Isaac Clarke powrócił. I muszę przyznać, że zrobił to w całkiem niezłym stylu. Dead Space 2 spełnia większość pokładanych w nim nadziei, jest tytułem niezwykle grywalnym i wciągającym, choć nie wszystkie elementy tej układanki spodobały mi się w jednakowym stopniu. To na pewno gra, w którą warto zainwestować, gdyż dostarczy nam minimum kilku godzin świetnej rozrywki. Bliżej jej jednak do klasycznego survival horroru z mnóstwem walk w ostatnich etapach, niż klimatycznej opowieści grozy w scenerii hard s-f.
Dead Space 2 cierpi na ten sam syndrom, co seria BioShock. Po przejściu "jedynki" wiemy już niemalże wszystko, tło opowieści odarte zostało z Tajemnicy, twórcom pozostały więc dwie podstawowe drogi: wykorzystać uniwersum do opowiedzenia zupełnie nowej historii, bądź też kontynuować opowieść, starając się ulepszyć samą rozgrywkę. Ekipa odpowiedzialna za Dead Space 2 zdecydowała się na ten drugi krok, podobnie, jak swego czasu twórcy BioShock 2. Postanowiono wykorzystać nawet bohatera pierwszej części, który mimo swego milczenia, został bardzo polubiony przez graczy, stając się niejako wizytówką cyklu.
Po raz kolejny wcielimy się więc w technika Isaaka Clarke'a, który po przeżyciu mrożących krew w żyłach wydarzeń na statku wydobywczym "Ishimura", trafił pod troskliwą opiekę lekarzy. Nic w tym dziwnego, wszak wyniszczony fizycznie i psychicznie bohater miał raczej małe szanse na to, by podźwignąć się samemu. Tegoż właśnie dotyczy sam wstęp do gry, w którym widzimy - utrzymane w oniryczno-narkotycznym klimacie - przebudzenie bohatera. Czy to tylko sen, czy powstałe w zmaltretowanym umyśle wizje, czy może rzeczywistość? Przejście do pierwszych w pełni interaktywnych sekwencji jest wyreżyserowane w mistrzowski sposób. Przez pewien czas nie mamy pewności, czy to, co dzieje się wokół nas jest prawdziwe, czy to jedynie dalszy ciąg koszmarnego snu.
Początek rozbudził we mnie wielkie nadzieje na nieco bardziej klimatyczną rozgrywkę. Szybko jednak okazało się, że wracamy do typowego dla survival horroru schematu. Jako, że twórcy Dead Space 2 nie mogli nas już trzymać w niepewności w takim stopniu, jak w części poprzedniej, jeszcze odważniej sięgnęli po szeroki wachlarz różnorodnych sztuczek znanych ze wspomnianego gatunku. Nagle gasnące światło, "ożywające" ściany, wyskakujące znikąd nekromorfy, niespodziewane wycieszenia dźwięków, czy retrospekcje i wizje związane z utraconą ukochaną - takich środków wyrazu doświadczymy bardzo często.