Drakensang: The Dark Eye studia Radon Labs to gra RPG oparta na najpopularniejszym w Niemczech (a także Austrii i Szwajcarii), systemie papierowych RPGów fantasy. Zamierzeniem autorów było stworzenie gry nawiązującej do klasyki gatunku, kładącej silny nacisk na fabułę, działanie drużynowe i system walki, w którym szybkość wciskania przycisków klawiatury nie jest najistotniejszym elementem. Sami twórcy zwykli określać swe dzieło jako Baldur’s Gate w świecie 3D.
Akcja toczy się na kontynencie Aventuria, odpowiedniku Europy z okresu późnego średniowiecza lub wczesnego renesansu. Jak w każdym szanującym się świecie RPG, mamy do czynienia z zestawem zróżnicowanych terenów i państw, począwszy od mroźnej północy, zamieszkanej przez odpowiednik Wikingów, poprzez, przypominające nasz daleki wschód, imperium Kun Kau Peh, a skończywszy na pustynnym Khom i tajemniczych, pełnych magii wyspach. W trakcie przygody dokładnie poznamy nie tylko centrum kontynentu, nazywane Middenrealm, ale nie obejdzie się także bez podróży w bardziej egzotyczne zakątki. Sama fabuła jest bardzo rozbudowana. Przez okres ponad sześciu miesięcy, pracowało nad nią sześciu ludzi. W sumie stworzyli oni historię zapisaną na ponad tysiącu stron.
W trakcie podróży spotykamy bogatą galerię postaci, często widywanych w fantasy: żyjących w harmonii z naturą i parających się magią Elfów, gderliwych, porywczych, uzbrojonych w topory Krasnoludów, dzikich i brutalnych Orków, mrocznych czarnoksiężników, honorowych rycerzy, krzepkich wojowników, sprytnych łotrzyków itd. Jest także kilka bardziej egzotycznych przypadków: świetnie wyszkolone w walce, wyznawczynie bogini wojny Rondry, Amazonki; a także Thorwalianie, twardy lud północy, wzywający w potrzebie boga Swafnira. W wiele z wymienionych ras i klas postaci gracze mogą się wcielić tworząc swego bohatera.
Skoro już jesteśmy przy kreacji głównego herosa warto wspomnieć, że sposób jego tworzenia został niemal żywcem skopiowany z papierowego RPG. Oznacza to, że postać opisana jest szeregiem cech i współczynników, mających wpływ na interakcję z otoczeniem. Dla ułatwienia autorzy okroili trochę ilość detali, jakie musimy określać samodzielnie. W trakcie przygody spotykamy mieszkańców świata, których można przyłączyć do drużyny. Jednocześnie główny bohater może mieć nie więcej niż trzech stałych towarzyszy. Jest także możliwość przyłączenia tymczasowych sojuszników (na przykład w celu wykonania określonego zadania). Ich liczba nie może przekroczyć dwóch.
Aventuria zamieszkana jest prze kilkadziesiąt rodzajów potworów, które z oczywistych względów, nie darzą naszych bohaterów sympatią. Dlatego też walka jest chyba najistotniejszym aspektem gry. Autorzy dążyli do stworzenia systemu, w którym największe znaczenie mają cechy, umiejętności i uzbrojenie drużyny, a nie szybkość reakcji gracza. Walka przebiega w czasie rzeczywistym, ale z możliwością zatrzymania potyczki w dowolnym momencie, by zdecydować o kolejnych posunięciach bohaterów. Do złudzenia przypomina to system znany choćby z Baldur’s Gate.
Drugi bardzo istotny aspekt to interakcja i dialogi z mieszkańcami Aventurii. W Drakensang: The Dark Eye mamy do czynienia z dynamicznymi dialogami, ale jednocześnie dość rozbudowanymi. Co więcej, szanse na uzyskanie porozumienia są ściśle zależne od rasy postaci, a także jej umiejętności. I tak, na przykład szlachetny Elf, ma większe szanse, niż gburowaty Krasnolud, na przekonanie strażników do otwarcia bramy, ale w sytuacji, kiedy trzeba przemówić do rozumu hersztowi opryszków, role się odmienią.