Azja i Olaf stracili wszystko, nowy dom to dla nich ratunek !!!
Wszyscy mamy swoje koty, kochamy je, codziennie karmimy, głaszczemy, wołamy imieniem nadanym przez siebie. Nie wyobrażamy sobie bez nich życia, są jego częścią. A przecież życie kiedyś się kończy. I zostaje kot…
Dobrze, jeśli odejście bliskiego człowieka nie oznacza katastrofy dla kota, jeśli jest ktoś to przejmie nad nim opiekę. Niestety często jesteśmy świadkami sytuacji, w której kot/ koty po zmarłym trafiają do schroniska. I jest to dla nich koniec dotychczasowego świata, przy którym fakt, że tracą imię, to naprawdę drobiazg. Tracą dom, miłość kochającego opiekuna, jego dotyk, swoje terytorium, miski, posłanka, miejsca w domu. To wszystko znika. Przestają być potrzebne…
Do schroniska trafiły dwa takie koty: olbrzymi ok. 2letni Azja, czarny dorodny wykastrowany kocur i drobny 3letni Olaf, biały jak śnieg przyprószony srebrzystym szronem. Siedzą przerażeni wciśnięci w wiklinową budkę… nie są agresywne, ale bardzo wystraszone, Azją trochę się przełamuje i przytulany ugniata łapkami i mruczy. Olaf jest przerażony…
Nie poradzą sobie długo w schronisku…
Zostały oddane przez syna zmarłej Pani, jak niepotrzebne meble. Mieszkanie trzeba sprzedać, klucze oddać, koty zawieźć do schroniska. I tyle. Koniec zwyczajnego domowego kociego świata…
Nagle wszystko się zmieniło… A przecież one w niczym nie zawiniły… Nie rozumieją co się stało, i dlaczego tu trafiły…
A Pan po prostu je przyniósł i nic im nie zostawił, nawet imienia…
Azja i Olaf przebywają obecnie w domu tymczasowym.
Kontakt do wolontariusza: [zasłonięte]@gazeta.pl 507[zasłonięte]059