Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Arkady Fiedler: Dywizjon 303

13-01-2015, 16:45
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 4 zł     
Użytkownik innomine51
numer aukcji: 4968088075
Miejscowość Kielce
Wyświetleń: 3   
Koniec: 13-01-2015 16:12:03

Dodatkowe informacje:
Stan: Używany
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 1984
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Antykwariat Internetowy In Nomine - książki, albumy, atlasy, encyklopedie
Antykwariat Internetowy In Nomine
25-363 Kielce, ul. Wesoła 51/613

telefon: 605-[zasłonięte]-305
e-mail: [zasłonięte]@innomine.pl
Wpłaty prosimy dokonywać na konto:

NET System Igor Białogoński
25-363 Kielce, ul. Wesoła 51/613

86 1500 [zasłonięte] 1[zasłonięte]4581406 [zasłonięte] 550700
Bank Zachodni WBK S.A. 5 O/Kielce
  • List polecony ekonom.: 4,50 zł
  • List polecony prioryt.: 5,80 zł
  • Paczka ekonomiczna: 10,00 zł
  • Paczka priorytetowa: 11,60 zł
  • koperta ochronna ("bąbelkowa")
  • Przez PayU
  • Przelew na konto (przedpłata)
  • Przed złożeniem oferty prosimy o szczegółowe zapoznanie się z:
    - Regulaminem aukcji dostępnym na stronie O nas;
    - pełnym opisem oferowanych przedmiotów wraz z ich rzeczywistymi zdjęciami.

  • Nie wycofujemy ofert na 24 godziny przed końcem aukcji, nie kończymy aukcji przed czasem.

  • Po zakończeniu aukcji prosimy o potwierdzenie zamówienia z podaniem swojego nicka, numeru aukcji, rodzaju przesyłki oraz potwierdzeniem adresu do wysyłki - koniecznie jeśli adres będzie inny niż ten z profilu użytkownika.

  • Koszt przesyłki jest zawsze podawany w treści aukcji.

  • Oferowane przedmioty wysyłamy najczęściej w ciągu 24 godzin (w dni robocze) od zaksięgowania pełnej należności, łącznie z kosztami wysyłki.

  • Zachęcamy do zakupu kilku przedmiotów jednocześnie - koszt wysyłki jest zależny od ich łącznej wagi - szczegóły na stronie O nas.
Wysyłka w ciągu 24h od otrzymania wpłaty

Satysfakcja gwarantowana - 100%
k01439
Witamy na naszej aukcji.

Przed przystąpieniem do licytacji prosimy zapoznać się z jej zasadami na stronie O nas.

Przedmiotem aukcji jest używana książka:

Dywizjon 303

Autorzy: Arkady Fiedler
Strony: 96; Format: 14,0 x 20,5 cm
Waga: 150 g.
ISBN: 83-[zasłonięte]-0551-9
Wydanie: XXI (1984); Nakład: 100000 szt.
Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie (Poznań)
Oprawa: miękka
Stan książki: dobry

Stan okładki: dobrym okładka lekko pożółkła, posiada niewielkie ślady przetarć i zagięć oraz drobnych plam i zabrudzeń, grzbiet pożółkły, nieznacznie przetarty na krawędziach, pierwsza kartka wklejki jest częściowo naderwana na krawędzi grzbietu od góry.

Stan kartek: czyste, pożółkłe i lekko pożółkłe (kartki ze zdjęciami), jedynie od strony zewn. krawędzi kartki są zakurzone. W książce znajduje się kilkadziesiąt zdjęć i reprodukcji cz.b.

