Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Daniel Passent: Bitwa pod Wersalikami

10-04-2015, 14:51
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 5 zł     
Użytkownik innomine51
numer aukcji: 5235872249
Miejscowość Kielce
Wyświetleń: 1   
Koniec: 10-04-2015 14:06:46

Dodatkowe informacje:
Stan: Używany
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 1984
Rodzaj: wspomnienia
Wydanie: Kieszonkowe
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Antykwariat Internetowy In Nomine - książki, albumy, atlasy, encyklopedie
Antykwariat Internetowy In Nomine
25-363 Kielce, ul. Wesoła 51/613

telefon: 605-[zasłonięte]-305
e-mail: [zasłonięte]@innomine.pl
Wpłaty prosimy dokonywać na konto:

NET System Igor Białogoński
25-363 Kielce, ul. Wesoła 51/613

86 1500 [zasłonięte] 1[zasłonięte]4581406 [zasłonięte] 550700
Bank Zachodni WBK S.A. 5 O/Kielce
  • List polecony ekonom.: 8,80 zł
  • List polecony prioryt.: 11,60 zł
  • Paczka ekonomiczna: 10,00 zł
  • Paczka priorytetowa: 11,60 zł
  • koperta ochronna ("bąbelkowa")
  • Przez PayU
  • Przelew na konto (przedpłata)
  • Przed złożeniem oferty prosimy o szczegółowe zapoznanie się z:
    - Regulaminem aukcji dostępnym na stronie O nas;
    - pełnym opisem oferowanych przedmiotów wraz z ich rzeczywistymi zdjęciami.

  • Nie wycofujemy ofert na 24 godziny przed końcem aukcji, nie kończymy aukcji przed czasem.

  • Po zakończeniu aukcji prosimy o potwierdzenie zamówienia z podaniem swojego nicka, numeru aukcji, rodzaju przesyłki oraz potwierdzeniem adresu do wysyłki - koniecznie jeśli adres będzie inny niż ten z profilu użytkownika.

  • Koszt przesyłki jest zawsze podawany w treści aukcji.

  • Oferowane przedmioty wysyłamy najczęściej w ciągu 24 godzin (w dni robocze) od zaksięgowania pełnej należności, łącznie z kosztami wysyłki.

  • Zachęcamy do zakupu kilku przedmiotów jednocześnie - koszt wysyłki jest zależny od ich łącznej wagi - szczegóły na stronie O nas.
Wysyłka w ciągu 24h od otrzymania wpłaty

Satysfakcja gwarantowana - 100%
k01697
Witamy na naszej aukcji.

Przed przystąpieniem do licytacji prosimy zapoznać się z jej zasadami na stronie O nas.

Przedmiotem aukcji jest używana książka:

Bitwa pod Wersalikami. Felietony 1[zasłonięte]976-19

Autorzy: Daniel Passent
Strony: 496; Format: 11,0 x 18,0 cm
Waga: 346 g.
ISBN: 83-05-11228-4
Wydanie: I (1984); Nakład: 40000 szt.
Wydawca: Wydawnictwo Książka i Wiedza (Warszawa)
Oprawa: miękka
Stan książki: dobry

Stan okładki: dobry (-). okładka lekko pożółkła, posiada wyraźne ślady przetarć oraz niewielkie ślady zagięć i zadrapań, a także ślady plam i drobnych zabrudzeń, grzbiet pożółkły, częściowo przetarty na krawędziach, zaplamiony.

Stan kartek: czyste, pożółkłe, jedynie od strony zewn. krawędzi kartki są nieznacznie zakurzone.

