Zapraszam Koszt przesyłki na terenie Polski jest stały, niezależnie od ilości kupionych płyt. Wydawca: Not Two, 2001 Symbol: MW 727-2 SIMPLE ACOUSTIC TRIO Lullaby for Rosemary
Opis Diapazon:
Niech Państwa nie zmyli data wydania. Nie, to nie jest nowa płyta zespołu towarzyszącego od lat Tomaszowi Stańce. To reedycja pierwszej płyty tria. Płyty, która opowiedziała jazzowej Polsce o istnieniu Simple Acoustic Trio.
To dawne czasy, nie bez powodu piszę o tym w taki sposób, ponieważ dzisiaj Marcin Wasilewski - fortepian, Sławek Kurkiewicz - kontrabas i Michał Miśkiewicz to muzycy o ustalonej reputacji, czołówka polskiej sceny jazzowej. Namaszczeni przez swego dobroczyńcę możliwe, że nie bardzo pamiętają czasy kiedy jako rozpalone głowy odkrywali jazzowe przestrzenie. Dzisiaj są sławni i grają u jednego z najsławniejszych liderów w Europie, chwalą ich inni muzycy, podziwia publiczność, ale od Simple Acoustic Trio oddalili się bardzo. Kiedy nagrywali w lutym 1995 r. w warszawskim studiu S3 materiał na płytę sięgali po nasze jazzowe tabu, po muzykę Krzysztofa Komedy. Przesadziłbym pisząc, że swoim nagraniem postawili polski jazzowy światek w stan niepokoju, ale bez wątpienia zwrócili na siebie uwagę i to uwagę zarówno kustoszy jazzowego buntu w nie tak dawno obumarłej PRL, jak i tych niekoniecznie obciążonych środowiskowymi zaszłościami i postawami. W ich osobach pojawił się młody zespół, który rzucał się na jazz łapczywie, pławił się w jego wspaniałości, był niekoniecznie wcale pokorny i grał tak, że zapierało dech. Grał znacznie bardziej dorośle niż sugerowałby wiek jego członków. Tamto Simple Acoustic Trio jawiło się jako powiew ożywczy, oczywiście mniej spektakularny niż Miłość, ale też i działający od niej mniej rewolucyjnie, bez blasku reflektorów i nimbu kultowości. Jeżeli nie przywracali oni wiary w młody polski jazz, to przynajmniej dawali nadzieję, że jeżeli dalej grać będą z takim żarem, to jeszcze kiedyś będzie można z satysfakcją pochodzić na klubowe koncerty. To prawda wizerunkowi zespołu pomogła muzyka Komedy, ona prawie zawsze pomaga. Piękne znane melodie, fascynująca równowaga pomiędzy ciszą i dźwiękiem oraz cudowna esencjonalność i otwartość jednocześnie kompozytorskiego zamysłu. Wystarczy tyko podnieść ten klejnot, aby jego ciepłe światło rozlało się wszędzie. I oni go podnieśli, nagrali płytę, zmierzyli się z lapidarną "Sleep Safe And Warm" oraz straszliwą w swej niejednoznaczności "Kattorną" i choć niektórzy powiedzą, że w ich interpretacjach nie ma jeszcze wielkiej wiedzy i świadomości, to ja powiem, że udało im się z tej walki wyjść zwycięsko. Zapamiętajmy tę płytę, jeśli nie macie jej Państwo w kolekcji to nadróbcie proszę zaległość, przypomina ona bowiem o zespole, który choć wciąż działa to jednak odchodzi coraz dalej i dalej.
Maciej Karłowski (HiFi i Muzyka)
Płyta CD oryginalna, nowa, zafoliowana, vinyl replica CD.