Witam!
Sprzedam flagową limuzynę BMW serii 7, której przedstawiać nie trzeba, chociaż tu mamy wyjątek i tą "Sztunię" pozwolę sobie przedstawić:
7er było moim marzeniem, które chciałem doprowadzić do stanu perfekcyjnego, wkładając w nią dużo serca, pracy (większość napraw wykonywałem sam), a o hajsie nawet nie wspomnę... Niestety zabrakło mi już mocy i skończyła się moja cierpliwość do tego klasyka.
Zacznijmy od początku:
Poszukiwania E38-emki zacząłem w lutym 2013 roku. Objechałem całą Naszą piękną Polandie oglądając "X" owych modeli i nic... wytarte, powycierane, zniszczone, rozklekotane, po szebernastu dzwonach niby do poprawek blacharsko-lakierniczych auta, które nie były nawet warte mojej uwagi...
Jednak 14.03.2013r. siedząc wśród znajomych w Warszawie ujrzałem na aukcji piękną, zadbaną Siódemkę. Widząc tak ładny egzemplarz, chciałem natychmiast umówić się ze sprzedającym, by obejrzeć oddalony o 20 km od stolicy pojazd. Niestety swój pobyt u znajomych musiałem przedłużyć do następnego dnia, ponieważ sprzedający nie kwapił się do sprzedaży (jak to sam określił "najtańszego auta na placu") stanowczo twierdząc, że jak nie ja to ktoś inny ją zgarnie.
Następnego dnia pojechałem obejrzeć i na pierwszy rzut oka pojazd mi się nie spodobał, nie tak wyobrażałem sobie wymarzone "Sieben"... miała być czarna, z przyciemnianymi szybami, z dwiema widocznymi końcówkami wydechu i oczywiście jak przystało na flagowy model BMW miała być na tak zwanym FULL WYPASIE wyposażona w jednostkę benzynową o pojemności minimum 3.5L współpracującego wraz z MANUALNA SKRZYNIE BIEGÓW!
Jednak po otwarciu drzwi moim oczom ukazało się piękne, podkreślam piękne i jakże zadbane wnętrze. W porównaniu do innych modeli ten był prawie nieskazitelny... I chyba za to jaśniutkie i czyste wnętrze pokochałem to auto, które niesamowicie komponuje się z tym wyjątkowym, eleganckim, bordowym kolorem.
Po wstępnym obejrzeniu auta namówiłem sprzedającego, by pojechać wykonać przegląd na stację kontroli pojazdów. Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że nie kupuję nowego auta i zawsze znajdzie się coś do czego można się przyczepić...
Diagnosta stwierdził następujące nieprawidłowości:
- wybite sworznie górnego i dolnego wahacza lewego przedniego koła,
- brak hamulca awaryjnego,
- sparciałe opony,
- wyeksploatowane amortyzatory przednie (lewy ok. 40%, a prawy ok. 25%)
- luzy na środkowym drążku kierowniczym.
Jednak największym plusem okazało się, iż:
- geometria pojazdu jest bez zarzutu,
- wszystkie szyby ori,
- analiza emisji spalin nie potwierdziła obecności oleju w komorze spalania ;)
Nie był to zakup mojego pierwszego bawarskiego cudu techniki, więc wiedziałem na co zwrócić uwagę. Temperatura cieczy chłodzącej w normie, wskaźnik stał na baczność, sprzęgło wiskotyczne też ok, ogrzewanie działało bez zarzutu tak jak i AC. Jednostka napędowa ku mojemu zdziwieniu nie była zapocona, skrzynia biegów również sucha, jedynym wyciekiem, który udało mi się zlokalizować był sączący się płyn hydrauliczny z przewodów pod zbiorniczkiem wspomagania. Kolejnym mankamentem był kluczyk, tzn. zniszczona gumka od przycisków oraz niedziałający przycisk zamykania drzwi, dwa pozostałe działały bez zarzutu. Podobnie było z tylnymi drzwiami od strony pasażera, nie otwierały się - siłownik centralnego był osłabiony, ręczne podniesienie rygielka otwierały drzwi, natomiast zamykanie działało normalnie.
I tu pojawia się najważniejsze pytanie ile 15-letnia limuzyna sprowadzona z zachodu (Belgia) może mieć najechane?
237kkm to stosunkowo mało, prawda?
Prostym rachunkiem licząc, że właściciel rocznie kręcił przebieg MINIMUM 20000km x 15lat = 300000km
Nie ma się co oszukiwać, że osoba, która kupuje limuzynę klasy prestige, jeździ tylko i wyłącznie do kościoła i na zakupy...
Przekonujące było, iż sprzedawca udzielał pisemnej gwarancji bezwypadkowości oraz autentycznego przebiegu. Rozważyłem za i przeciw i zdecydowałem się kupić ten samochód, za kwotę 10000zł.
