Fragmenty książki "Biblia Ślązoka":
Wstęp autora
Ponboczek stworzył świat, ale dla człowieka zostawił jeszcze bardzo wiele do zrobienia. Dlatego wypełniając Ponboczkowe "czyńcie sobie ziemię poddaną" ludzie budują domy, odkrywają nieznane miejsca na ziemi, czy wynajdują nowe maszyny. Ja natomiast napisałem "Biblię Ślązoka".
Biblia - nie Biblia?
Niniejsza książka przedstawia tylko wybrane opowiadania biblijne. Stara się też ukazać podobieństwa wydarzeń biblijnych do wydarzeń w dziejach Śląska. Uchwycenie tych podobieństw dało możliwość nowego, innego spojrzenia na Śląsk.
Czas na regionalizm!
Dawniej nie było potrzeby tłumaczenia Biblii na gwarę śląską. Na przełomie XIX i XX wieku polskim działaczom narodowym na Śląsku bardziej zależało na podkreślaniu podobieństwa Śląska do Polski, niż na pielęgnowaniu odrębności, np. gwarowych. W kościołach natomiast odprawiano Msze św. po łacinie, a modlono się i śpiewano pieśni w "literackiej polszczyźnie". Miało to jeszcze bardziej podkreślić polskość Śląska. Ale dzisiaj mamy zupełnie inną sytuację. Śląsk jako polski region powinien zachowywać swoją odmienną kulturę i mieć jak najbogatszą literaturę.
Dla stworzenia literatury!
Niechaj niniejsza "Biblia Ślązoka" zaświadczy, że gwara śląska jest na tyle bogata, że można jej użyć nie tylko do tworzenia wiców i bojek o utopkach, ale również do wyrażania trudniejszych treści.
Fandzolynie dlo fandzolynio!
Od 1989 roku Śląsk przeżywa prawdziwy renesans swej regionalnej kultury. Powstaje wiele zespołów, kabaretów, kwitnie gawędziarstwo, ale w większości tych przypadków autorzy nie mają wiele do powiedzenia. Wychodzą chyba z założenia, że skoro coś jest gwarowe, to musi być ciekawe i śmieszne. Wcale tak nie jest. Popierajmy więc ambitną twórczość gwarową, by śląskie godanie nie stało się przypadkiem pajacykiem do rozśmieszania, aby po śląsku nie fandzolono dlo samego fandzolynio.
Z potrzeby serca!