Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Dac Nortstar 192 stan gabinetowy

31-01-2012, 4:13
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Cena kup teraz: 2 900 zł      Aktualna cena: 2 zł     
Użytkownik tomi1wroc
numer aukcji: 2067028384
Miejscowość Długołęka
Wyświetleń: 172   
Koniec: 31-01-2012 04:13:22

Dodatkowe informacje:
Stan: Używany
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

witam,

przedmiotem sprzedaży jest DAc Nortstar znanej i cenionej marki w świece audiofilskim.

cena detaliczna 7200 zł

Stan sprzętu jest oczywiście gabinetowy jak nowy, bez jednej ryski.

posiadam oryginalny karton.

Udzielam 30 dniowej gwarancji

Wystawiam fakturę.

opinia:

Włoska firma North Star Design jest nowym "przybyszem" do krainy audio. Dopiero bowiem w roku 1998 zaprezentowała pierwszy produkt - przetwornik C/A. Już w roku 2001 we Frankfurcie można było ujrzeć napęd i przetwornik w co najmniej kilkunastu pokojach, gdzie współpracowały z elektroniką często znacznie od nich droższą. Sama amplifikacja jest najmłodsza, pochodzi z roku 2003.

Odtwarzacz

Na fronty wszystkich elementów składają się płaty aluminium poddane obróbce, dzięki której tworzy się na nich wzór zmieniający swoją jasność wraz ze zmianą kąta patrzenia. Takie wykończenie od razu odsyła do urządzeń Jeffa Rowlanda. I prawdopodobnie słusznie, ponieważ czołówki o podobnym wyglądzie Rowland przygotowuje dla Enlightened Audio Design, a więc może robić to i dla innych firm.

Dominującym elementem wystroju jest jednak motyw trójkąta - zaznaczony zarówno za pomocą metalowych elementów jak i wstawek z czarnego plastiku z niebieskimi diodami w przedwzmacniaczu czy układowi przycisków w napędzie i przedwzmacniaczu.

Napęd i przetwornik umieszczono w niewielkich, zaskakująco płytkich obudowach, wykonanych z grubych blach. Napęd zbudowano wokół chętnie stosowanego w hi-endowych urządzeniach (jak Gryphon Mikado czy Lektor Grand Ancient Audio) modułu Pro-2 Philipsa, który został zawieszony na sprężynach (jak w Mikado). Oznacza to, że mamy do czynienia z top-loaderem.

W NSD klapa zasuwana jest ręcznie. Poważnie potraktowano również zasilanie: prąd z filtru wejściowego płynie do dwóch transformatorów toroidalnych - osobnego dla mechaniki i osobnego dla sygnału. Towarzyszy im wiele stabilizatorów napięcia i sporo kondensatorów.

Sygnał cyfrowy można dostarczyć za pośrednictwem gniazd S/PDIF i AES/EBU. To jednak nie koniec, ponieważ urządzenie wyposażono w upsampler i wyjście cyfrowe I²S, którym tak spreparowany sygnał można wysłać na zewnątrz. Jak mówią materiały firmowe, sygnał jest przed wysłaniem na zewnątrz trzykrotnie przetaktowywany, dzięki czemu jitter jest wyjątkowo niski.

Naturalnym partnerem napędu staje się więc przetwornik Model 192, który stosowne gniazdo cyfrowe posiada (jak również wszystkie pozostałe).

Cały układ umieszczono na jednej dużej płytce. Jego sercem jest cyfrowe przetwarzanie sygnału - upsampling. Sygnał wejściowy jest przetaktowywany i wysyłany do pierwszej kości - CS8420 Cirrus Logic, która jest asynchronicznym upsamplerem. Zaraz obok znajduje się jednak drugi upsampler, tym razem NPC SM5849.

Taka aranżacja stosowana była, kiedy jedna kość nie potrafiła przeprowadzić całego procesu jednocześnie (podobnie robiono to niegdyś w droższych urządzeniach Musicala Fidelity). Upsampling do postaci 192kHz musi być bowiem dokonywany w dwóch "rzutach": w pierwszym dokonuje się asynchronicznej konwersji do postaci 96 kHz, zaś w drugim - synchronicznie - do 192 kHz.

W chwili obecnej dostępne są już układy scalone, jak SRC4193 Texas Instruments, które robią to wszystko pod jednym "dachem". Obliczanie w kilku krokach niekoniecznie jest jednak ułomnością starych rozwiązań - gdyż konstruowano w ten sposób znakomite urządzenia i wydaje się, że "scalanie" wszystkiego w jednej kości powodowane jest raczej zamiarem obniżenia kosztów.

