Alfred Ohnatowicz
Ciężary państwowe duchowieństwa w Polsce w II poł XV i na pocz. XVI w. (1[zasłonięte]447-15)
Lwów 1911
80 s., 24 cm
stan dobry (przebarwienia okładki)
SPIS TREŚCI
Przedmowa.................... 5
Wstęp..................... 9
CZĘŚĆ I
Rozdział I. Źródła i literatura przedmiotu............ 13
Rozdział II. Symbolika pieczęci powstania styczniowego......... 21
Rozdział III. Używanie pieczęci............... 42
Rozdział IV. Zaopatrywanie w pieczęcie Organizacji Narodowej....... 65
Rozdział V. Los pieczęci................ 77
Rozdział VI. Struktura Organizacji Narodowej w świetle danych sfragistyki .... 98
Zakończenie................... 180
CZĘŚĆ II
Katalog pieczęci.................. 186
Tablica I.................... 190
Tablica II.................... 191
Tablica III.................... 194
Tablica IV.................... 208
Tablica V.................... 211
Tablica VI.................... 214
Tablica VII.................... 219
Tablica VIII..... ........... 234
Tablica IX....... ............. 248
Tablica X.................... 253
Tablica XI.................... 260
Tablica XII.................... 262
Tablica XIII..... ......... 280
Tablica XIV.................... 289
Tablica XV....................299
Tablica XVI.................... 304
Tablica XVII .............. 305
Tablica XVIII.................... 307
Tablica XIX .................... 308
Tablica XX .................. 310
Tablica XXI.................... 316
Tablica XXII................... 319
Tablica XXIII................... 324
Tablica XXIV................... 327
Tablica XXV................... 328
Tablica XXVI................... 332
Tablica XXVII................... 333
Aneks 1 (A)................... 338
Aneks 2 (B)................... 355
Aneks 3 (C)................... 361
Indeks legend pieczęci................. 363
Indeks osób.................... 375
Indeks nazw geograficznych................ 381
Spis ilustracji.................. 386
PRZEDMOWA
„W roku 1863 istniał taki symbol, który silnie — ba, nieraz wszechwładnie panował nad ludźmi. Była nim pieczęć — pieczęć Rządu Narodowego.
Widywałem ją w różnych muzeach — kawałeczek bibułki z drobnym pismem, a u spodu pieczęć. To był symbol siły. Cóż robiła pieczęć, co robili ludzie stojący za tą pieczęcią?
[...] I gdy raz jeszcze rzucam pytanie: wielkości, gdzie twoje imię? - znajduję odpowiedź: wielkość naszego narodu, w wielkiej epoce 1863 roku istniała, a polegała ona na jedynym może w dziejach naszych rządzie, który, nieznany z imienia, był tak szanowany i tak słuchany, że zazdrość wzbudzać może we wszystkich krajach i u wszystkich narodów".
Słowa te - najpiękniejsze, jakie poświęcono pieczętnemu symbolowi powstania styczniowego - wypowiedział Józef Piłsudski. Mówił o jednej tylko, najsłynniejszej pieczęci trójherbowej, noszącej napis: „Rząd Narodowy. Równość, Wolność, Niepodległość". Ktokolwiek coś zasłyszał o powstaniu styczniowym, prawdopodobnie zdawał sobie sprawę, że pieczęci tych musiało być więcej; przecież posługiwały się nimi wydziały rządowe, podwładne komórki organizacji narodowej w Warszawie i na prowincji, i oczywiście także dowódcy oddziałów w terenie. W ogniu wojny toczonej pomiędzy jawną silą zaborcy a zakonspirowanym kierownictwem „ruchu" tylko pieczęć mogła uwierzytelniać odezwy i dekrety, raporty i rozkazy, nominacje i całą korespondencję bieżącą władz narodowych. Mato który fachowiec zdawał sobie jednakże sprawę, jak bardzo wiele było owych pieczęci i jak niejednolicie się one prezentowały.
