Latem 1968 r. stary świat stanął w płomieniach na ulicach Paryża i Nowego Jorku, a nowy rodził się na skrzydłach Apollo 8 opuszczającego ziemską orbitę. 9 śmiałków wyruszyło śladami Lorda Chichestera w podróż dookoła świata. Tym razem jednak bez zawijania do portów. Peter Nichols kreśli sylwetki Moitessiera, Knox-Johnsona, Ridgway’a, Blytha, Kinga – żeglarzy, których nazwiska do dzisiaj elektryzują ludzi morza. Przypomina tragedię Donalda Crowhusta, odtwarza świat regaty z ery przed wynalezieniem GPS. Sunday Times Golden Globe był chyba ostatnim rejsem niezdominowanym przez wszechobecne loga sponsorów, relacje telewizyjne i monstrualną elektronikę. Był prawdziwym rejsem ludzi morza, w których liczył się tylko człowiek i jego łódź.
W ciągu ostatnich kilkunastu lat pojawiło się wiele niesamowitych książek opisujących zmagania żeglarzy na otwartym morzu, jednak żadna z nich nie jest tak przejmująca jak opowieść Petera Nicholsa. „Wyprawa szaleńców” jest niewątpliwie najmocniejszą literaturą z wątkiem marynistycznym, jaka kiedykolwiek powstała. Wziąwszy pod uwagę fakt że zdążyliśmy przywyknąć do informacji podawanych w mediach o kolejnych śmiałkach, którzy wyruszają w samotny rejs, trudno wyobrazić sobie, że jeszcze kilkanaście lat temu podobne wyczyny były wyczynem nie tylko ekstremalnym, ale porównywalnym do podróży w kosmos.
W roku 1968 dziewięciu żeglarzy, postanowiło opłynąć samotnie świat bez zatrzymywania się. Ta decyzja była podjęta na długo przed wprowadzeniem zaawansowanej technologii, która mogłaby monitorować ich rejs. W obliczu zagrożenia, byli więc zdani na własne siły. Nichols znakomicie wprowadza Czytelnika w świat żeglarzy przesycony atmosferą konkurencji, sportowej adrenaliny i chęci zwycięstwa. Jego książka jest pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji i równie zaskakujących opisów zmagań bohaterów z żywiołami. Ale nie tylko. Pióro Nicholsa pozwala także przedrzeć się przez maskę nieustraszonych bohaterów-żeglarzy i dotrzeć do najprawdziwszych myśli, które towarzyszyły im podczas tej podróży.