Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

CZAR WIELKIEJ SOWY - KĘDZIORZYNA - FRIEDLEIN 1943

20-03-2012, 16:08
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Aktualna cena: 19.99 zł     
Użytkownik inkastelacja
numer aukcji: 2196193122
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 8   
Koniec: 19-03-2012 19:53:10
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha



PEŁNY TYTUŁ KSIĄŻKI -
CZAR WIELKIEJ SOWY

OPOWIADANIE DLA MŁODZIEŻY Z 33 RYSUNKAMI AUTORKI W TEKŚCIE



PONIŻEJ ZNAJDZIESZ MINIATURY ZDJĘĆ ZNAJDUJĄCYCH SIĘ W DOLNEJ CZĘŚCI AUKCJI (CZASAMI TRZEBA WYKAZAĆ SIĘ CIERPLIWOŚCIĄ W OCZEKIWANIU NA ICH DOGRANIE)


AUTOR -
MARIA KĘDZIORZYNA

WYDAWNICTWO, WYDANIE, NAKŁAD -
WYDAWNICTWO - KSIĘGARNIA D. E. FRIEDLEINA, KRAKÓW 1943
WYDANIE - 1
NAKŁAD - ??? EGZ.

STAN KSIĄŻKI -
MIERNY + JAK NA WIEK (ZGODNY Z ZAŁĄCZONYM MATERIAŁEM ZDJĘCIOWYM, LEKKIE USZKODZENIA I PRZYBRUDZENIA, BRAK DWÓCH KART REPREZNETUJĄCYCH STRONY 71-74, KILKA LUŹNYCH KART) (wszystkie zdjęcia na aukcji przedstawiają sprzedawany przedmiot).

RODZAJ OPRAWY -
ORYGINALNA, TWARDA Z PŁÓCIENNYM GRZBIETEM

ILOŚĆ STRON, WYMIARY, WAGA -
ILOŚĆ STRON - 191
WYMIARY - 21 x 15 x 1,8 CM (WYSOKOŚĆ x SZEROKOŚĆ x GRUBOŚĆ W CENTYMETRACH)
WAGA - 0,283 KG (WAGA BEZ OPAKOWANIA)

ILUSTRACJE, MAPY ITP. -
ZAWIERA 33 ILUSTRACJE AUTORKI


KOSZT WYSYŁKI -
8 ZŁ - KOSZT UNIWERSALNY, NIEZALEŻNY OD ILOŚCI I WAGI, DOTYCZY PRZESYŁKI PRIORYTETOWEJ NA TERENIE POLSKI.

ZGADZAM SIĘ WYSŁAĆ PRZEDMIOT ZA GRANICĘ. KOSZT WYSYŁKI W TAKIM PRZYPADKU, USTALA SIĘ INDYWIDUALNIE WEDŁUG CENNIKA POCZTY POLSKIEJ I JEST ZALEŻNY OD WAGI PRZEDMIOTU. (PREFEROWANYM JĘZYKIEM KONTAKTU POZA OCZYWIŚCIE POLSKIM JEST ANGIELSKI, MOŻNA OCZYWIŚCIE PRÓBOWAĆ KONTAKTU W SWOIM JĘZYKU NATYWNYM.)

I AGREE to SEND ITEMS ABROAD. The COST of DISPATCHING In SUCH CASE, IS ESTABLISH ACCORDING TO PRICE-LIST of POLISH POST OFFICE SEVERALLY And it IS DEPENDENT FROM WEIGHT of OBJECT. ( The PREFERRED LANGUAGE of CONTACT WITHOUT MENTIONING POLISH IS ENGLISH, BUT YOU CAN OBVIOUSLY TRY TO CONTACT ME IN YOUR NATIVE LANGUAGE.)


DODATKOWE INFORMACJE - W PRZYPADKU UŻYWANIA PRZEGLĄDARKI FIREFOX MOŻE WYSTĄPIĆ BŁĄD W POSTACI BRAKU CZĘŚCI TEKSTU LUB ZDJĘĆ, NIESTETY NARAZIE JEDYNYM ROZWIĄZANIEM JAKIE MOGĘ ZAPROPONOWAĆ TO UŻYCIE INTERNET EXPLORERA LUB WYSZUKIWARKI "OPERA", Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA NIEDOGODNOŚCI.
PRZY OKAZJI PRZYPOMINAM O KOMBINACJI KLAWISZY CTRL+F (PRZYTRZYMAJ CTRL I JEDNOCZEŚNIE NACIŚNIJ F), PO NACIŚNIĘCIU KTÓREJ Z ŁATWOŚCIĄ ZNAJDZIESZ INTERESUJĄCE CIĘ SŁOWO O ILE TAKOWE WYSTĘPUJE W TEKŚCIE WYŚWIETLANEJ WŁAŚNIE STRONY.



