Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

CD JAN KANTY PAWLUŚKIEWICZ antologia 3 M. GRECHUTA

25-04-2014, 11:50
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 36.99 zł     
Użytkownik sectio_aurea
numer aukcji: 4155475715
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 4   
Koniec: 25-04-2014 10:56:56

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
Liczba płyt w wydaniu: jedna
Opakowanie: w folii
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

                             Zapraszam
   Koszt przesyłki na terenie Polski jest stały, niezależnie od ilości kupionych płyt.
 


Wydawca: Polskie Radio SA PRCD 1673

Rok wydania: 2013

Total time: 71:30



                        JAN KANTY PAWLUŚKIEWICZ
                       antologia vol. 3

                 MAREK GRECHUTA / ANAWA                        

 
1. Tango Anawa
2. W dzikie wino zaplątani
3. Niepewność
4. Serce
5. Nie dokazuj
6. Zadymka
7. Nie chodź dziewczyno do miasta
8. Pomarańcze i mandarynki
9. Dni, których nie znamy
10. Świecie nasz
11. Na skale czarnej
12. Nad zrębem planety
13. Hop szklankę piwa
14. Z głębiny nocy niepojętej
15. Przez uczuć najdziwniejsze sploty
16. Oto ja, oto on
17. Motorek
18. Zagadki
19. Pomnę jak niegdyś
20. Czy to tu?
21. Taniec szewców
22. Któż może być bardziej szalony
23. Zabij ten lęk
24. Ikar
25. Weź mnie ze sobą
26. Ostatnia stacja rezygnacja
27. Chcę cię uchronić



Trzecia płyta z cyklu „Jan Kanty Pawluśkiewicz, Antologia”.

Utwory z muzyką Jana Kantego Pawluśkiewicza z repertuaru Marka Grechuty. Na płycie znajduje się 9 utworów archiwalnych nagrywanych przez zespół Anawa dla Polskiego Radia w 1968 i 1969 roku, które ukazały się w innych wersjach na płytach „Anawa” i „Korowód”. Częścią płyty jest musical „Szalona lokomotywa”, napisany przez Jana Kantego Pawluśkiewicza i Marka Grechutę, wystawiany w 1977 roku w Teatrze Stu w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego, w którym jako soliści wzięli udział Marek Grechuta i Maryla Rodowicz.


Kilka powodów, dla których wciąż warto słuchać piosenek Jana Kantego Pawluśkiewicza i Marka Grechuty:

    Stworzyli proste i ładne melodie, które za swoje uznałby polski kusznik spod Grun-waldu, zawiadujący gospodarstwem rolnym Jan Kochanowski, podgolony szlach-ciura wykrzykujący na sejmiku liberum veto, oświeceniowy luminarz budujący tężnie w Ciechocinku, marznący powstaniec styczniowy, polski pilot RAF-u, robotnik z Ursusa, w miarę inteligentny członek PZPR, współczesny rolnik z Małopolski, moja mama i córka, niezamożny emeryt z bloku naprzeciwko. Po prostu każdy.
    Trudno przy nich wywołać bójkę. Są zbyt ładne i spokojne, stąd ciężko o punkt niezgody. Ich antytezą wcale nie jest techno, tylko „Hej sokoły” zawodzone po pół litrze na głowę. Co oczywiście nie znaczy, że nie da się nucić „Dni, których nie znamy” pod wpływem delikatnej, półpromilowej nostalgii.
    Pozwalają bezboleśnie przyswoić „człowiekowi dnia codziennego” polską poezję, od Witkacego do Śliwiaka, od Czechowicza do Moczulskiego, od Gałczyńskiego do Nowaka. Poezję, której w ciągu całego życia ów człowiek nie wziąłby do ręki, a nawet gdyby przez przypadek wziął, to zaraz odłożyłby bez czytania.
    Ratowały Polakom godność osobistą i dawały chwile wytchnienia przez dobrych 30 lat – od debiutu autorów do końca PRL-u. Dlaczego godność? Bo słuchanie ładnych piosenek sprawia, że czujemy się bardziej ludźmi.
    Jak magnes ściągnęły w jeden krąg muzyczny wielu wybitnych, inteligentnych, wyluzowanych twórców, dla których to był punkt startu. Kierunki, jakie potem obrali, były diametralnie różne, co dobrze świadczy o uniwersalności muzyki Pawluśkiewicza i Grechuty. Inaczej mówiąc – oni mimochodem inkubowali talenty innych.
    Wciąż są punktem odniesienia do używania naszego arcytrudnego języka. Wystarczy, że zachowamy w mowie i piśmie standard tekstów piosenek Pawluśkiewicza/Grechuty i bez kłamstwa będziemy mogli twierdzić, że mówimy po polsku.
    Potrafiły zmieścić i harmonijnie pogodzić w sobie osobowości estradowe pozornie nie do pogodzenia – popowe piosenkarki, jazzowych perkusistów, śpiewających aktorów, hipisowskich klawiszowców i zwiewne wiolonczelistki. Muzyczna demokracja pod mądrym kierownictwem.
    Udrożniają i rozwijają w ludziach arcyrzadką obecnie zdolność do marzeń. Za czymś ciepłym, lepszym, nieosiągalnym. Bardziej jak Petrarca marzył o Laurze, niż leming o nowej furze.
    Choć to szalenie niemodne słowo – wzruszają.
    To są po prostu świetne piosenki.

Wojtek Kocołowski

 

Płyta CD oryginalna, nowa, zafoliowana, digipack.