DAMNATION
|
System operacyjny: |
PS3, PlayStation 3
|
Dostawa: |
10/20zł Odbiór osobisty w sklepie
|
Płatności |
Przelew, gotówka, za pobraniem
|
Wysyłka |
do 48h
|
|
Co by było gdyby świat poszedł w innym kierunku, i zamiast dzisiejszej elektroniki, układów scalonych, mielibyśmy maszyny parowe? Wielkie platformy bojowe, roboty, skomplikowane mechanizmy, wszystko to napędzane tak prostym sposobem. Nie jestem pierwszy, który o tym myśli. Przede mną byli zarówno autorzy komiksów, filmów, jak i książek i gier. Do tych ostatnich zaliczamy także Codemasters, firmę, która postanowiła wyprodukować niezwykle grywalną produkcję, prawdziwy hit łączący w sobie cechy Dzikiego Zachodu i mrocznego steampunka... Przynajmniej oni tak myśleli, że będzie to niezwykle grywalne, a jak wyszło? Cóż, przeczytajcie.
Wojny Secesyjnej nie było, a przynajmniej nie w takiej formie jak ją znamy. Unia i Konfederaci nadal istnieją, ale ponad nimi jest jeszcze coś – PSI. To wielka przemysłowa korporacja, która opanowała każdy aspekt życia. Wprowadziła totalny reżim i wyzysk społeczeństwa. Dzięki swojej niezwykłej machinie wojennej zdobyła panowanie w całym kraju. Tylko garstka śmiałków postanowiła się przeciwstawić PSI i podjąć nierówną walkę. Oczywiście główny bohater należy to tego niewielkiego ruchu oporu....
Scenariusz stereotypowy, oklepany tak, że chyba już bardziej nie można było tego zrobić. Przywodzi na myśl filmy o mega korporacjach, które powstawały w latach 80tych. Oprócz tego PSI, które występuje w Damnation zostało także upozorowane na wojska nazistowskie, pewnie po to by podkreślić jeszcze bardziej, że to ci źli. Kiedy oglądałem intro z pochodem armii zauważyłem, że nawet amerykańska flaga została zmodyfikowana tak, by przypominała znaki hitlerowskich szwadronów. Jednak to nie koniec zapożyczeń tematycznych, które napotkamy w grze. Już na samym początku, w tym samym wprowadzeniu będziemy mogli zaobserwować jednego z bosów PSI, który wywija mieczem samurajskim niczym Tom Cruise w Ostatnim Samuraju. To jednak nadal nie koniec! Trzeba zaznaczyć, że w Damnation zobaczymy jeszcze takie elementy jak pseudo zombies, będzie motyw zemsty, rozdzielonej rodziny, nadprzyrodzone moce, i przewijajacy się czasami wątek miłosny głównego bohatera. Wszystko to złączone fabułą, która sprawia wrażenie stworzonej na siłę, rodzonej w bólach i męczarniach. Już nie chcę nawet wspominać o zachowaniach i tekstach głównych bohaterów, które są na poziomie filmow akcji z Chuckiem Norrisem ze wspomnianych już wcześniej lat 80tych. Kiedy już przetrawicie ten dziwny koktajl wówczas będziecie mieli przybliżone pojęcie o tym, jak wygląda ta produkcja „Mistrzów Kodu”.
Całość tejże produkcji została wykonana na silniku Unreal 3.0. Jak wiadomo jest to jeden z najczęściej aktualnie wykorzystywanych engineów i chyba wszyscy wiedzą co potrafi. Jego możliowści mogliśmy obserwować w takich grach jak Gears of War czy BioShock. Kiedy jeszcze pomyślimy o tym co potrafi PS3, wówczas możemy mieć nadzieję, że przynajmniej graficznie gra będzie się prezentować bardzo ładnie. Niestety, nie tym razem. Całość została wykonana tak by gracza otaczała mroczna rzeczywistość Dzikiego Zachodu połączonego ze Steampunkiem. Po części się to udało. Lokacje wyglądają dobrze, stwarzają odpowiedni klimat. Zwłaszcza kiedy przemieszczamy się po zrujnowanych miastach, które przypominają opuszczone i wyburzane fabryki z XIX wieku. Jednak tak jest tylko, kiedy patrzymy na wszystko z daleka. Kiedy zaczniemy przyglądać się wszystkiemu z bliska zobaczymy, że daleko temu wszystkiemu do bycia ładnym, zwłaszcza, że mamy do czynienia z tzw. „pikselozą”. Najbardziej widoczne to jest na wszelkich postaciach, które oprócz tego są sztuczne, kanciaste jakby tworzono je dawno, dawno temu. Fuszerka na całej linii. Odniosłem wrażenie, że wszystko zostało wykonane „na odwal się”. Już nie będę się nawet rozpisywał o tym, że gra potrafi się zacinać, zwalniać a w czasie dużej akcji zamieniać się w pokaz slajdów natomiast postacie bardzo lubią przenikać się czy nakładać ze sobą bądź elementami otoczenia. Największe zaskoczenie przeżyłem, kiedy musiałem po drabince wdrapać się na silos. Pech chciał, że omskła mi się ręka na gałce pada i skoczyłem w dość dziwny sposób na ową drabinę. Efekt był taki, że moja postać była cała schowana we wspomnianym silosie, z jego ściany wystawały moje ręce, które wspinały się do góry. Następnie kiedy zeskoczyłem z drabinki okazało się, że utknąłem wewnątrz tej budowli i nijak nie dało się stamtąd wyjść. Pozostało mi samobójstwo przy użyciu granatów. Jedyna rzecz, która wyszła „Mistrzom Kodu” są dymy oraz falowanie gorącego powietrza nad rozgrzaną lufą naszego karabinu.