SPIS TREŚCI LUB/I OPIS -

MARIA KĘDZIORZY^A
CZAR WIELKIEJ SOWY
OPOWIADANIE DLA MŁODZIEŻY
Z 33 rysunkami autorki w tekście
1943
KRAKÓW KSIĘGARNIA D. E. FRIEDLEINA
Rynek Podgórski 2






SPIS ROZDZIAŁÓW

I. Lela zazdrości leśnym stworzeniom. ... 5
II. Dziupla Ducha Lasu......... 15
III. Norek coś podejrzewa. . . / f . . . . . 25
IV. Norek już wie wszystko........ 32
V. Odwiedziny i wyjaśnienia....... 38
VI. Nie ma wiewiórki — jest sikorka. ... 55
VII. Obiad w „Związku Dzięciołów"..... 67
VIII. Lela zwodzi, plotkuje — i płacze. ... 76
IX. Lela liczy leśnych gości........ 85
X. Awantura w gajówce.......... 94
XI. Sąsiedzkie sprawy.......... 101
XII. Norek już się nie gniewa. ...... 111
XIII. Wołania wieczorne.......... 120
XIV. Same nieszczęścia...... . . . . 128
XV. Sąd nad Norkiem.......... 140
XVI. Wdowa Szaraczkowa odzyskuje córkę. . . 155
XVII. Śmierć wielkiego dębu. ....... 167
XVIII. Ostatni czar Wielkiej Sowy...... 178






