(...)W 1976 roku, po ukończeniu Śląskiej Akademii Medycznej, podjąłem pracę w Wojewódzkim Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach, ówcześnie największym szpitalu psychiatrycznym w Polsce. Po 3 latach zdałem egzamin na pierwszy stopień specjalizacji z psychiatrii. W tym czasie zaprzyjaźniłem się m.in. ze Staszkiem Wodyńskim - współautorem tej publikacji i psychologiem Tadeuszem Sernikiem, z którym pracowałem na jednym z oddziałów szpitala. Nie tylko my byliśmy już wówczas zafascynowani dywanami tkanymi przez Mariana Henela (podziwiał je m.in. Jonasz Kofta, wysoko oceniał Jerzy Duda-Gracz), głównie ich formą i atmosferą(...) (...)Marian Henel zmarł w 1993 roku. Pozostały po nim dywany, które można podziwiać w branickim szpitalu, a które, o czym jestem przekonany, są najwybitniejszymi dziełami, jakie powstały w pracowniach autoterapii szpitali psychiatrycznych na całym świecie. Dlatego po latach, dysponując pewną ilością niezagospodarowanego czasu, uznałem za swoją powinność zaprezentowanie dzieła i osoby Mariana Henela szerszej publiczności.(...) (...)Dla oddania klimatu tamtych lat poprosiłem Staszka Wodyńskiego o spisanie wspomnień z okresu, kiedy w jego pracowni tworzył Marian Henel i to stanowi pierwszą część książki.(...) Krzysztof Czuma
Format 160 x 230 mm, 94 str., miękka oprawa. Rok wydania: 2010.
Stan; bdb
Rysunki onanisty
O tym ,że poruszający się: kołysząc się z boku na bok ,dosyć groteskowo wyglądający, niski człowieczek … jest autorem obscenicznych rysunków- dowiedziałem się ,właśnie po pierwszej wystawie, na której prezentowałem prace pacjentów, którzy w powszechnej opinii zaliczali się do ciężkich przypadków chronicznych i… nic ,a nic już po nich : nie można było się spodziewać.
Wkrótce dostarczono mi karteluszki kratkowanego papieru ,na którym dwukolorowym ołówkiem , nie kredką ,ale ołówkiem- niebiesko –czerwonym, (były takie popularne za PRLu) narysowane były przeróżne sceny kopulacyjne i defekacyjne. Kreska była ciągła ,konturowa , wzięta jakby z ilustracji zamieszczanych w popularnym w owym czasie: tygodniku satyrycznym ”Karuzela”, której Henel był zachłannym czytelnikiem.
Obrazowane stosunki odbywały się przeważnie od tyłu, według schematu przedstawiającego … chuderlawo wyglądającego mężczyznę który : monstrualnie wielkim prąciem zaspokajał swoje seksualne potrzeby… we wdziękach: dwa ,albo nawet trzy razy większej od niego , o obfitych kształtach - zażywnej jejmości .
On był nagi ,ona natomiast ubrana była w bieliznę : popularną wśród ludu - zgrzebną koszulę bez rękawów .Na rysunkach nie było widać majtek ,za to jej koszula była zachęcająco podciągnięta… udrapowana.
Owe karteluszki- świntuszki ,krążyły po pokojach w których biesiadował nieustanie – wyręczany z obowiązków utrzymania czystości …przez zaganianych do tego, przez nich pacjentów - niższy personel szpitalny ,salowe i salowi ..wywołując u nich rumieńce na twarzach i chutliwe chichoty .
W innych scenach :bardzo rosła kobieta stając w rozkroku z podkasana do góry koszulą - oddawała mocz prosto w otwarte usta leżącego, cherlawego mężczyzny ,lub załatwiała się do naczyń kuchennych ,garnków czy patelni wydalając z siebie – przypominający kule armatnie kał, którego trajektoria lotu była zaznaczana przerywanymi kreskami.
Same rysunki nie miały w sobie żadnej oryginalności, mieściły się: w popularnej do dzisiaj estetyce szaletowej - w stylu ,który śmiało można by określić koprografią.
Wykonane były przez autora z mozołem .To rzucało się od razu w oczy. Starał się dosłownie odwzorowywać technikę wziętą z pisma z karykaturami - dodając swoją erotyczną kanwę. Ale tak na prawdę to Henel -nie lubił rysować. Potem, kiedy już zajął się wiązaniem dywanów – projekty do nich tworzył tygodniami. Ukończone niebiesko-czerwonym ołówkiem karteluszki były mu potrzebne do snucia seksualnych fantazji… Potem odkrył możliwości jakie dawała mu fotografia ,następnie.. tworzenie , jakby to dzisiaj określić – instalacji ,.typu performance z „ruchającymi” się na różne sposoby lalkami. Od tego czasu - rysowania na karteluszkach zupełnie zaniechał.
|