Wiliam Easterly – były ekonomista Banku Światowego krytykuje Planistów, takich jak Sachs, którzy rzekomo potrafią rozwiązać wszelkie problemy społeczne, od nędzy i analfabetyzmu po wojny i tyranie. Renesans współczucia dla biednych znajduje wyraz w wielu spektakularnych działaniach promocyjnych (koncert Live 8), publicystyka Jeffreya Sachsa i aktywność Bono, Milenijne Cele Rozwoju ONZ, za którymi idą górnolotne postulaty polityczne, by zmniejszać światową biedę.
Autor zadaje zasadnicze pytanie – dlaczego nigdy jeszcze tych szczytnych celów nie udało się zrealizować? Ludzie bogaci po raz kolejny są przekonani, że mogą rozwiązać problem ubóstwa. Dysponujemy przecież odpowiednimi technologiami, pieniędzmi, kompetencjami. Dlaczego więc wszystkie dotychczasowe pomysły zamożnych krajów na wyciągnięcie "reszty świata" z nędzy nadal przynoszą skutki odwrotne do zamierzonych? Oto kilka ciekawych faktów, które pomogą odpowiedzieć na to pytanie: Kraje, które najdłużej znajdowały się pod „opieką” MFW rozwijają się najwolniej. Stany Zjednoczone deklarując pomoc w walce z AIDS określiły z góry, że pieniądze nie mogą być przeznaczone na promocję prezerwatyw i przeciwdziałanie prostytucji, bo przecież pomaganie tym, którzy już zachorowali, jest medialnie bardziej nośne (a więc i politycznie bardziej skuteczne) niż żmudne akcje uświadamiające.
Książka jest publikacją komplementarną do prac J.E. Stiglitza, ale o ile noblista koncentruje się na sprawach globalizacji i międzynarodowego handlu, Easterly zwraca uwagę na sprawy lokalne. Napisana jest bardzo przystępnym językiem. Jej lektura nie wymaga znajomości nawet podstaw ekonomii.
Autor wprowadza Czytelnika w meandry realnej polityki i ekonomii w sposób bezbolesny i intrygujący. „Brzemię białego człowieka” to jedna z najlepszych książek społeczno-ekonomicznych, jakie udało mi się ostatnio przeczytać.
(Edwin Bendyk, dziennikarz tygodnika Polityka)Format 16,5 x24,0 cm, 324 stron. Polecam