Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

CHRZCINY WITKACEGO Maciej Pinkwart WAGANT

10-02-2014, 2:07
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Cena kup teraz: 25 zł     
Użytkownik GEOGRAF_2009
numer aukcji: 3874594912
Miejscowość Żarki
Zostało sztuk: 98    Wyświetleń: 5   
Koniec: 10-02-2014 02:09:04

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
Waga (z opakowaniem): 0.20 [kg]
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 2013
Kondycja: bez śladów używania
Język: polski
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Opis produktu


"Chrzciny Witkacego"

Maciej Pinkwart

 

Dramat w trzech aktach, oparty na wydarzeniu jakim były chrzciny Witkacego. Matką chrzestną małego - 6 letniego Stasia była aktorka Helena Modrzejewska, ojcem chrzestnym Sabała.

 

Fragment książki:

Kazanie księdza Stolarczyka

STOLARCZYK: Nie fciołek hawok gadać, w kościele, coby Panu Bogu na despekt nie robić. Bo chocia ón, prawda, sędyl nas widzi i słysy, ale co pole to pole, a co kościół to kościół. Do Ponjezusa do dómu z brudnymi nogami sie nie wchodzi, ani nie godzi się haniok gadać o rzecak, ftóre nierad widzi. Ba zje coz? Wy co dzień mi w słuchanicy mówicie – abo i nie mówicie, ze strachu, cobyk wom pokuty tom tu laskom nie zadał – takie rzecy, ftóre brudzom tyn świynty Dom Bozy wiencyj niz kieby sie krowa wykocieła na śrzodku białej izby. I fto to musi sprzontać przed Pane Boge? Jo. Jo – pleban, za moje grzychy pasoncy te rogate łowiecki. Ino jo.

Ano, trudno. Kieś baca, nie narzykoj na łowce, co ino syr dajom, a spyrki niy. Ponjezus beł teli baca, co jak mu się na niebieskik holak jedna łowca z całego wielgiego kierdla stracieła, to cały ten kierdel łostawioł z juhasami, ze świentym Pietrempawłem i Michałem, gwizdoł na psa i seł tyj biydnej, zgubionyj łowiecki sukoć. A kie jom naseł, kajsi zapranom w turniak, na półeczce cy stromym upłazku, co jom do wiyrchu puściło, a dołu nijakim świate – to jom, zestrachanom i beconcom na swoje świynte rynce broł, cuhom przikrywoł i ani stał o to, co ta łowca brudna jest jako duse co ponieftoryk, co mie tu dzisiok słuchajom. Broł jom i znosiył do kosoru, coby jadła, spała i mliyko dawała. Taki beł, haj.

A co by pedzioł dobry Ponjezus, kieby taka łowiecka w te wanciska, w turnie, w brud i gnój lozła nie temu, co je głupia, ino temu, co fioła być mondrzyjsza jako baco? A coby zrobiył tyn niebieski baca, kiedy taka łowiecka, głupia i brudna, tak sobie umyśliła, coby w inny kosor iść? Ku innemu bacowi, kajsi dalyj, ku bacowi co jyj nie zno i nie kocho, ba za to nie doji i w hole nie kazuje iść sie paść? Co by zrobiył świynty pasterz? No, ón by tyz jyj sukoł, posedby ku temu luptowskiemu bacowi, za kosule go chycił i pedzioł: - Dawaj mojom łowce! I pote by te łowiecke tyz wzion na rynce, do sobie zaniós i kochał jako przódzi. No, ale na to trza być Pane Boge. Jo, wos pleban, jo nie jest świynty, Jo jest grzyszny cłowiek. Jo by wzion kija i te łowiecke pogoniył do kosoru po krziżak. Bo łowiecka, co ku innemu bacowi chodzuje, to juz nie jest je łowiecka, ino sprosto świynia.

Język: polski
Autor: Maciej Pinkwart
Producent/Wydawnictwo: Wagant
Rok wydania: 2013
Wymiary: 125×176mm
Ilość stron: 80