Do tego należy doliczyć koszty:
- ubezpiecznia OC na 30dni - 90zł
- przerejestrowania pojazdu wraz z opłatami skarbowymi około 2300zł
- ubezpieczenie OC na rok 1800zł
- felgi z oponami - 2000zł
- filtry powietrza, oleju, kabinowy - 285zł
- płyny eksploatacyjne - 250zł - klocki hamulcowe tył/przód - 330zł
Po zatankowaniu do pełna zauważyłem wyciekające paliwo, przerdzewiał zbiornik paliwa - wymiana na używany - 300zł.
Po przejechaniu 5000km ukręciła się pompa wody - wymiana na nową - 200zł.
pasek klinowy - 70zł.
pasek od AC - 70zł.
koło pasowe na pompie wody - 90zł.
płyn chłodniczy - 70zł.
Tak więc pomalutku malutkimi kroczkami dążyłem do tego by auto było sprawne w 100%
No i stało się... marzenie przyniosło pecha.
Dnia 26.07.2013r. doszło do kolizji... w której zostały uszkodzone następujące elementy:
- błotnik lewy
- klosz lampy
- zderzak przód
- kierunkowskaz lewy
- nadkole lewe
- poduszki w drzwiach x2
- kurtyny x2
- koło przednie lewe
- wahacze górny i dolny lewego koła
- klema pirotechniczna
- ława/sanki przód
- lusterko lewe
Po tym zdarzeniu auto zostało spisane na straty i tak stało pod chmurką czekając na wycenę i sprzedaż... Jednak pewnego dnia coś mnie tknęło i stwierdziłem, że to wyjątkowe auto, które warto naprawiać. Co najważniejsze po kolizji konstrukcja pojazdu nie została naruszona (podłużnice i kielichy całe).
I tak włożyłem grube tysiące w reanimacje auta, wymieniając:
- amortyzatory x2
- sprężyny x2
- wahacze komplet x2
- drążek kierowniczy + 2 koncówki
- łączniki stabilizatora x2
- gumy stabilizatora x2
- płyny eksploatacyjne
- poduszki w drzwiach x2
- kurtyny zakupione, nie wymienione
- komplet kół z BMW E60 Zima 245/45R17
- filtr kabinowy, powietrza, oleju
- pompę paliwa
- komputer sterujący silnikiem
- świece zapłonowe x6
- akumulator
- sensory airbag
- podsufitkę
- sterownik centralki - 2 kluczyki groty do dorobienia.
Auto naprawiałem dla siebie, a nie na sprzedaż, więc nie oszczędzałem, pojazd miał wrócić do pełnej sprawności, części wybierałem ze średniej półki cenowej.
Jakby tego było mało pod koniec prac podczas jazdy otworzyła się pokrywa silnika rozbijając szybę, ale to też wymieniłem i zyskałem nową, ładną szybkę za niecałe 6 stówek... niestety maski już nie zdążyłem pomalować.
W ostatnim miesiącu miała miejsce kolejna kolizja, a mianowicie Opel Astra wjechał mi w tył uszkadzając mi zderzak i to była główna przyczyna by sprzedać to auto! Mam już dość ciągłej pracy przy tym aucie. Po prostu mam już go dość!!
Mam nadzieję, że ktoś zaopiekuje się tym skromnym Beemwuu, z jakże najmniejszym benzynowym serduszkiem... choć mówiąc szczerze w manualu daje rade:), wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia:D.
Auto do dokończenia, głównie kosmetyka czyli takie pierdoły jak chromowane listwy drzwi, wymiana zamka w tylnych drzwiach czy boczki tapicerki.
Ogólnie autko mechanicznie sprawne, podłoga zdrowa, tłumiki w oryginale nigdy nie spawane, blacharka też w jak najlepszym porządku, chociaż ostatnio zauważyłem malutkiego burchelka na prawym tylnym błotniku.
Moim zdaniem samochód warty jest tej ceny. Znasz całą historię auta, nie zatajam niczego!
Posiadam część paragonów i faktur na wymienione części. Modyfikacje: 1. Dymione kierunki
2. Pomalowane środki lamp.
Spalanie waha się od 8-14 litrów 95 PB w zależności od stylu jazdy... to nie jest Punto!
Gratis komplet kół zimowych 16" na stali.
Osobiście przejechałem nim ponad 20000km, a po kolizji około 7000km.
Dla szukających dziury w całym mówię z góry DZIĘ-KU-JĘ!
Przegląd do 09.2015r.
Ubezpieczenie OC do 04.2015r.
Auto zakupione od: Aneta Zawiślak
Creme de la Creme
ul.Wiejska 16A
05-806 Komorów
REGON: 142[zasłonięte] 216
NIP: 534[zasłonięte] 213-40 Możliwe, że kilka spraw pominąłem, ale na więcej pytań odpowiem telefonicznie pod numerem: 530-[zasłonięte] -446
Auto do obejrzenia w OLSZTYNIE!
Pozdrawiam!:)