Powieść o czekaniu i poszukiwaniu. Historia kobiety opowiedziana przez jej wnuczkę. Babcię narratorki poznajemy w 1943 roku, kiedy wbrew własnej woli wychodzi za mąż za czterdziestoletniego wdowca, do szaleństwa w niej zakochanego. Dziwne to małżeństwo - dwoje ludzi, którzy prawie ze sobą nie rozmawiają i sypiają po przeciwnych stronach łóżka. Siedem lat później kobieta zostaje skierowana na leczenie do uzdrowiska. Tam poznaje Weterana - mężczyznę żonatego, kalekę - którego pokocha. Po raz pierwszy pokocha naprawdę. Przez całe dalsze życie będzie wracała pamięcią do tamtego czasu i szukała swojej miłości. Czy uda jej się znaleźć spełnienie? Autorka subtelnie łączy opisy świata zewnętrznego - powojenna Sardynia - i wewnętrznego, w którym najważniejsze jest uczucie. Bez patosu, morałów czy banału, za to z lekkością i poczuciem humoru. Wartościowa, piękna powieść. Kiedy babcia zdała sobie sprawę, że jest już stara, powiedziała mi, że boi się śmierci. Nie ze względu na samą śmierć, która pewnie była jak pójście do łóżka albo jak podróżowanie, ale babcia wiedziała, że Bóg się na nią obraził. Dlatego że dał jej tyle pięknych rzeczy na tym świecie, a ona nie potrafiła być szczęśliwa. Tego Bóg nie mógł wybaczyć. W głębi ducha miała nadzieję, że jest naprawdę szalona, bo jeśli była zdrowa na umyśle - to z całą pewnością czekało ją piekło.