Lela zazdrości leśnym stworzeniom

Lela jest niezadowolona, Lela jest nadąsana — krótko mówiąc: zła.
Bo Lela musi wstawać wcześnie, musi, wypić kubek gorącego mleka, i koniecznie musi zjeść całą kromkę razowego chleba. A Lela niecierpi mleka i wolałaby bułkę zamiast chleba..
Potem musi owinąć się w mamy chustkę. Lela nie może znieść tej chustki, ale mama mówi, że jest ciepła i że w niej się Lela nie zaziębi.
Potem Lela musi iść do szkoły. Nie pomoże płacz, ani zapewnienia, że jutro pójdzie na pewno, ale dzisiaj nie. Mama nie ustępuje, tatuś powie czasem coś bardzo głośno — czego Lela nie lubi.
Więc co robić? Idzie do tej szkoły...
Do szkoły daleko, trzeba iść przez las. Lela mieszka w lesie, bo jej tatuś jest gajowym. Droga jest ciężka. W jesieni i na wiosnę jest straszne błoto, a w zimie zaspy. Lela zawsze się zmęczy i zadyszy nim zajdzie do szkoły.
I żeby to można przejść spokojnie przez ten las...
Gdzie tam! W lesie są wiewiórki, zające, ptaki... I te wszystkie stworzenia dokuczają Leli i wyśmiewają się z niej poza plecami. Na pewno!
Bo na przykład jest tak: Idzie sobie Lela, robi wielki krok, żeby przeskoczyć kałużę i ciap! — do błota. W tej samej chwili nad głową Leli śmiga wiewiórka z gałęzi na gałąź. Najwyraźniej kpi sobie z obłoconej Leli.
Albo tak: Lezie Lela przez zaspy śnieżne, zapada w nie co chwila, staje i odpoczywa... A tu obok niej zając smyrg! — i tylko się mignął. Usiadł niedaleko, na pniaku, postawił uszy i patrzy na Lelę. Lela
wie, że zając myśli, że ona jest straszną niedołęgą, kiedy nie potrafi sadzić naprzód takimi susami, jak on. Zarozumialec!
A ptaki: Te dopiero sobie używają! Wiatr wieje, zrywa wielką chustkę Leli, Lela nie może jej utrzymać. A takie ptaszysko nic sobie z wiatru nie robi. Wiatr mu piórek nie porwie. Więc niegodziwa sikorka, albo jakiś szczygieł śmieje się z Leli do rozpuku. Przeskakuje z gałęzi na gałąź, z krzaka na krzak i ćwierka na całe gardło.
Nareszcie Lela wychodzi z lasu. Do szkoły już niedaleko i droga lepsza.
W szkole ciepło, przyjemnie i byłoby wszystko dobrze, tylko Lela przypomina sobie dopiero teraz, że było zadane przepisywanie. Oj, co to będzie? Potrzebnie też to pani zadała...
Jeszcze jest chwila czasu. Lela rozkłada zeszyt, książkę i zabiera się do przepisywania.
Wokoło pełno dzieci. Biegają, krzyczą, głośno powtarzają lekcje. To wszystko przeszkadza Leli w pisaniu. I jeszcze do tego Marysia się dziwi:
— Coo? Ty dopiero teraz piszesz zadanie?
— Mądra! Napisała w domu i zadowolona! Lela, strasznie zła, pisze coraz prędzej. I stawia
coraz bardziej koślawe litery.
Ale już nie może wytrzymać, jak Jędrek krzyczy jej nad uchem:
— Aniela, kiedy będzie niedziela?! Machnęła pięścią, żeby Jędrka uderzyć i strąciła
na ziemię zeszyt. Na podłodze, obok bucika Leli była kałuża roztopionego śniegu, bo Lela nie lubi nóg wycierać. I teraz zeszyt ciapnął w tę kałużę i powalał się. Lela wyciera go łokciem — ale to nic nie pomaga. Nawet jest coraz gorzej.
Lela nie płacze, bo wie, że wszystkie dzieci śmiałyby się z niej, że „studnia". A tego przezwiska „studnia" Lela nie znosi jeszcze bardziej, niż imienia „Aniela". Lela wie, że jest „Anielą" — ale cóż z tego? Nie lubi, jak ją tak wołają. Sama, gdy była malutka, przezwała się Lelą i tak już zostało. Wszyscy ją tak nazywają i w domu i w szkole.
Tylko ten Jędrek, gdy ją chce rozzłościć, wykrzykuje:
— Aniela, kiedy będzie niedziela? Siedzi więc Lela i nic nie mówi. Jest bardzo zła. Wciąż trze łokciem ową plamę na zeszycie.
Aż tu dzwonek. Pani wchodzi do klasy, Dzieci wskakują do ławek i cichną.
Najpierw mówią pacierz, potem jest lekcja. Dla Leli jest to bardzo smutna lekcja. Bo pani zamiast zadania, znajduje w zeszycie szare smugi i naturalnie nie chwali tego. Nawet całkiem przeciwnie.
Przechodzi godzina za godziną. Lela nie myśli ani o czytaniu, ani o rachunkach, tylko o tych szczęśliwych leśnych stworzeniach, zającach, wiewiórkach, ptakach... One nie muszą się; uczyć...
I dziwi się Lela, dlaczego wszystkie dzieci w szkole są zadowolone i nie dąsają się tak, jak ona?...
Bo podczas nauki tak wyglądają, jakby były bardzo uradowane, a na przerwie śmieją się głośno, a jak dokazują! Marysia śpiewa sobie na cały głos, choć jej nikt nie słucha. Jędrek pokazuje, jak się chodzi na rękach. Ktoś kogoś goni, ktoś coś opowiada, ktoś bardzo pilny powtarza lekcje...
A tylko jedna Lela siedzi naburmuszona, bo pani zadała na jutro bardzo dużo z rachunków.
Mija jeszcze jedna godzina i Lela już idzie do domu...
Na obiad są kluski ziemniaczane.
— Dlaczego nie pierogi?... — grymasi Lela.
— Jedz, jedz, nie narzekaj — móWi mama. Wybiera się właśnie ze skopcem do obórki.
— Jak wydoję krowy i wrócę, żeby już ani jednej kluski nie było — nakazuje i wychodzi.
Lela dziubie te kluski i dziubie, zjada same skwarki i wzdycha.
Nareszcie bierze talerz i wybiega przed dom. Wysypuje kluski na miseczkę Norka.
Norek wyłazi z budy bardzo zadowolony. Merda ogonem i zabiera się ochoczo do klusek, chociaż już jest po obiedzie.
-— Dobrrrre, dobrrre — mruczy między jednym kłapnięciem pyska, a drugim.
Na płocie podskakują wróble. O, tego największego z wystrzępionym ogonkiem Lela dobrze zna.
Zawsze trzyma się troszkę na boku. Lela nazywa go „Panem Wróblem".
Wróble ćwierkają na płocie, kręcą główkami, zerkają jednym oczkiem na kluski, a drugim na Lelę.
Oo, teraz nie śmieją się z niej. Uważają ją za dobrą i łaskawą osobę, która, jeżeli zechce, może je nakarmić.
Lela zechce. Oczywiście.
Biegnie do domu i wraca z wielką pajdą razowego chleba. Kruszy ten chleb na deskę, która leży pod płotem. Odstępuje parę kroków i cała gromada wróbli spada na deskę z wielkim hałasem.
— No — mówi Lela zadowolona. — Widzicie! Tylko już nigdy nie śmiejcie się ze mnie.
Na progu stoi mama i woła:
— Lela, chodźno, pomożesz mi wycierać naczynie!
Och, jak Lela nie lubi wycierać naczyń! Trzeba to robić uważnie, żeby nie rozbić jakiego garnuszka, albo szklanki... A poza tym, nie ma nic nudniej-szego, jak taka robota. Chyba może odrabianie lekcji. Oo, Lela nie lubi się uczyć. Wolałaby cały dzień uganiać swobodnie po lesie jak wiewiórki, zające i ptaki.
One mają przyjemne życie! Najważniejsze to, że nie muszą pracować. Nie muszą jeść chleba razowego, ani klusek ziemniaczanych, ani nikt nie przymusza ich do picia mleka. I nikt nie każe im iść
...


Możesz dodać mnie do swojej listy ulubionych sprzedawców. Możesz to zrobić klikając na ikonkę umieszczoną poniżej. Nie zapomnij włączyć opcji subskrypcji, a na bieżąco będziesz informowany o wystawianych przeze mnie nowych przedmiotach.


ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG CZASU ZAKOŃCZENIA

ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG ILOŚCI OFERT


NIE ODWOŁUJĘ OFERT, PROSZĘ POWAŻNIE PODCHODZIĆ DO LICYTACJI