Nowy album De Phazz, czyli projektu Pita Baumgartnera, który górnolotnie zwany jest „ojcem chrzestnym lounge'u", a który rzeczywiście swymi nagraniami zdefiniował ten gatunek muzyki.
De Phazz - projekt wymyślony w 1996 roku przez producenta Baumargtnera, a wsparty przez szefa niesławnego labela Mole, a od 2001 roku wydawnictwa „firmowego" Phazz-A-Delic, Haluka Soyoglu - stanowi już niejako instytucję na lounge'owej scenie. Nakładem rezydującej w Niemczech firmy Phazz-A-Delic ukazują się bowiem nie tylko płyty projektu, którego pełna nazwa brzmi DEstination PHuture jAZZ, ale także jego współpracowników, zarówno tych stałych, jak i sporadycznych. Dla tej pary - bossa labela i producenta - trzeci album, „Death By Chocolate" (2001) był nie tylko przełomowy, ale, jak już wspomnieliśmy, definiujący styl i szeroko imitowany. Pięć albumów później De Phazz znowu przypomina o sobie płytą „LaLa 2.0", która zdaje się być na pół autoironiczną konkluzją bardzo a propos naszych czasów: a mianowicie, że to tylko kolejna wiązanka bezimiennej muzyki na odtwarzaczu mp3. Ten efekt wzmacniają raczej absurdalne, dadaistyczne teksty, ale jakość nagrań i zestaw niemiecko-północnoamerykańskich gości Baumgartnera - wokalistów Pat Appleton i Karla Friersona z USA, Barbary Lahr, Marnie Mansa, Angel Jones, Sandie Wollasch i Charity Sanders nie pozostawia wątpliwości, dlaczego De Phazz, mimo upływu lat, pozostaje jednym z najlepiej sprzedających się wykonawców na lounge'owej scenie.
|