Marginesowo wspominał o pieczęciach każdy historyk powstania, żaden z nich nic studiował ich systematycznie. Zniechęcała zapewne badaczy żmudność kwerendy, potrzeba konfrontowania w oryginale powstańczych dokumentów, rozproszonych po zbiorach publicznych, pozostających też w rękach prywatnych. Orientowano się, że znaczna większość dokumentów, opatrywanych „narodową" pieczęcią, była niszczona, ze względów ostrożności, już w trakcie powstania. Wiele pisemek na bibułkowym papierze zbutwiało w ciągu następnego stulecia, niemało też spłonęło w toku ostatniej wojny, zwłaszcza - jak dobrze wiadomo - w Warszawie.
Nie jest więc sprawą przypadku, że poszukiwanie pieczęci i ich odcisków zostało podjęte nie w Polsce, lecz w Związku Radzieckim. W aktach byłych władz carskich, sądowych i policyjnych, dziś przechowywanych w archiwach Moskwy, Wilna, Mińska i Kijowa, znajduje się dosyć sporo dokumentacji powstańczej. Kolekcjonowali ją też z amatorstwa niektórzy funkcjonariusze aparatu represyjnego, a zbiory ich trafiły z czasem do rosyjskich bibliotek. Skądinąd zaś we Lwowie przetrwały analogiczne materiały z akt władz austriackich, a także polskie zbiory pamiątek powstańczych, gromadzone pieczołowicie od schyłku XIX w. Zainteresował się owymi pamiątkami pracownik Państwowej Biblioteki Publicznej im. M. E. Sałtykowa-Szczedrina w Leningradzie, J. I. Sztakelberg. Wciągnięty do uczestnictwa w wielotomowym wydawnictwie źródeł: Powstanie styczniowe. Materiały i dokumenty, rozporządzał we własnym miejscu pracy bogatą kolekcją dokumentów z 1863 r., ze zbiorów płka Piotra Cugałowskiego. Dzięki kooperacji z Instytutem Slowianoznawstwa i Balkanistyki radzieckiej Akademii Nauk oraz z Głównym Zarządem Archiwów ZSRR, miał ułatwiony dostęp do polskich pamiątek z 1863 r., znajdujących się w publicznych zbiorach na całym obszarze Związku. Ze swej strony polscy koledzy dostarczali Sztakelbcrgowi fotograficznych odbitek pieczęci ze zbiorów polskich, a także zachodnioeuropejskich. Owoc kwerendy przeszedł najśmielsze oczekiwania. Jak przekonają się czytelnicy niniejszej książki, autor mógł się zapoznać z ponad stoma oryginalnymi tłokami pieczętnymi z 1863 r. oraz z wielu tysiącami odcisków pieczęci. Materiał ten, usystematyzowany, doprowadził do ujawnienia 547 podobizn różnych pieczęoi. I to jeszcze nic jest pełna liczba pieczęci, jakimi posługiwano się w organizacji narodowej w latach 1[zasłonięte]862-18. Mamy świadectwa o istnieniu wielu pieczęci, których odciski się nie dochowały; istnienia wielu pieczęci wolno dorbzumiewać się per analogiam.
Pierwszym porządkującym zabiegiem całego tego bogactwa była klasyfikacja pieczęci według tak zwanych „typów". Metoda to dobrze znana specjalistom numizmatyki i sfragistyki. Pieczęcie podobne do siebie z punktu widzenia stylizacji godła, układu napisów itp. wolno przypisać jednemu ośrodkowi dyspozycyjnemu. Na podstawie tej klasyfikacji, a także innych świadectw źródłowych, autor zdołał określić, które z pieczęci powstańczych zostały wykonane w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wilnie, na emigracji w Paryżu itd. W zasadzie pieczęcie lokalnych "władz narodowych były im nadsyłane z Warszawy, ale zdarzały się od tej reguły wyjątki, i to dosyć interesujące.
Czas, w którym dana pieczęć pozostawała w użyciu, dawał się w przybliżeniu określić na podstawie dat dokumentów, na których figurował odcisk. Równocześnie zaś: odcisk znanej skądinąd pieczęci ułatwiał określenie czasu powstania dokumentu nie datowanego. Pieczęć zawierała z reguły intytulację urzędu, który się nią posługiwał; tym samym napisy pieczętne ułatwiają nam rozeznanie w funkcjonowaniu określonych władz narodowych, wojskowych i cywilnych, w określonym czasie. Stąd znaczenie sfragistycznego materiału dla odtworzenia struktury organizacji narodowej, a co więcej - ewolucji owej struktury.
