Po sześciu latach od powstania najbardziej szalone opolskie trio ma wreszcie upragniony album. W dodatku dwupłytowy.
- Kiedyś chcieliśmy podzielić materiał na płytę z kawałkami poważnymi i śmiesznymi, ale w końcu zdecydowaliśmy się na krążek polsko i anglojęzyczny - wyjaśnia Grzegorz "Alojz” Zioła, basista zespołu. Wśród 15 utworów znalazło się wszystko, z czego słynie Chilii: skoczne, funkowe rytmy, ostre gitarowe granie i masa dobrego humoru. Bo Chilli nie tylko w Opolu słynie z idealnego niemal łączenia energetycznej zabawy, znakomitych i melodyjnych kompozycji z muzycznym kabaretem. To właśnie dzięki temu zostało zaproszone m.in. do supportowania Lenny'ego Kravitza i nagrań z Michałem Urbaniakiem.Na albumie nie zabrakło hitów takich jak "Dr. Jelito”, "Mr. Śmigło” i oczywiście "I say”. - Znalazło się na niej wszystko najlepsze, co mamy do pokazania i co przy okazji da się nagrać - śmieje się Marcin "Śmigło” Śnigurowicz, perkusista Chilli.
Materiał na płytę został nagrany blisko cztery lat temu podczas sesji, jaką zespół odbył w związku z zakwalifikowaniem się do finału festiwalu Vena. Od tego czasu trwały poszukiwania wydawcy. Płytę wydał dopiero opolski KoralFilm, który zrealizował z Chilli dwa teledyski.- Trochę się naczekaliśmy ale muzyka się nie zestarzała - żartują muzycy, którzy przed dwoma tygodniami zagrali w Opolu koncert promujący debiutanckie wydawnictwo. Oprócz trójki opolan gościnnie występuje na nim m.in. Ania Dąbrowska i Paulina Przybysz. - My przy jej nagrywaniu bawiliśmy się świetnie, mamy nadzieję, że podobnie będzie ze słuchaczami - mówią członkowie Chilli.