Villas. Nic przecież nie mam do ukrycia
Jerzy Danilewicz , Iza Michalewicz
Świat Książki , Listopad 2011
Liczba stron: 288
Wymiary:145 x 205 mm
Wzruszająca. Wstrząsająca. Biografia Violetty Villas autorstwa Izy Michalewicz i Jerzego Danilewicza. Czyta się jednym tchem, niemal jak powieść sensacyjną. Violetta Villas - kobieta chyba niespełniona artystycznie, choć fenomenalnie utalentowana, obdarzona głosem o skali rozszerzonego sopranu koloraturowego. O ile w kwestii jej walorów wokalnych panuje pełna zgodność, kotrowersje zawsze budził jej wizerunek sceniczny i nietuzinkowa osobowość oraz trudny charakter. Wytworzyła wokół siebie nimb perfekcyjnej gwiazdy. Autorzy obalają funkcjonujące w powszechnym obiegu, a stworzone głównie przez samą artystkę liczne mity mające budować jej wizerunek zjawiskowej i wrażliwej diwy. Urodzona jako Czesława Cieślak, wychowana w małym Lewinie Kłodzkim, wcześnie i nieszczęśliwie ożeniona, rodzi syna, którego zostawia z rodzicami, a sama udaje się na podbój wielkiego świata. Chodzi do szkół muzycznych w Szczecinie i Warszawie. Za sprawą m.in. Edwarda Czernego staje się zjawiskiem na krajowej scenie muzycznej, potem próbuje podbić Paryż i Las Vegas. Do macierzyństwa nie ma głowy. Mieszka w Warszawie na Solcu, po mieście jeździ białym mercedesem. Potem przeprowadza się do willi w Magdalence. Małoletniego syna zostawia w Warszawie. Podejmuje świadomą współpracę z SB, zaczynają się jej fobie, podejrzenia i urojenia. Nasila się bigoteria i ślepa miłość do zwierząt (a chętnie nosiła naturalne futra!). To początek upadku gwiazdy, która w willi w Magdalence, a następnie po powrocie w strony rodzinne - w domu w Lewinie urządziła nieokiełznane schroniska dla zwierząt,gdzie działy się rzeczy straszne i smutne. Rażąco nie pasowała do siermiężnej Polski Gomułki i nawet bardziej kolorowych czasów Gierka. Gdyby miała kogoś przy sobie, komu by ufała i kto by właściwie pokierował jej karierą artystyczną? Może inaczej potoczyłyby się losy tej wielce utalentowanej kobiety? Książkę kupiłem w piątek, w sobotę skończyłem czytać. W poniedziałek, 5 grudnia 2011 r., po godz. 22 stacje informacyjne podały wiadomość o śmierci artystki. Szkoda, że autorom nie udało się ostatecznie skontaktować z bohaterką ich książki, o czym opowiadają w Epilogu...