Wahadałówki w ostatnim dziesięcioleciu stały się błystkami nieco pogardzanymi – bo czyż można kawałek żelastwa porównać z dopracowanym woblerem czy pięknie zabarwioną i odlaną przynętą z silikonu. Tymczasem warto do tych błystek powrócić, wciąż są one nadzwyczaj skuteczne podczas łowienia szczupaków oraz sandaczy, atakowane są przez duże okonie oraz pstrągi. Trocie i łososie także potrafią na błyskającą wahadłówkę zareagować niezwykle agresywnie.
To przynęta, która jest idealna dla mniej doświadczonych spinningistów – wahadłówka dobrze dopracowana, z właściwym wytłoczeniem nie potrzebuje specjalnych zabiegów uatrakcyjniających pracę... Wystarczy ją ściągać, nawet w jednostajnym tempie, aczkolwiek poleca się naprzemienne zwalnianie i przyśpieszanie zwijania linki.
Kwintesencją znakomitego dopracowania wahadłówki jest Orlac – zarówno kształt, jak wygięcie oraz wykrępowanie nadają tej błystce nadzwyczajną akcję. Pracuje ona szeroko, nawet jeśli prowadzi się ją pomału, bardzo wyraziście tańczy w wodzie, lekkie przyśpieszenie wystarcza, by się okręciła wokół osi i kusząco błyskotała w toni, imitując ruchy rozbawionej lub chorej rybki.
Dodatkowo Rublex wymyślił interesujący patent – Orlac są "zdublowane" wagowo. Przy tej samej długości mają inną masę. Po prostu są tłoczone i wycinane z blach o różnej grubości. Błystki z takiej "pary" mają nieco inną akcję, penetrują różne warstwy wody i odmienna jest dla nich optymalna prędkość prowadzenia oraz zasięg rzutu.
Dodatkowo Rublex wymyślił interesujący patent – Orlac są "zdublowane" wagowo. Przy tej samej długości mają inną masę. Po prostu są tłoczone i wycinane z blach o różnej grubości. Błystki z takiej "pary" mają nieco inną akcję, penetrują różne warstwy wody i odmienna jest dla nich optymalna prędkość prowadzenia oraz zasięg rzutu.