"Mulan" należy do tych ostatnich naprawdę dobrych klasyków disnejowskich łączących w sobie życiową mądrość, trafiony humor, ciekawe postacie no i oczywiście genialną ścieżkę dźwiękową, czego efektem jest właśnie ta płyta. Zawiera ona klasyczny podział na to, co dobrze znamy ze złotego wieku Disneya tj. część wokalną i instrumentalną. Jak zwykle polskie wykonania biją o głowę oryginalne, o czym możemy się przekonać, słuchając na przykład: "Zrobię z was mężczyzn" wykonywaną przez Macieja Molędę jednego z dwóch braci Molędów ciągle niedocenianych przez polski rynek muzyczny; równie atrakcyjnie wypada "Lustro" w wykonaniu Kasi Pysiak, dużo lepsza od wersji popowej w wykonaniu Edyty Górniak – z całym szacunkiem dla twórczości artystki, nasza polska wersja piosenki to przy oryginalnym "Reflection" Christiny Aguilery, co najwyżej próba przekrzyczenia tej niezwykłej wokalistki zza Oceanu, niż właściwe przekazanie emocji. Wg mnie pani Górniak nie udźwignęła przesłania utworu. Ale jedziemy dalej. Na stołku kompozytorskim nie zasiadł ponownie Alan Menken, a Jerry Goldsmith, którego partytura urzeka już po usłyszeniu pierwszych dźwięków. Doświadczony nos wybitnego kompozytora – ojca motywu przewodniego do "Star Wars" czy "Omenu", powinny być dostatecznym przykładem jego wielkiej klasy. Co ciekawe, niestety partytura do "Mulan" należy do ostatnich dzieł w jego twórczości, gdyż kompozytor niedługo potem zmarł. Ścieżka z "Mulan" ani trochę nie ustępuje miejsca "Omenowi". Jest tak samo dobra. Na szczególną uwagę zasługuje, dynamiczny utwór "Postrzyżyny", "Pąki" czy "Spalona wioska". Płytę zamyka wspaniałe wykonanie "Reflection" przez Vanessę Mae i popowy numer boysbandu 98 Degrees z charakterystycznym Stevie Wonderem. Sama partytura nie jest rozłożona chronologicznie, co daje nawet dużo lepszy odbiór niż przy oglądaniu filmu. Wspaniała disnejowska opowieść, chiński klimat, ścieżka dźwiękowa oparta na tradycyjnych instrumentach tworzą dzieło wybitne.
|