Zestaw dla całej rodziny: to książka dla Rodziców + piękne bajki na dobranoc dla dziecka
Kapitalna książka dla każdego Rodzica! To nie jest kolejny podręcznik opisujący fazy rozwoju dziecka, to nie jest poradnik, w którym sugeruje Ci się, Czytelniku, zapisywanie na kartce Twoich mocnych i słabych stron jako Rodzica...
Ksiażka została podzielona na pory roku, wyznaczające naturalne ramy dla różnych pól aktywności i wesołego działania. Każdej porze roku towarzyszy zbiór anegdot. Wewnątrz znajdziecie także aneks, który spodoba się Waszym dzieciom: kolorowe bajki do czytania i pogodnego usypiania.
Książka pełna pozytywnej energii, dobrej magii, chyba najbardziej roześmiana książka roku
W książce znajdziecie dokładne podpowiedzi, jak w zabawie, łatwo i wesoło, uczy się kilkulatka czytać, pływać, śpiewać po angielsku, bezpiecznie wspinać się na drzewa i udawać Układ Słoneczny. Jak rozmawiać ciekawie z dzieckiem, jak sprawić, by polubiło marchewkę i sprzątało własny pokój, jak radzić sobie z buntem kilkulatka i oswajać dziecięce smutki.
Jak się nie spieszyć, jak mieć czas dla dziecka, czas na odpowiadanie na dziesiątki pytań, na spacery, wędrówki, wspólne czytanie, malowanie, bieganie, pływanie, lepienie z ciastoliny, szukanie tropów lisa, sprawdzanie w atlasie, jaką rozpiętość skrzydeł ma albatros, na jazdę na rowerze, wspólne usypianie, opowiadanie bajek, robienie kolacji, mierzenie wysokości krzesła i dziesiątki innych rzeczy, które czynią życie ciekawym, a każdy dzień - wyjątkowym.
To wychowanie dostosowane do tempa indywidualnego rozwoju dziecka, harmonijny rozwój przez zabawę - każdego dnia. To model edukacji domowej.
Pełna radości i humoru książka o tym, jak fajnie jest dorosnąć, a jednocześnie nadal nie wyrosnąć z bycia dzieckiem, jak uczyć przez zabawę, zachwycać się każdym dniem i odkrywać rzeczy niezwykłe we wszystkim, co nas otacza. A przede wszystkim: jak pięknie smakuje życie. I jak fajnie być mamą!
Przeczytaj fragment:
Malowanie.
Lubimy malować. Przy spełnieniu kilku warunków.
Najlepiej maluje się rękami. Niezależnie od tego, jakich farb się aktualnie używa. Czy tych specjalnych, przeznaczonych właśnie do malowania łapkami, czy plakatowych, czy akwarelowych…
Wszelkimi farbami najlepiej maluje się rękami.
Bo ręce się tak porządnie farbami brudzą. A potem te ręce kolorują wszystko, co znajdą w swoim zasięgu.
I to jest fajne. Tym fajniejsze, im większe są ręce.
Hmmmm, dziwne.
- Tata ma przecież największe z nas ręce, a wcale się z nami tak nie bawi w farbowanie, dlaczego mamo?
Ha … zakrzyknęłam w duszy. Wiem, dlaczego. Jest dorosły i do malowania wymaga zestawu czystych (!) pędzli. A najchętniej: niebrudzących kredek i zeszyciku z obrazkami do kolorowania. Błe, jaka nuda!
Ręce to podstawa.
Farby powinny być miękkie i lejące się. Żeby się dobrze kleiły do łapek. A najlepiej wprost wylewały gęstą, kolorową mazią na podstawioną dłoń.
Potem konieczny jest blok. Albo jeszcze lepiej: duży karton. Im większy, tym lepszy. I jeszcze, żeby był kolorowy, to najlepiej. Ale nie biały, bo na białym zupełnie nie widać białej farby. Ostatecznie, jak nie ma bloku albo kartonu albo kartonów po przyniesieniu zakupów, bo zostały tylko farby, to też nie ma problemu.
Przecież mamy podłogę!
Malujemy zatem. Rękami oczywiście. Najpierw na bloku, bo akurat przybył nowy ze sklepu, ale kilka kartek potem przenosimy się z ulgą na podłogę. Jest jednak większa, można się bardziej postarać.
Po chwili na całej szerokości i długości w naszym żółtym pokoju powstają urocze odciski 3-letnich rąk i stópek. I tych dziesięć razy starszych odnóży też. Uch, co za ciężka praca takiego artysty!
Wyszliśmy na balkon, upaprani farbami - no, nie tylko po łokcie, bo to norma, ale także po kolana (od odcisków kolorowych stópek). Podziwiamy nasze ślady z perspektywy balkonowego progu:
- Czy teraz będziemy się bawić może w Indian? - podpowiada Kuba, patrząc na mnie wyczekująco i wskazując czarnym palcem na czarne ślady stóp, które przed chwilą pracowicie odcisnął na podłodze.
- Kubusiu, teraz chyba pora pobawić się w Podróżnika, znaleźć aparat, udokumentować te piękne ślady, a potem…
- Mamo - przerywa mój monolog Kuba - mogę…?
I łakomie patrzy na bielutkie ściany balkonu.
Nudny ten biały, prawda? - mruczę w myślach sama do siebie.
Ziemia
Rozmawiamy o Kosmosie.
- A co jest na innych planetach? - pyta Kuba.
- Z tego co wiemy, takie życie, jak znamy: rośliny, zwierzęta i ludzie znamy tyko na Ziemi - odpowiadam.
- To po co wykształcili te wszystkie inne planety, skoro tylko ziemia jest używana?!
Książka idealnie wpisuje się w coraz popularniejszy nie tylko w Europie, ale także i w Polsce styl życia, określany mianem LOHAS: zdrowego stylu życia. I świetnie się czyta...