Klęska w kampanii 1812 roku stanowiła niezwykle silny cios dla napoleońskiego panowania w Europie zachodniej i środkowo-wschodniej. Cios, ale nie nokaut. Pomimo nieustającego pościgu wojsk rosyjskich, podjęte zostały kroki, które zapewnić miały Wielkiej Armii powstanie z kolan i walkę w następnej rundzie - kampanii 1813 roku. Aby osiągnąć ten cel, sztab francuski musiał ocalić jak najwięcej weteranów z korpusów rozbitych w Rosji. Osłonę ich odwrotu powierzono jednostkom zaangażowanym do tej pory w działaniach na skrzydłach ugrupowania Wielkiej Armii. Wśród nich doniosła rola przypadła w udziale niewielkiemu VII korpusowi saskiemu gen. Reyniera.
W lutym 1813 r., kiedy wojska rosyjskie wkroczyły do Warszawy, szczególnego znaczenia nabierał inny ośrodek wojskowy Księstwa Warszawskiego - Kalisz. Utrzymanie panowania nad tym miastem zamykało Rosjanom najkrótszą drogę na pruski Śląsk. Zapewniało ponadto osłonę stacjonującym pod Piotrkowem jednostkom polskim ks. Poniatowskiego, które wciąż leczyły rany po wyprawie moskiewskiej. Zadanie obrony Kalisza dosyć niespodziewanie spadło na barki żołnierzy VII korpusu, którzy 13 lutego 1813 r. zostali zaatakowani przez rosyjski korpus awangardy gen. von Wintzingerode. Doprowadziło to do zaciętej walki na przedmieściach, która stanowiła ostatnią bitwę epoki napoleońskiej na ziemiach polskich.
|