ZAMIAST WSTĘPU, CZYLI JAK ZROBIĆ KLAPĘ

"Pewien oszust na Broadwayu postanowił zarobić szybko i dużo. Nie podobało mu się, że na sukces artystyczny i kasowy trzeba długo czekać i ciężko pracować. Postanowił więc zebrać pieniądze od inwestorów i wystawić spektakl, który natychmiast poniesie całkowite fiasko. Wówczas przedstawienie nie przyniesie żadnych dochodów, sztuka zejdzie z afisza, a on sam zejdzie z oczu i za resztę zaliczek będzie żył długo i szczęśliwie.
Zebrał więc gotówkę od ludzi, którzy dali się nabrać, że inwestują w przebój sezonu. Następnie z premedytacją zaczął przygotowywać fiasko. Ale jak zrobić klapę? Zamówił sztukę u najgorszego autora, nazwiskiem, powiedzmy, Barański (wszystkie nazwiska w tej książce zamieszczone są na odpowiedzialność autora, a nie wydawcy) i zgodnie z oczekiwaniami otrzymał nudną piłę. Sztuczydło to powierzył najgorszemu reżyserowi, który miał na swym koncie tylko jeden spektakl, i to w przedszkolu dla dobrze urodzonych na Park Avenue, bojkotowanym przez ambitnych ludzi teatru. Scenografię powierzono beztalenciu, które całe życie malowało jedynie parówki z musztardą na wystawach podrzędnych barów. Dla oszczędności muzykę ułożył sam producent, a że nie znał zapisu nutowego - odegrał ją na grzebieniu bardziej wykształconemu koledze. Obsadę skompletowano za grosze wśród bezrobotnych, którzy nie mogli wystąpić nawet w charakterze statystów, ze względu na okrutne prawa rynku pracy.
Premiera odbyła się bez rozgłosu, a w loży prasowej zasiedli redaktorzy kroniki wypadków, którym zblazowani krytycy oddali swoje zaproszenia.
Przebiegły producent zacierał ręce. - Będzie klapa - powtarzał z nadzieją i wybierał się na Florydę za pokaźną część zaliczek, jaką udało mu się zaoszczędzić.
Kiedy kurtyna poszła w górę, stało się coś niesłychanego: ta trupa artystów bez cienia talentu wywołała entuzjazm widowni. Podczas przedstawienia raz po raz rozlegały się kaskady śmiechu i burzliwe oklaski przechodzące w owację. Gdy zaś kurtyna opadła, publiczność nie chciała się rozejść, wywołując do ukłonów autora-grafomana, scenarzystę-daltonistę i kompozytora, któremu słoń nadepnął na ucho. - Znowu sukces - powiedział z goryczą producent, zrozpaczony na samą myśl, że trzeba będzie dzielić zyski pomiędzy akcjonariuszy, których nie udało się naciągnąć.
Chciałbym, aby Wydawnictwo, które zainwestowało w tę książkę, oraz Czytelników, którzy przez fakt kupna stają się wspólnikami tego przedsięwzięcia - spotkała podobna niespodzianka. Czy jest to jednak możliwe? Inwestujecie przecież w wybór tekstów z lat 1[zasłonięte]976-19, a więc z okresu, jak na felietony, długiego i smutnego. Pierwsze teksty w tym zbiorku pochodzą z epoki, kiedy pisać było trudno, ale wiele osób pisało, następne powstały w trakcie szesnastu miesięcy, kiedy każdy pisał, co chciał - w gazetach, biuletynach i na murach, wreszcie ostatnie rodziły się w okresie najtrudniejszym, który dziś jeszcze trwa, gdy pisują nie wszyscy i nie wszyscy i nie wszystko. Trudna to dla autora próba, ale nie będziemy prosić o litość - zwłaszcza że nie można na nią liczyć.
Nie są to dzieła zebrane, gdyż dzieł pisać nie umiem, a zebranych nikt by nie wydał ani nie przeczytał. Do kosza poszły teksty, które autorowi wydały się najsłabsze, oraz te, które innym wydały się niestosowne. Nie znaczy to, że pozostały w tej książce felietony udane i mądre. Gdyby tak się stało, byłby to tomik bardzo cienki, zaledwie broszura.
Pisanie wstępu do felietonów uważam za zajęcie karkołomne, które podjąłem z wrodzonego mi posłuszeństwa wobec Wydawnictwa. W gruncie rzeczy cały ten tomik składa się wyłącznie ze wstępów, gdyż felieton nie jest żadnym traktatem ani rozprawą, tylko muśnięciem tematu, zaledwie podrapaniem naskórka. Gdyby wszyscy Czytelnicy zgadzali się z tymi felietonami, byłoby to straszne - znaczyłoby, że myślą na rozkaz. Mam nadzieję, że nigdy nie będę mógł nikomu rozkazywać. Gdyby wszyscy odrzucali te teksty ze wzgardą, byłaby to samotność trudna do zniesienia. Pozostając z natury człowiekiem niezdecydowanym i skłonnym do kompromisu, autor byłby zadowolony, gdyby połowa Czytelników odrzuciła ten zbiorek do kosza (ale po odejściu od kosza reklamacji nie uwzględnia się), zaś druga połowa po przeczytaniu odstawiła go na półkę.
Cokolwiek więc uczynisz, Czytelniku - czy odrzucisz tę książkę z niesmakiem, czy też zaśniesz przy niej snem sprawiedliwych - nie będziesz pierwszym, który wpadł. Od Sierpnia 1980 roku po dziś dzień autor wypowiadał się za porozumieniem, nawet wówczas, kiedy porozumienie było możliwe tylko w jednej, jedynej sprawie - iż są to felietony do niczego. Mam nadzieję, że zrobią klapę."