Sygnał o parametrach 24 bity/192 kHz trafia następnie do przetwornika Cirrsusa CS4396-KS, również nie najnowszego, jednak wciąż znakomitego (dynamika na poziomie 120 dB, a więc o realnej rozdzielczości 20 bitów) kilkubitowego układu typu sigma-delta.

Układ wyjściowy zbudowany jest w całości na tranzystorach, opornikach precyzyjnych i znakomitych kondensatorach firmy ERO. Warto zauważyć, że sygnał z wejścia I²S omija odbiornik cyfrowy.

Bardzo starannie zaplanowano również zasilanie - ponownie z dwoma transformatorami - osobno dla części analogowej i cyfrowej i kondensatorami o pojemności 12 x 470μF. Większość montażu oparta jest o technikę SMD. Układ wyjściowy jest niesymetryczny.

Wzmacniacz

Przedwzmacniacz nosi dumną nazwę "Linestage High Resolution Preamplifier" i należąc do nowej serii North Stara, ma większe gabaryty niż np. przetwornik, zbliżając się tym samym do standardowych rozmiarów. Sterowanie przełączeniem i głośnością odbywa się za pomocą niewielkich przycisków.

Tył jest dość zatłoczony, gdyż znajdziemy tam pięć wejść RCA, w tym jedno, najwyraźniej przeznaczone dla odtwarzacza, na solidnych i drogich gniazdach WBT0244. Niedaleko widoczne są złocone wejścia i wyjścia XLR. Wszystkie najważniejsze bloki urządzenia zmieszczono na jednej płytce. Z wejść włączanych przekaźnikami trafiamy do bufora na tranzystorach i do potencjometru Alpsa, którego oś - jak za starych dobrych czasów - została przedłużona do przedniej ścianki.

Alps jest układem stereofonicznym, z dwoma ringami. Oznacza to, że układ jest niezbalansowany. I rzeczywiście, wejście XLR jest desymetryzowane w układach Burr-Browna INA134 i, na końcu, ponownie symetryzowane w układach DRV134 tejże firmy. Obydwa układy zostały skonstruowane specjalnie dla obsługi długich połączeń zbalansowanych i używane są w wielu studiach nagraniowych.

Najwyraźniej uznano, że monobloki będą oddalone od przedwzmacniacza, co będzie wymagało długich połączeń. W tym przypadku warto więc spróbować, czy aby łącze XLR nie brzmi lepiej niż RCA.

Bardzo ładnie rozwiązano zasilanie, z osobnym transformatorem dla mikrokontrolera (umieszczonego na osobnej płytce) i silniczka potencjometru oraz części analogowej. Stabilizatory umieszczono tuż przy układach, które obsługują. Również i tutaj postawiono raczej na bank małych kondensatorów (15 x 2200μF), niż na parę dużych. Nie zapomniano też o takich drobiazgach, jak odsprzęgnięcie diod w prostowniku kondensatorami Wimy.

Forma poszczególnych urządzeń North Stara wypływa wprost z funkcji, jaką pełnią. Nie dziwi więc odmienny kształt końcówek mocy - dwóch, bardzo głębokich monobloków, z wąskim panelem przednim. Są one diabelnie ciężkie, a jest to spowodowane ogromnym transformatorem toroidalnym z ekranem, który w misji "oczyszczania" wspomagany jest przez osiem kondensatorów o pojemności 10 000μF każdy.

Wejście XLR jest desymetryzowane w takim samym układzie jak w przedwzmacniaczu (INA134), zaś cały układ jest niesymetryczny. Dochodzimy w ten sposób do ważnej konkluzji: North Star ominął wyjścia symetryczne w przetworniku nie z oszczędności, a najwyraźniej uważa, że taki układ, przy danych kosztach, nie przynosi wystarczającej poprawy, zaś łącza XLR mają sens tylko tam, gdzie występują długie odcinki interkonektów. W świecie hi-end to dość odważne stwierdzenie...

Stopień końcowy zbudowano przy użyciu czterech komplementarnych par bipolarnych tranzystorów Motoroli MJL3281+MJL1302. Są to nieczęsto spotykane, a doskonałe tranzystory charakteryzujące się fantastyczną linearnością i potężnym prądem. Mówi się o nich, że przetrzymają nawet zwarcie.

W sprzężeniu zwrotnym układu, tak jak w preampie, użyto kości TL082. Wyjścia głośnikowe to porządne, jednak niezłocone WBT0785, co znowu wskazuje na zdroworozsądkowe podejście do tematu inżynierów NSD. RCA jest jednak równie dobre w przedwzmacniaczu (WBT0244).

