Amerykanie mają praktyczne podejście do życia. Dlatego budują dla siebie samochody, które świetnie sprawdzają się w codzienności. Może czasami brakuje im europejskiej finezji technicznej i stylistycznego polotu, ale w ciężkich warunkach i jako roboczy wół, nic nie sprawdza się lepiej. Miałem okazję się o tym przekonać już przeszło dwadzieścia lat temu, kiedy w Kolorado korzystałem z Forda Bronco, dokładnie takiego jak ten tutaj.
Wtedy używałem go do jazdy po górzystej okolicy, po bezdrożach i na wypady do najbliższego miasta oddalonego o 20 kilometrów. W tamtych czasach moje przejazdy były beztroskie, miałem 20 lat a samochód należał do znajomego. Tym niemniej umiałem docenić walory użytkowe samochodu. Cieszyło mnie, że potrafi wspiąć się po stromym górskim zboczu, skutecznie chłodzi wnętrze a w kabinie pomieści spokojnie pięć dorosłych osób.
Minęło dwadzieścia lat i… nic się nie zmieniło. Co ciekawe tamto Bronco, które spotkałem w Colorado było w zasadzie identyczne z samochodem, który widać na zdjęciach. Też czarne, również w wersji XLT, z napędem na cztery koła i czerwonym wnętrzem. Tak, czerwonym. Mamy tu wszak do czynienia z samochodem z USA a tam lubią takie kontrastowe zestawienia kolorów. Ten pojazd przybył ze Szwecji, ma więc kilka rozwiązań charakterystycznych dla Skandynawii, jak spryskiwacze reflektorów i dogrzewanie bloku silnika. Stosowne gniazdko znajduje się na grillu. Szwed ma też dodatkowo zamontowane koło zapasowe, na wysięgniku z tyłu samochodu.
Czarny Bronco to pojazd z tzw. czwartej serii, produkowanej do 1991 roku. Pod maską znajduje się pięciolitrowy silnik benzynowy o mocy niemal 190 koni mechanicznych. Późniejszy model, seria piąta, był już bardziej zaokrąglony, ale technicznie nie przebijał tego modelu, z wyjątkiem wersji z mocniejszym silnikiem o mocy 208 koni. Silnik ma wielopunktowy wtrysk paliwa i maksymalny moment obrotowy 366Nm uzyskiwany przy zaledwie 2400 obrotach. Inaczej mówiąc, ciągnie z dołu jak parowóz. Skrzynia biegów w Bronco jest automatyczna – sterowana przy kierownicy. Tryb pracy układu napędowego wybiera się lewarkiem umieszczonym w podłodze. Można jechać z napędem na dwa lub cztery koła w trybie „H” - bez reduktora – i „L” z reduktorem.
Dzielność w terenie swoją drogą, ale Bronco najbardziej przekonuje do siebie swoim wyglądem, masą i przytulnością kabiny. Przestrzeń dla pasażerów przekracza w tym samochodzie wyobrażenie jakie mamy o kabinach terenówek. Tutaj to wygląda raczej jak salonik babci dostosowany do jazdy po bezdrożach ale bez rezygnacji z wszelakich komfortów. Zaskakująco wygodne są wielkie fotele z podłokietnikami. Wszystkie drobiazgi wrzucimy do schowka wielkości sporej turystycznej lodówki umieszczonego pomiędzy przednimi fotelami. Pasażerowie z tyłu zajmują sporej wielkości kanapę, za którą rozpościera się wielki bagażnik. Cieszy w nim elektrycznie opuszczana szyba tylnej klapy.
Ciekawostką w tym modelu jest zdejmowane poszycie dachu wraz z bocznymi oknami. Bronco można łatwo przerobić na kabriolet. W tym celu należy zdemontować wewnętrzne listwy pod oknami i na tyle poszycia dachu nad kabiną i wykręcić śruby mocujące. Dach, inaczej zwany hard topem, zdejmuje się w całości i można przechować na stojąco w garażu a cieszyć się jazdą ze słońcem a kabinie. Deszcz nam niegroźny, przynajmniej do czasu gdy jedziemy z przodu.
Z przyjemnością wraca się do wspomnień o samochodzie po ćwierćwieczu. Ale z jeszcze większą przyjemnością dochodzi się do wniosku, że Bronco przez ten czas wcale się nie zestarzał. Być może nie jest już młodym i narowistym rumakiem. Za to wciąż cieszy oko i sprawia, że nawet zwykły wypad po mleko staje się przygodą w stylu dzikiego zachodu.
Zapraszamy do oględzin naszego egzemplarza, który wydaje się być w całkiem przyzwoitej kondycji zarówno mechanicznej jak i blacharskiej. Silnik ładnie pracuje a skrzynia jest po remoncie ... oczywiście znajda się dziurki czy rdzawe miejsca ale z powodzeniem można te prace zostawić na później a już od dziś toczyć się "prawdziwym" autem, z przyjemnością inwestując w przyszłości i wkładając serce w Bronco. On z pewnością się odwdzięczy.
Samochód jest zarejestrowany jako ciężarowy więc nie mamy do opłacenia akcyzy. W związku z tym opłaty zdecydowanie maleją. Auto sprzedawane jest przez właściciela z dowodu rejestracyjnego.
Zapraszamy miłośników wyjątkowej motoryzacji do oględzin, rozmowy i testów. Warto poświęcić trochę uwagi i czasu temu egzemplarzowi.
Zapraszamy do odwiedzin naszej strony FB - tutaj -
i kontaktu: Marcin - 607 [zasłonięte] 908 i Michał - 660 [zasłonięte] 403