Niniejsze kolumny firmy ESS z 1979 roku zakupiłem na Allegro kilka lat temu. Były paskudnie porysowane, brązowe i nie grały właściwie - poddałem je zatem renowacji co opiszę poniżej. Miały grać jako kolumny górne, drugie w stereo, ale koncepcja mieszkaniowa się zmieniła i nie mam dla nich obecnie fizycznie miejsca - czekają więc już z rok spakowane w szafie bo tak mi się było trudno z nimi rozstać :) Doskonałe do lampy jak twierdzą znawcy i na kolumny B czy nadstawki wysokotonowe. Raczej nie sprawdzą się przy tanich impulsowych przetwarzaczach dźwięku zwanych amplitunerami ze sfery budżetowej bo są tak szczegółowe, że te impulsy bardzo drażnią. Przynajmniej dobry wzmacniacz stereo na tranzystorach, u mnie napędzane Denonem PMA-1500. Unikatowe zastosowane tu przetworniki Dr. Heila zasługują na osobny rozdział w świecie audio. Ani to wstęgowe ani magnetostatyczne a coś jakby transformatorowe przetwarzanie powietrza na dźwięk. Ich tajemnicę twórca zabrał do grobu i obecnie takie rozwiązania nie są chyba spotykane ze wzgl. na koszty zapewne. Ciężkie, każdy z nich waży chyba 2 kilogramy i grają inaczej niż wszystko czego do tej pory słuchałeś. Wszelkie struny, blachy, jazz, techno, każda inna elektronika dla tych kolumienek to ich żywioł - wszystko przetwarzają w taki sposób, że ma się wrażenie słuchania całkiem nowych nagrań. Bas w oryginale był nieco wyobcowany i lekko dudniący z racji pustego wnętrza obudowy, postanowiłem więc przy okazji renowacji sytuację tę poprawić wytłumieniem i udało się. Zapraszam do licytacji bo kolumny tej marki można liczyć na palcach jednej ręki w naszym kraju. Renowację rozpoczęto od pokrycia skrzynek nowym naturalnym fornirem dębowym i pomalowano na czarno. Maskownice dostały nową, dźwiękoprzepuszczalną specjalną czarną tkaninę a ich ramki naprawione. Emblematy marki ESS jak nowe. Przy okazji rozbiórki poprawione zostały lutowania zwrotnic oraz wymienione okablowanie głośnika basowego na miedziane solidne 6mm2. Oryginalnie była to jakaś żyłka to jak miało grać... Wszelkie konektory, które łączyły głośnik z kablem zostały zastąpione lutowaniem cyną ze srebrem. Wnętrze kolumn zostało wyklejone matami bitumicznymi, wyłożone piramidką z gąbki a na koniec wnętrze wypełniono specjalną akustyczną watą pochodzącą z kolumn firmy Phonar. Po tych wszystkich zabiegach grają o niebo lepiej, nic nie dudni z basu a tony średnie i wysokie zyskały na czytelności. Polecam ten zabieg innych entuzjastom audio bo to nie pierwsze i nie czwarte kolumny, które tak potraktowałem. Trzy rodzaje wypełnienia, wełna owcza lub wata akustyczna - zawsze się opłaca. Przy samych przetwornikach nic nie było kombinowane - basy na obręczach noszą ślady czasu i postanowiłem tak to zostawić jak i oryginalne terminale z tyłu obudowy. Przebarwienia na głośnikach basowych są oryginalne i tak mają wyglądać - nie są żądną ich wadą czy brudem. Zawieszenia w dobrym stanie, wymieniane były pianki przez poprzedniego właściciela kilka lat temu i z 15 lat jeszcze pożyją bez napraw. Przy renowacji całkiem świadomie postanowiłem niektóre ślady użytkowania i wiek zachować bo moim celem nie było przerobienie tych 35 letnich gigantów klasyki audio z USA na chińskie pudełka ze sklepu "nie dla idiotów" z błyszczącymi pierścieniami wokół każdego głośnika - a jedynie przybliżenie ich do współczesności i poprawę brzmienia. Proszę mieć na uwadze, że przedmiot nie jest nowy, ani idealny, ma za to swój unikalny charakter i długą historię. Ktoś kiedyś te kolumny przywiózł do Polski aż z Ameryki, być może statkiem pół świata płynęły a więc musiał mieć do tego istotny powód :) Nowemu właścicielowi pozostawiam wymianę nóżek bo obecne uważam za tymczasowe rozwiązanie. |