba jedyna polska kapela, grająca bardzo agresywnie a zarazem dość melodyjnie. Ten zespół na koncertach to istny killer. Wiem, bo widziałem na własne oczęta:-) Zachęcam do zapoznania się z tym albumem! Uważam, że jest on "boski";-)-recenzja z metal.pl

Zaparaszam na inne moje aukcje - wspólna wysyłka zawsze kosztuje mniej!