Sierpień 1982

SPIS RZECZY

♦ Zamiast wstępu, czyli jak zrobić klapę
♦ Jedna trzecia bohatera
♦ Strzał w dziesiątkę czy na wiwat!
♦ Jestem głęboko zobowiązany
♦ Drobiazg - pół miliona
♦ Rybi szept
♦ Szklimy na zakład
♦ Dom kalek
♦ Co komu wypada (spod pióra)?
♦ Kult luzu
♦ Jak przestałem grać na ligę angielską
♦ Równina śmierci
♦ Pierwszy krok w studio
♦ Dziś flaki
♦ Życie codzienne w Polsce u schyłku XX wieku
♦ "Mam nazwisko, oczekuję propozycji"
♦ Satyrycy do satyryków!
♦ Hotel złamanych serc
♦ W sprawie podskakiwania
♦ Felieton konserwatywny
♦ Z dymem
♦ Felietonowy światopogląd
♦ W pracy jak w domu, w domu jak w pracy
♦ Życie składa się ze szczegółów
♦ Więcej życia na cmentarzu!
♦ Wychowała nas ulica
♦ Klikowa koncepcja rzeczywistości
♦ Jak piłką kocham!
♦ Więcej wkłada, niż wyjmuje
♦ Paw narodów czy naród pawi?
♦ Stefanowi Treuguttowi, znawcy czasów napoleońskich
♦ Między nami geniuszami
♦ Niepotrzebny jubileusz
♦ Po rozum do Krakowa
♦ Przedpłata na tom trzeci
♦ Komu to służy?
♦ Kibice sprawiedliwości
♦ Buty
♦ Łopata jest dobra na wszystko
♦ Fawory
♦ Nowy wyraz czteroliterowy
♦ Szybko usychają gałęzie
♦ Kalendarzyk
♦ Czy wieszcz może być grafomanem?
♦ Koszty nie grają roli
♦ Co i kiedy mówić dzieciom
♦ Heine i Nietzsche w jednym stali domu
♦ Miłosz ci wszystko wybaczy
♦ Polska krajem ludzi kształcących się
♦ Arka Noego
♦ Pamiętnik wegetarianina
♦ Zbudujemy drugie Monte Carlo
♦ Dobry fachowiec, ale niewierzący
♦ Skośne oczy to nie wszystko
♦ Racje hormonalne
♦ "Odwaga zwykle w gębie spoczywa"
♦ Rakowski dostał kartę powołania
♦ Gościu, siądź pod mym liściem
♦ Majowy cudny strach
♦ Owoce zakazane
♦ Zapiski głuchego jurora
♦ O włos za dużo
♦ Za co kochamy artystów
♦ Podejrzani są wśród nas
♦ Myśli przewodniczącego
♦ Rewia piosenek niesłusznych
♦ Dupa wszędzie, co to będzie
♦ Polska 1980 - Węgry 1955?
♦ Miękkie lądowanie na tamtym świecie
♦ Niewierny Tomasz donosi
♦ Rozsądek sam nie zwycięży
♦ Ciepła więź
♦ Pan sekretarz
♦ Co tam, panie, w "Polityce"?
♦ Muzyka nie do tańca
♦ Za co ojciec syna lał?
♦ Felieton za 20 zł (plus honorarium)
♦ Niedziela w stolicy
♦ Czwarty klasyk
♦ Notatki peronowego
♦ Jak nie zostałem porucznikiem
♦ Między dwoma szybami
♦ Złudzenia
♦ Po imieniu
♦ Wiza z Polski do Polski
♦ Czy człowiek jest reformowalny?
♦ Liberałowie i twardoglowi

Zapraszamy do udziału w licytacji!

Zdjęcia:











Antykwariat Internetowy In Nomine jest prowadzony przez firmę NET System Igor Białogoński

25-363 Kielce, ul. Wesoła 51/613, NIP: 657[zasłonięte]115-24, REGON: 260[zasłonięte]547

Kontakt - tel. 605 [zasłonięte] 305, e-mail: [zasłonięte]@innomine.pl