Jak zaś wygląda sama rozgrywka? Cóż, standardowe TPP. Nasz główny bohater porusza się po świecie w towarzystwie przyjaciół, którzy są BOHATERAMI w pełnym tego słowa znaczeniu. Nieustraszeni, supersilni, nie przejmujący się czymś takim jak prawa fizyki. Nie mają oni najmniejszych problemów z przesuwaniem ogromnych przedmiotów, o ile to tylko zostało przewidziane przez scenariusz. Nie przeszkadza im także fakt, że mają na sobie taką broń, która normalnego człowieka przygniotłaby do ziemi. Nie jest jej co prawda dużo gdyż zawsze możemy posiadać przy sobie maksymalnie trzy sztuki, dwie spluwy dwuręczne oraz jedną jednoręczną, ale nie są to standardowe karabiny czy strzelby lecz wymyślne i duże konstrukcje, które też przywodzą na myśl urządzenia parowe. Nie raz będziecie świadkami jak z tym całym osprzętem wyprawiają oni takie akrobacje, których pozazdrościłby im niejeden parkourowiec. Już nie mówię tutaj o skakaniu od ściany do ściany, takie rzeczy można zrozumieć, zwłaszcza jeżeli widziało się co ludzie wyczyniają na youtubie, ale za Chiny Ludowe pojąć nie mogę w jaki sposób moja postać stojąc tyłem do ściany, na gzymsie o szerokości około dziesięciu centymetrów, robi salto w tył i nadal stoi bardzo stabilnie? Nie zapominajmy, że mamy na sobie karabin snajperski, wyrzutnię rakiet oraz podręczny pistolet wielkości całego naszego uda. To nie koniec niespodzianek. W trakcie gry niejednokrotnie korzystać będziemy z motorów, które także napędzane są w podejrzany sposób. Pojazdy te zadziwiająco dobrze trzymają się podłoża, nawet jeżeli jedziemy po ścianie. Nie mówiąc o tym, że kiedy my prowadzimy nasi współtowarzysze staja za nami na bagażniku lub przyczepce i w ten sposób z nami podróżują, na stojąco, wyprostowani, nie zmieniający pozycji niezależnie od przyspieszenia, zakrętów czy nawet tego, że właśnie jedziemy po ścianie. Ba! Oni nawet jeszcze z tej pozycji potrafią celnie strzelać do przeciwnika! Kiedy zaś próbowałem ich zgubić szybko wsiadając na maszynę i odjeżdzając niestety, nie dało się. Początkowo byłem sam, jednak w czasie jazdy już po około trzech sekundach materializowali się na swoich bagażnikowych stanowiskach.
Cóż, jak widzicie Damnation to jawna kpina z inteligencji gracza. Po moich przeżyciach w trybie single nawet nie byłem w stanie sprawdzić jak wygląda rozgrywka sieciowa. Czym prędzej odinstalowałem ją z dysku konsoli i chciałbym o niej zapomnieć. Pomysł był dobry, ale jeżeli „Mistrzowie Kodu” myśleli, że tylko to wystarczy by gra odniosła sukces grubo się pomylili. Swoją drogą zastanawiam się, czy oni w jakikolwiek sposób kontrolowali produkcję w jej kolejnych etapach, i czy naprawdę nie widzieli tego co im wychodzi? Jeżeli zaś sprawdzali i testowali, i dopuścili coś takiego do sprzedaży, to za jak mało inteligentnych oni mają nas, graczy? Na coś takiego nabrałoby się może dziecko w wieku 7 lat, ale na opakowaniu jest znaczek 18, dla kogo więc została ta gra zrobiona? Z całego serca Wam radzę, omijajcie Damnation szerokim łukiem. Tytuł do gry pasuje idealnie! (Damnation = ang. potępienie, przekleństwo)