Burton i Cyb to antybohaterowie. W zasadzie ciężko ich polubić bo to po prostu cwaniaki, złodzieje i hochsztaplerzy. Mają różne perypetie, które zaczynają się przeważnie od chęci szybkiego i niekoniecznie uczciwego wzbogacenia się w duże ilości "kredytek solarnych". Sam komiks jest właśnie zbiorem krótkich przygód naszych antybohaterów. Raz próbują okraść dom aukcyjny intergalaktycznych piratów, innym razem, przy pomocy istoty, która potrafi przybrać dowolną postać, próbują sprzedać idealnie piękne kobiety na planecie zamieszkałej przez samych nabuzowanych testosteronem samców. Złe uczynki rzadko kiedy się jednak naszym pupilom udają. Pomimo wszelkich starań są oni jednak nieudacznikami. I tu właściwie autorzy załagodzili sprawę, być może nie chcąc, by ich dzieło zostało uznane za niemoralne i gorszące. Komiks jest zatem czysto rozrywkowy i trudno szukać w nim głębszego przesłania. No, może jedynie w historyjce, w której Burton i Cyb zamieniają plemię brutalnych małpoludów w inteligentne istoty, przy pomocy niezwykłego urządzenia, a następnie próbują zmusić "małpowców" do podpisania wyzyskującego kontraktu, zmuszającego do ciężkiej harówki, za psie pieniądze. I wówczas okazuje się, że inteligentne małpy zaczynają się buntować, zakładają na prędce związki zawodowe, a nawet partię komunistyczną! Widać tu wyraźne odniesienie do naszej rzeczywistości, jest ono raczej trafnym pastiszem.
|