Schodami do nieba. Led Zeppelin Story
autor: |
Witek Łukaszewski |
okładka: |
miękka
|
ilość stron: |
508
|
ISBN: |
[zasłonięte]978-83157-32-9
|
wymiary: |
125 x 195 mm
|
Nie myślcie sobie, że będzie to słodka opowieść o karierze, kasie i beztroskim życiu gwiazd rocka. Życie prawdziwych rockmanów nigdy naprawdę nie bywa za słodkie: dają z siebie wszystko co najlepsze , a może jeszcze więcej, żyją szybko, umierają młodo i tylko pieśń pozostaje po nich taka sama. Nie starzeje się, bo dzieła wielkich nigdy się nie starzeją i żyją w pamięci fanów, jakby te kariery, koncerty, miłości, hotelowe szaleństwa, rzadkie chwile euforii i częste momenty zwątpienia zdarzyły się zaledwie wczoraj. Nie dostaniecie ode mnie relacji obiektywnej - nie można wymagać obiektywizmu od fanatyka religijnego, a Led Zeppelin i gitara są po dziś dzień moimi bogami i religią. Zapowiadałem się na całkiem przyzwoitego zjadacza chleba, ale od kiedy zacząłem grać na gitarze, a potem słuchać Zepp`s, wszystko się przewróciło na drugą stronę i szlag trafił normalne życie.
Przez dwanaście lat trwania lotu Zeppelina Page, Plant, Bonham i Jones panowali niczym udzielni władcy. Dzielili, rządzili, wyznaczali nowe trendy w muzyce. Kiedy pojawiali się na scenie, wraz z nimi pojawiała się magia, coś, co powodowało, że wielotysięczne tłumy żyły, patrzyły, oddychały w rytm ich muzyki, a oni, niczym wielcy szamani XX wieku, prowadzili swoich wyznawców, jak chcieli i dokąd chcieli. To jest przywilej tylko największych. Oprócz Zepp`s można tu wymienić Jimiego Hendriksa, Pink Floyd, Rolling Stones i The Beatles, a w Polsce tylko Niemena i SBB.
W tej czwórce było coś tak magicznego, magnetycznego i elektryzującego, że kiedy zabrakło jednego z nich, po prostu odeszli, zamykając za sobą drzwi z napisem Led Zeppelin. I chwała im za to!
Ta powieść jest hołdem, nieśmiałym podziękowaniem za wszystkie chwile szczęścia, jakie przeżyłem, mogąc słuchać ich muzyki, za to, że kiedy było (a i bywa) mi źle i zimno, mogłem schodami do nieba udać się do innej krainy, gdzie nie ma plastikowych kwiatów i sprężynkowych kanarków. Jako powieść, książka ta rządzi się swoimi prawami i niekoniecznie podąża krok za krokiem śladami Led Zeppelin (to uwaga dla malkontentów, dla których najważniejsze są suche fakty). Tak więc wchodzę na pokład Zeppelina! Jeśli chcecie odlecieć ze mną, zapraszam!