Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

CHARYTATYWNA * KOLEJNY OKALECZONY KOT !!! !!! !!!

27-02-2012, 14:00
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Najwyzsza cena licytacji: 5 zł      Aktualna cena: 5 zł     
Użytkownik KOCIA-MAMA
numer aukcji: 2074613978
Miejscowość ŁÓDŹ
Licytowało: 14    Wyświetleń: 537   
Koniec: 06-02-2012 10:46:08
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha


FUNDACJA
IZY MILIŃSKIEJ
"KOCIA MAMA"
NIP: 729 [zasłonięte] 95
REGON: 100[zasłonięte]520
KRS: 000[zasłonięte]8342

Jesteśmy bardzo wdzięczni za każdą kwotę i każdą pomoc.
Nasze konto: 89 8784 [zasłonięte] 0[zasłonięte]0030101 [zasłonięte] 015501


podaruj 1%
Wystarczy, że w PIT-cie wpiszesz numer KRS 000[zasłonięte]8342 oraz nazwę naszej fundacji - Fundacja " KOCIA MAMA"

ZAPRASZAMY DO KONTAKTU
Z NASZĄ FUNDACJĄ
Zobacz stronę O mnie

Warunkiem adopcji jest podpisanie umowy adopcyjnej. Dalsze informacje na stronie:
warunki adopcji

Sprawdź, dlaczego warto adoptować dorosłego kota

Sprawdź, czy nadajesz sie na kociego opiekuna
ankieta adopcyjna

Wpłacając dowolna kwotę na konto Fundacji bierzesz udział w ratowaniu, sterylizowaniu, leczeniu i dokarmianiu.




W UBIEGŁYM ROKU 2010
UDAŁO NAM SIĘ RÓWNIEŻ DZIĘKI TWOJEJ OFIARNOŚCI

wysterylizować 439 kocic

wykastrować 162 kocury

znaleźć dom 468 kotom w różnym wieku

i 16 psom

42 koty z Trudnych adopcji znalazły dom

Za Tęczowy Most odeszło 67 kotów


Filia KM w Piotrkowie Tryb, powstała pod koniec roku, wysterylizowała 2 kocice i oddała do adopcji 5 kociąt





Poproszę o odrobinę wyobraźni



Nie wiem czemu Anka nie może jak każdy przeciętny człowiek zakończyć normalnie swojego dnia w pracy, umyć szklankę po kawie, zamknąć biurko, założyć płaszcz, grzecznie wsiąść do tramwaju i pojechać do domu. A po drodze czytać gazetę, nie wyglądać przez okno szukając kota.
Taki scenariusz były zbyt nudny niestety!!!!!!!!!!!!
Już nie wiem który raz, w wyniku jej chodzenia tam gdzie nie trzeba, pod opiekę FKM trafia kot, który bez jej interwencji po prostu by nie przeżył.
Jej się zawsze zdarzają sytuacje nietypowe, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że na znalezieniu kota i zabieganiu u mnie o pomoc dla niego kończy się zaangażowanie Ani, bo nigdy nie może kota zabrać do siebie do czasu adopcji.
Niby jest to prawidłowe zachowanie miłośniczki kotów, ale gdyby tak zachowywała się cała fundacja, zabrakłoby mi miejsc w domach wolontariackich.
Zawsze panuje zasada, że opiekunem kota jest ten, kto go znajdzie. Ja płacę tylko za leczenie, wyżywienie i pomagam w adopcji.
Z Anią jest inaczej z powodu jej nieumiejętności oddawania kota do adopcji. Jest to typowe zachowanie kociej zbieraczki, które piętnujemy od lat i żeby Anki nie zakocić, odbieram jej - chcę czy nie, te wszystkie znalezione bidule.


Tym razem napotkała na swej drodze kota typowo domowego z obrzydliwą, cuchnącą raną, która powstała w wyniku wrośnięcia się w ciało kociej obróżki. Kot pewnie był z opiekunem na spacerze, przestraszył się może psa albo jakiegoś auta i wyrwał się właścicielowi.
Szok w jakim kot się znajduje w takich sytuacjach, powoduje kompletny brak reakcji na wołanie, zwierzę zamyka się w sobie, chowa w niedostępnym miejscu i w takim odrętwieniu może trwać kilka dni.
Na nic wtedy nasze przywoływanie pupila.

Kot został zawieziony do lecznicy Pies czyli kot na Retkinię i tam opiekę nad nim przejęła Asia Rabiega. Jest już wykastrowany, rana została oczyszczona, leki podane. Za kilka dni wyznaczony jest następny zabieg, niestety jednorazowa interwencja chirurgiczna przy tak dużej ranie przyniosła niewystarczający efekt.
W momencie,kiedy kot nie będzie już musiał przebywać w lecznicy, pojedzie do domu tymczasowego, ale to potrwa jeszcze jakiś czas.

Dziwi i niepokoi mnie w tej historii kilka spraw.
Dlaczego kocur nie był wykastrowany?? Wiek jego został określony na kilka lat, może dwa, może trzy. Skoro jest tak łagodny, że pomimo bólu, jaki z pewnością powodowały wrastające się rzemienie , dodatkowo jeszcze potęgowanym przy każdym ruchu, dal się bez problemu złapać i schować do transportera. Nikt go nie szukał??
W okolicy Kuraka jest kilka lecznic, gdzie powinno wisieć ogłoszenie o zaginięciu.
Nie ma takowych w sklepach czy innych miejscach często odwiedzanych przez ludzi. Z kim i gdzie mieszkał kocur, który przecież znaczył już teren?!
Czy zagubił się komuś czy został wyrzucony??

Pytania można mnożyć, snuć różne wersje wydarzeń.
Fakty są następujące: mamy pod opieką kota i trzeba mu pomóc. Wszystkie zabiegi, jakie będzie musiał mieć zrobione, wszystkie badania i leki są, oczywiście, finansowane przez FKM.


Kastracja już za nami, teraz zabiegi mające na celu przyspieszenie gojenia się rany. Lekarstwa, witaminy, odpowiednia dieta - to kolejne pozycje na jakie muszę się przygotować finansowo.
Ale w końcu od tego jesteśmy i mam nadzieję, ze i tym razem nasi przyjaciele przyjdą nam z pomocą.