Odsłuch

Dźwięk kompletu North Star Design 192 składającego się z przedwzmacniacza i monobloków NSD jest wyraźnie modelowany i kompletnie inny niż Marantza. Rzeczą przykuwającą uwagę jest przede wszystkim bas - głęboki, pełny i mięsisty, nieco "podrasowany". Będzie to więc prawdziwa gratka dla wszystkich, którzy mają raczej suche i nieco nudnawe zestawy głośnikowe, w których brakuje życia.

NSD jak demiurg tchnie w nie, a raczej wpompuje, ducha muzyki. Zarówno kontrabas z Companion Patricii Barber (Mobile Fidelity, UDSACD 2023, SACD), jak i gitara basowa z "Fiu, fiu" Lecha Janerki (BMG, BMGLOC0004, Promo Copy) miały duży wolumen i stanowiły solidną podstawę dla pozostałych instrumentów, które nie musiały udowadniać, że są głośne i mogły po prostu grać swoje. Trzeba przy tym zaznaczyć, że nie jest to "tłusty", ani "lepki" bas, spowalniający całość, a raczej połączenie szybkości z masą.

To tutaj widać, że po wydaniu większych pieniędzy, można uzyskać naturalne uderzenie, zwarte i szczegółowe. Na tym samym, wysokim poziomie odtwarzana jest średnica. Przepięknie wypadł więc głos Magdy Kalmár śpiewającej z brawurą "In Furore" Vivaldiego (Hungaroton Classic, HCD 11632), który był pełny, gładki, ale i dokładny.

Podobnie zachowywał się na scenie Sinatra z płyty "Sinatra - Basie" (Reprise 927 023-2), którego głos był ładnie wykończony, z bogatą mikrodynamiką.

Całość wieńczyła dźwięczna góra, która była jednak nieco złagodzona i cofnięta w stosunku do średnicy. I w tym NSD różni się od wielu urządzeń z tego przedziału cenowego, aspirujących do audiofilskiego panteonu.

Nie będzie więc ultraczułego odzewu na każde wahnięcie gałki na stole mikserskim, ani pewnego wykończenia dźwięku, pomagającego zakotwiczyć go dokładnie na scenie dźwiękowej. Kombinacja North Stara jest więc wyraźnie skierowana do ludzi, którzy wolą w spokoju wysłuchać jednej, drugiej, trzeciej płyty i którzy nie płaczą ze szczęścia, kiedy usłyszą tramwaj za ścianami filharmonii, w której dokonano nagrania.

Można by pomyśleć, że oto mamy kolejną włoską firmę, która podobnie jak Unison Research proponuje swoją szkołę dźwięku. Przypuszczenie to znika równie szybko jak pieniądze z konta, po zapoznaniu się z dzielonym odtwarzaczem. Jest to jeden z najtańszych sposobów na zdobycie w pełni neutralnego źródła.

Odtwarzacz CD zachowuje wszystkie zalety wzmacniacza, jest jednak bardziej "otwarty" na górze skali i nie boi się pokazać wszystkiego, co jest na płycie. Znakomicie została więc wypunktowana różnica w barwie i pogłosie pomiędzy zespołem Basiego i Sinatrą, tak jakby zostali nagrani w różnych studiach, na różnych kontynentach - Basie świeży, żywy, otwarty, z dobrą dynamiką w kontrze do spłaszczonego dynamicznie i barwowo wokalisty, z wyraźnie obciętym dołem i górą skali.

Źródło North Stara Design 192 również ma gładką średnicę, jednak manifestuje się to w inny sposób niż w amplifikacji. Wraz z dobrą barwą dostajemy bowiem bogatą fakturę i oddech (tzw. "odejście"), powodujące, że instrumenty są szybkie i grają w niewymuszony sposób.

Różnice pomiędzy połączeniem I²S i pozostałymi łączami są dramatyczne (i nie ma w tym przesady) i chciałbym zakrzyknąć do wszystkich posiadaczy zewnętrznych przetworników, żeby postarali się o łącze taktujące obydwa urządzenia. Przełączenie z I²S na inne łącze "zmula" przekaz i dociąża go jakąś informacją, która nie przekłada się na muzykę. Co ciekawe, połączenie to zmniejsza wymagania wobec przewodu - na wyposażeniu znajduje się kabelek z zakończeniami CAT-5, będący zwykłym kablem do sieci komputerowych, który był lepszy niż przewody S/PIDF za 3000 zł.

Może być lepiej, co pokazała zmiana I²S na firmowy przewód North Stara, jednak różnice nie są duże i w kontekście ceny tego ostatniego (7000 zł) raczej problematyczne. Ponieważ zarówno napęd, jak i przetwornik posiadają upsampler, można więc spróbować kilku możliwości. Mnie się wydaje, że najlepiej wyłączyć go w napędzie i skorzystać z tego procesu dopiero w przetworniku.