Tytuł |
Bez kopyt nie ma konia |
Autor |
Nic Baker, Sarah Braithwaite |
Wydawca |
Świadome Jeździectwo |
Rok wydania |
2011 |
Liczba stron |
168 |
Wymiary |
245 x 190 mm |
Okładka |
miękka |
ISBN |
[zasłonięte]978-83[zasłonięte]764-01 |
Rehabilitacja kopyt
Bose konie w sporcie i rekreacji
Ilustracje: kolorowe fotografie, czarno-białe i kolorowe rysunki
Od bardzo dawna milcząco zakładano, że podkowy chronią kopyta. Niniejsza książka podważa opinię o konieczności kucia koni oraz udowadnia, że kopyta bez podków mogą sprostać poważnym wyzwaniom stawianym im przez każdy rodzaj podłoża.
Ta przełomowa praca analizuje przekonania większości jeźdźców, że konie potrzebują podków i w wyważony sposób bada dostępne dla właścicieli koni możliwości i korzyści, jakie dla konia niesie praca boso.
Opierając się o wyniki badań naukowych, książka w praktyczny sposób przedstawia wpływ diety, środowiska, ruchu i rozczyszczania na kopyta oraz pokazuje jak bardzo poruszanie się boso poprawia ich stan i możliwości.
Koncentrując się na tym, co dla zdrowia kopyt najważniejsze, dostarcza rozsądnych i opartych na doświadczeniach Autorek wskazówek jak osiągnąć odpowiedni dla uprawiania dowolnej dyscypliny jeździeckiej, takiej jak WKKW, biegi myśliwskie czy rajdy lub ujeżdżenie - stan bosych kopyt. Ponadto, zawiera krok-po-kroku porady jak rehabilitować zniszczone kopyta oraz opisy studiów przypadków, których bohaterowie - konie - cierpią na różne dolegliwości: od syndromu trzeszczkowego, pęknięcia kopyt poprzez podwinięte piętki aż do problemów metabolicznych takich jak ochwat i insulinooporność.
Autorki od lat z powodzeniem jeżdżą i startują na swych bosych koniach w zawodach oraz pomogły setkom koni swoich klientów w przejściu na bezpieczną pracę boso. Prowadzone przez autorki badania oraz ich rezultaty wielu mogą zaskoczyć, lecz potwierdzają je znakomici i doświadczeni kowale oraz weterynarze.
Książka stanowi cenną pozycję w bibliotece każdego, kto szuka sposobów na poprawę stanu i możliwości kopyt swoich koni a także osób zawodowo zajmujących się pielęgnacją końskich kopyt.
Niniejsza książka podważa opinię o konieczności kucia koni oraz udowadnia, że kopyta bez podków mogą sprostać poważnym wyzwaniom stawianym im przez każdy rodzaj podłoża.
"Jestem kowalem, który wciąż kuje konie, ale teraz wykorzystuję na co dzień wiedzę zdobytą podczas współpracy ze środowiskiem ludzi preferujących pozostawienie koni bez podków. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak wiele koni, z którymi miałem do czynienia, po prostu cierpi. Bez względu na to, czy są okute czy nie - ich zdrowie jest najważniejsze."
Ze wstępu Marka Jonhsona, dyplomowanego mistrza kowalstwa
"Interesująca i inspirująca. Powinna stanowić obowiązkową lekturę dla wszystkich weterynarzy i studentów weterynarii, by wszyscy wiedzieli, że dla kucia istnieje bezpieczna i skuteczna alternatywa. Na własne oczy widziałem, jakie pozytywne zmiany zachodziły dzięki poruszaniu się boso u niektórych moich końskich pacjentów. Najbardziej zdumiewa, jak szybko przyrasta kopyto bosego konia."
Andy Peffers, Członek Królewskiej Akademii Lekarzy/Chirurgów Weterynaryjnych
"Naprawdę wartościowa lektura dla wszystkich tych właścicieli koni, którzy zainteresowani są poprawą dobrostanu swoich koni i ich kopyt, niezależnie od tego, czy konie są podkute, czy bose."
Jeremy Hyde, lekarz weterynarii, Członek Królewskiej Akademii Lekarzy/Chirurgów Weterynaryjnych
Wiedza zawarta w niniejszej książce pozwala i nam lepiej poznać to, co dla koni najlepsze.
Jan Ciołek, dyplomowany mistrz kowalstwa
Książka w wyważony sposób dostarcza informacji niezbędnych do odpowiedzi na pytanie, czy poruszanie się twojego konia boso to dobra opcja dla niego, a także dla ciebie - jego właściciela.
Książkę Bez kopyt nie ma konia autorstwa Nic Barker i Sarah Braithwaite przeczytałem z zainteresowaniem i satysfakcją. Jej filozofia jest mi bliska i sam kieruję się nią od samego początku mojej pracy z końmi. Cieszę się, że ten rodzaj wiedzy będzie teraz dostępny dla polskich czytelników, właścicieli i miłośników koni, a w szczególności dla osób zdających sobie sprawę, jak ważną rolę odgrywają kopyta.
W dzisiejszych czasach udomowione konie rzadko mają szansę żyć w środowisku, w jakim ewoluowały. Zamykając konie w boksach i na padokach sprzeciwiliśmy się Naturze, zmuszając te piękne zwierzęta do zapłacenia wysokiej ceny za naszą wygodę, w wyniku czego cierpią one i ich kopyta. Wtedy bywa, że jedynym rozwiązaniem musi być podkuwanie. Ale nie leczy ono przyczyn - łagodzi jedynie skutki. A wcale nie musi tak być: wystarczy trochę wiedzy, otwartości i dobrych chęci, by zapewnić koniom to, do czego stworzyła je Natura, a nie to, co my, ludzie, uważamy za naturalne. Wiedza zawarta w niniejszej książce pozwala i nam lepiej poznać to, co dla koni najlepsze.