Nic mniej ciekawe wyniki przynosi studium emblematów figurujących na
pieczęciach. Panuje tu ogromna rozmaitość: są więc pieczęcie z samym tylko napisem, następnie zaś pieczęcie jedno-, dwu- i trójherbowe, w takim lub innym zestawieniu Orla, Pogoni i Archanioła, na jednej lub wielu tarczach, z koroną lub bez korony. Obiór określonego zestawu symboli na pieczęci przyznanej określonemu urzędowi, w danym momencie powstania, może coś świadczyć o intencjach władzy, która zamówiła pieczęć takiego właśnie kształtu. Jakich intencjach? Zapewne organizacyjnych: tak więc rozmiar pieczęci mógł świadczyć (ale nie musiał) o większej lub mniejszej ważności danego urzędu. Wymowne było także dołączenie herbu „Rusi" (ściśle rzecz biorąc - województwa kijowskiego) do stosowanych już wcześniej godeł Orla i Pogoni. Wreszcie kwestia korony. Obecność jej na pieczęci niekoniecznie świadczyła o monarchicznych zapatrywaniach środowiska, które się nią posługiwało; na odwrót też - braku korony nic da się utożsamić z republikańskim wyznaniem wiary tego, kto ją obstalował lub kto się nią posługiwał. Komentują tę symbolikę niektóre akty Rządu Narodowego, zwłaszcza zaś dekret Rządu Narodowego z 10 maja 1863 r., wprowadzający pieczęć trójherbową. Zdaniem Sztakelberga obecność lub brak korony mogą w niektórych przynajmniej wypadkach wskazywać na przewagę tendencji bardziej „umiarkowanej" lub bardziej „radykalnej" w danym ośrodku władzy narodowej, w danym momencie powstania.
O ścieraniu się i rywalizacji różnych frakcji w ruchu narodowym, o antagonizmie białych i czerwonych, o różnych odcieniach zarówno białego, jak i czerwonego środowiska, o bardziej białym lub bardziej czerwonym nastawieniu kolejnych składów Rządu Narodowego - mówią liczne świadectwa uczestników ruchu, odnotowane w korespondencji poufnej, zeznaniach śledczych i pamiętnikach. Na tych to świadectwach właśnie historiografia rekonstruowała obraz walk frakcyjnych we władzach narodowych. Do świadectw tych, spisanych lub opowiadanych, dołącza Sztakelberg nowy typ źródła, mianowicie kształt pieczęci. Źródło to rzec można obiektywne, a mimo to posługiwanie się nim wymaga ostrożności. W książce niniejszej znajdzie czytelnik wiele ustaleń niewątpliwych, prostujących lub uzupełniających naszą wiedzę o powstaniu. Znajdzie również sporo hipotez, wyprowadzonych ze sfragistycznego materiału; niektóre z nich może zostaną zakwestionowane, inne zyskają uznanie. Niezaprzeczoną zasługą autora pozostanie wzbogacenie naszej wiedzy o powstaniu, naszej metody studiów nad powstaniem, o nową, bardzo bogatą i oryginalną kategorie źródeł.
Studiować będą to dzieło przede wszystkim specjaliści, konfrontując tezy autora zawarte w części pierwszej z katalogiem pieczęci i zestawem ich wizerunków. Sądzę jednak, że i czytelnik amator z pożytkiem i zaciekawieniem przejrzy niektóre zwłaszcza partie części pierwszej: o symbolice pieczęci, o ich użytkowaniu,
o zaopatrywaniu w pieczęcie organizacji narodowej, a na koniec o losach pieczęci, nieraz jakże dramatycznych! Na pewno zaś ze wzruszeniem, a może i z podziwem obejrzy te setki pieczętnych wizerunków, większych i mniejszych, bardziej
i mniej udanych artystycznie, z tytularną z pozoru stereotypową, ale też odzwierciedlającą przeróżne zawiłości życia konspiracyjnego i wojny partyzanckiej.
Skłoni więc ogląd owego katalogu i albumu do jeszcze jednej zadumy(...)