DZIENNIK BEZ DAT
aut. Grzegorz Musiał
wyd. ZYSK I S-KA
[zasłonięte][zasłonięte]93546="63">"Dziennik bez dat"
Grzegorza Musiała jest artystyczną i ideową kontynuacją wydanego w 2000 roku
"Dziennika z Iowa" - wyróżnionego w konkursie Fundacji Kultury i bardzo dobrze
przyjętego przez krytykę. "Dziennik bez dat" - obejmujący zapiski z lat
1[zasłonięte]990-20 (z paroletnią przerwą w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego
wieku) był przez minioną dekadę regularnie publikowany na łamach "Kwartalnika
Artystycznego", a w latach 2003/2004 również w dodatku kulturalnym "Życia". Jest
on nie tylko typowym dziennikiem polskich spraw tamtego okresu i podróży - po
Szkocji, Anglii, Rumunii czy Dominikanie - ale również bogatą w fakty i ludzkie
portrety wyprawą w głąb siebie i w głąb czasu. "Dziennik..." pełen jest niekiedy
złośliwych obserwacji ludzi i ich zachowań, zaskakujących point i paradoksów. Do
tych ostatnich należy wątek obyczajowy - nie stroniący od analizy tak zwanej
subkultury "gejowskiej".
»Zadzwonił telefon. Pewien byłem, że to MS.
"Przed chwilą otworzyła oczy", usłyszałem spodziewaną wiadomość. "Jesteś
lekarzem. Ty swoją matkę żywcem grzebiesz". Runąłem do samochodu, chwyciwszy po
drodze latarkę. Była godzina szczytu i nie mogłem liczyć na to, że potoki aut
rozstąpią się jak Morze Czerwone. A rozstąpiły się. Może teraz, gdy już pewnie
zagważdżają trumnę, modliłem się do medalika z Rue du Bac żarliwiej niż wtedy,
gdy prosiłem o zdrowie mamy. Wpadłem do kaplicy w chwili, gdy zamykano trumnę.
MS stała obok, uśmiechnięta drwiąco. "Witaj... matkobójco...". Uniosłem wieko.
Grabarz tylko machnął ręką, wziął robotników na stronę i coś do nich zaszeptał,
pokazując na nas. Pokiwali głowami. "Jest reakcja źrenic!? - krzyczałem,
potrząsając latarką. - Nie ma! Jest reakcja rogówkowa? Nie ma! jest sztywność
obręczy barkowej? Jest!..." Oczy mamy patrzyły na mnie nieruchomymi źrenicami. Z
twarzy MS nie schodził lekceważący uśmiech. Nie protestowała, gdy trumnę
zakręcono śrubami. Ze schyloną głową, pobrzękując torbą i mówiąc coś do siebie,
zamykała kondukt, który się wkrótce uformował. W nocy obudził mnie telefon.
Pijacki głos grabarza: "O... ona rozkopuje grób. Panie, zrób pan coś... Ja żem
jeszcze czegoś takiego nie widział"«.
.
[zasłonięte][zasłonięte]86980="62">stan bdb