Na Podlasiu jest taka mała wioseczka Wólka Zaleska. Tę wieś wybrało dwoje emerytów, aby spędzić tam resztę swojego życia. Sprowadzili się do niej siedem lat temu z Warszawy. W stolicy trudno o ciszę, spokój i świeże powietrze. Tutaj w Wólce znaleźli to wszystko i byli szczęśliwi..., ale bardzo krótko. Ludzie miejscowi szybko wyczuli słabość do zwierząt nowych mieszkańców. Zaczęło się od podrzucenia ciężarnej kotki...

Ludzie mieli emerytury, zdrowie i cieszyli się, że mogą przygarnąć biedaków pod swój dach. Wszystko było pięknie i ładnie do czasu, kiedy okazało się, ze Pani Teresa jest bardzo chora. Kolejne lata spędziła w szpitalach. Przeszła kilka operacji i opieka spadła tylko na męża. Zwierzaków przybywało, a choroba pochłaniała pieniądze i odbierała siły. Było im coraz ciężej.

Pan Stanisław również przeszedł udar i stracił zdrowie.

W tej chwili Pan Stanisław jest w szpitalu, ponieważ "dorobił się" zapalenia płuc. Pani została sama. W sierpniu przeszła operację usunięcia płuca. Codzienna opieka nad zwierzętami w jej stanie zdrowia jest zadaniem ponad jej siły. Rodzina mieszka w Warszawie. Zapracowani od świtu do nocy. Nalegają żeby rodzice wracali do Warszawy, bo tylko tam mogą się nimi zaopiekować.

Państwo nie potrzebują pomocy dla siebie. Martwią się o swoje koty; co się z nimi stanie, kiedy ich zabraknie...

Na dzień dzisiejszy 22 koty szukają domów tymczasowych i stałych, takich na zawsze. Prawie wszystkie są wysterylizowane/kastrowane. Potrzebne są środki na odrobaczanie, szczepienia i dodatkowe wizyty u lekarza w związku z zapobieganiem KK, tak by do nowych domów koty mogły pójść "przygotowane". Wszystkie koty są zadbane, grzeczne, dobrze ułożone i korzystają z kuwet. To naprawdę piękne, stateczne koty, które zostaną bezdomne, jeśli nie otrzymają pomocy. Lubią się przytulać do człowieka i dogadują się z innymi kotami.

Pomóż uratować koty, leczyć je i znaleźć dla nich najlepsze domy!