Końmi i podkuwaniem interesuję się od dziecka. Mogąc od wczesnych lat obserwować pracę kowali, dawno zacząłem zadawać sobie pytanie: po co oni to robią? Wraz z nabywanym doświadczeniem przekonałem się, że nie każdego konia należy podkuwać. Dobra korekcja kopyt bardzo często wystarczy (choć wielu właścicieli wciąż żąda, by kuć). Ale - jak piszą autorki, a z ich opinią trudno się nie zgodzić - korekcja to jedynie wierzchołek góry lodowej: stan kopyt w dużo większym stopniu zależy od środowiska, w którym przebywają, ilości i jakości ruchu a - przede wszystkim - właściwej diety. Dzięki zapewnieniu tych elementów kopyta mają szansę funkcjonowania w sposób tak bardzo naturalny, jaki w dzisiejszych czasach jest możliwy.
Zachęcam wszystkich, którym los koni jest bliski, do zapoznania się wnikliwie z treścią książki. Stanowi ona bardzo przejrzyste kompendium wiedzy jak zapewnić koniom zdrowie, a ich kopytom dobrą kondycję. Dbajmy o nasze konie (i ich kopyta), byśmy mogli cieszyć się nimi (a one nami) jak najdłużej! Bo bez kopyt nie ma konia.
Jan Ciołek
dyplomowany mistrz kowalstwa
Gdy ludzie z różnych części świata, mający różne doświadczenia i przekonania,wkraczają na bardzo podobną ścieżkę, gdy uznani specjaliści odkładają na bok swoje narzędzia, by przyjąć to, co daje natura, to czyż nie będzie rzeczą rozsądną i oczywistą zapytać: dlaczego tak robią?
Zacząłem aktywnie pracować z końmi, gdy miałem 14 lat. Dziś, pisząc te słowa mam lat 46 i jestem dyplomowanym kowalem w Anglii. Czy na początku swojej drogi zawodowej mógłbym sobie wyobrazić, że zastosowanie ziół i składników mineralnych (czyli pierwiastków oraz mikro- i makroelementów) w żywieniu koni spowoduje, że podkowy staną się zbędne? Czy domyśliłbym się, że dobra praktyka polegająca na dostarczaniu koniom regularnego i wystarczająco intensywnego ruchu - dzięki któremu ich mięśnie odpowiednio się rozwiną i będą mogły nieść szkielet tak, jak wymyśliła Natura - zdejmie ze mnie konieczność zamartwiania się równowagą kopyt?
Moje zaangażowanie w sprawę zaprzestania kucia koni (dalej Ruch Bosych Koni) rozpoczęło się wraz z poznaniem Nic Barker i Sarah Braithwaite, członkiń-założycielek UKNHCP1 i autorek tej książki. W tym okresie aktywnie wspierałem właścicieli koni, którzy chcieli, by ich podopieczni poruszali się boso oraz wygłaszałem prelekcje na ten temat. Na jednym ze spotkań poznałem Nic i Sarah, które podeszły do mnie, aby zadać kilka pytań, co ośmieliło mnie na tyle, że poprosiłem, by obejrzały przypadek konia, któremu nie potrafiłem pomóc.
W ten sposób po raz pierwszy zetknąłem się z holistycznym podejściem do pielęgnacji kopyt, a dziś uświadamiam sobie, jaką naiwnością z mojej strony było oczekiwanie efektów swojej pracy przy jednoczesnym pomijaniu przeze mnie aspektu zdrowia całego konia. Wciąż jestem kowalem, który kuje konie, ale teraz wykorzystuję na co dzień wiedzę zdobytą podczas współpracy ze środowiskiem ludzi preferujących pozostawienie koni bez podków. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak wiele koni, z którymi miałem do czynienia, po prostu cierpi. Bez względu na to, czy są okute czy nie - ich zdrowie jest najważniejsze. Oczywiście nie oznacza to, że chcę zastąpić lekarza weterynarii lub odradzam weterynaryjne konsultacje. Daleki jestem od takich propozycji. Rzecz w tym, że szkolenie weterynaryjne - całkiem słusznie - opiera się o wyniki badań naukowych, a do ich weryfikacji potrzeba czasu.
Ruch Bosych Koni jest niesłychanie dynamiczny - jeśli zostaje odkryte jakieś dobre rozwiązanie, zwykle bardzo szybko znajduje ono zastosowanie w odniesieniu do dużej liczby koni, dzięki czemu otrzymujemy olbrzymią ilość wyników. Jakie mam życzenia na przyszłość? Aby Ruch Bosych Koni w dalszym ciągu szybko się rozwijał dla dobra samych koni i by zajął niewątpliwie należne mu miejsce wśród najważniejszych organizacji edukacyjnych ku pożytkowi zajmujących się końmi ludzi na całym świecie. Pragnąłbym także, aby kowalstwo wciąż się rozwijało i aby zaczęto w nim stosować powszechnie już dostępną i jakże pożyteczną wiedzę na temat kopyt. Dla dobra koni, którym służymy.
Mark Johnson
dyplomowany kowal
członek WCF - Worshipful Company of Farriers (Szacowny Cech Kowali)
Marzec 2009