|
Nigdy nie przestanie mnie dziwić jakim sposobem niektórym autorom na stu stronach udaje się zamieścić tyle treści, podczas gdy inni mogą zapisać ich nawet tysiąc i nie przekazać zupełnie nic.
Jak to jest poślubić mężczyznę, którego się nie kocha, ba, którego się właściwie nawet nie zna? Jak to jest każdy dzień spędzać z osobą, z którą się nie rozmawia? Jak to jest co noc odsuwać się na brzeg łóżka, bojąc się, by nawet przypadkiem nie dotknąć osoby, z którą tę noc się spędza? I wreszcie jak to jest żyć bez miłości, za pociechę mając jedynie jej rozmyte wspomnienie?
Odpowiedzi na te pytania daje nam narratorka książki – wnuczka opowiadająca historię swojej ukochanej babci. Historię kobiety, którą otoczenie uważało za zwykłą wariatkę, zdolną do odebrania sobie życia bez mrugnięcia okiem. Kobiety, której nie chciał poślubić żaden z mężczyzn, a ten, który wziął ją za żonę, zrobił to bardziej z wdzięczności dla rodziny, która ugościła go po powrocie z wojny, niż z miłości.
Narratorka przedstawia nam także swoją drugą babcię, choć o niej mówi dużo mniej. Opowiada historię poznania swych rodziców, ich miłość do muzyki.
Warto przeczytać, choćby dla samego zakończenia, które dla mnie było wielkim zaskoczeniem.
|