Słów kilka do XVI i następnych polskich wydań "Dywizjonu 303"

"Gdy we wrześniu 1940 roku zameldowałem się w Londynie u generała Władysława Sikorskiego, głównodowodzącego Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii, zdziwiłem się, że żaden z licznych na Wyspie literatów polskich nie wpadł dotychczas na pomysł ujęcia piórem rewelacyjnych wyczynów polskich lotników z Dywizjonu 303, o których tyle hymnów pochwalnych właśnie pisano w prasie angielskiej. General Sikorski z serdeczną ochotą dał mi rozkaz napisania szerszej relacji o akcji Dywizjonu 303 i skierował mnie na lotnisko w Northolt pod Londynem, gdzie Dywizjon 303 stacjonował. Zaprzyjaźniwszy się łatwo z większością dywizjonu, zarówno z myśliwcami jak mechanikami, skwapliwie zabrałem się do pracy, którą postanowiłem ująć jako szersze sprawozdanie z pola walki, pisane na gorąco i gorącym sercem patrioty, sprawozdanie, a nie utwór tak zwanej literatury pięknej - bo takie właśnie było kategoryczne zapotrzebowanie w tej wyjątkowej, napiętej chwili.
Spośród wszystkich moich książek "Dywizjon 303" jest chyba utworem pisanym najbardziej na gorąco, pod bezpośrednim wrażeniem rozgrywających się w 1940 roku wypadków: pierwsze stronice powstawały już podczas ostatniej fazy owego osobliwego dramatu, nazwanego Bitwą o Brytanię, a ostatnie stronice kończyłem kilkanaście tygodni później, kiedy wciąż jeszcze, niby echo owej bitwy, warczały nocą nad Londynem motory Luftwaffe i padały bomby na miasto.
Pomimo że książka rodziła się na podłożu wybitnie wzruszeniowym i pomimo że od tego czasu świat postąpił tak ogromnie naprzód i że oczywiście świadomość autora w ciągu tych trzydziestu kilku lat również dojrzewała - z pewnym zdumieniem wypada stwierdzić fakt, że przygotowując książkę do nowego wydania, nie potrzebowałem dokonywać w niej żadnych zasadniczych zmian. To, czemu nadałem nieco inną postać, dotyczy nikłych, ubocznych, drugorzędnych rzeczy.
Należy chyba do dziwactw londyńskiej emigracji polskiej i do groteski jej "potępieńczych swarów", że książka "Dywizjon 303" od samego początku, już przy jej pisaniu, napotykała niezwykłe, można powiedzieć, maniackie wstręty i trudności ze strony najmniej oczekiwanej: ze strony sztabu Polskich Sił Zbrojnych, ulokowanego w hotelu "Rubens" w Londynie. Ci oficerowie sztabowi, przeważnie skompromitowani w kampanii wrześniowej 1939 roku, wychodzili niemal ze skóry, żeby nie dopuścić do pisania o młodych lotnikach z Dywizjonu 303. Małostkowa zazdrość bankrutów, przezwanych zjadliwie "dziadkami leśnymi", nie widziała dalej niż koniec własnego nosa i prawie dopięła swego: dopiero generał Sikorski musiał energicznie interweniować, ażeby nie zadziobano ani książki, ani jej autora, porucznika rezerwy.
Nie zadziobano, ale nękano na różne sposoby i z wytrwałością godną podziwu. Więc w "Polsce Walczącej", organie "rubensowskiego" sztabu Polskich Sił Zbrojnych, pojawił się wiosną 1941 roku szpetny paszkwil przeciwko mnie właśnie dlatego, że zabrałem się do pisania "Dywizjonu 303"; zaplątano mnie z tej racji w idiotyczną trzyletnią sprawę honorową, toczącą się przed sądem honorowym wyżej wymienionego sztabu PSZ; jeszcze w 1944 roku kierownik biura propagandy tegoż sztabu, pułkownik, którego nazwiska nie pamiętam, kategorycznie odmówił poparcia, by "Dywizjon 303" ponownie wyszedł po angielsku. Wyszedł - niezależnie od humorów pewnych kół w sztabie PSZ w Londynie i wbrew ich kapryśnej woli.
Pomimo tych intryg książka, jako dokument bohaterstwa polskich lotników, poszła mocno w świat i skutecznie spełniała wyznaczone jej zadanie. Budziła sympatię i uznanie dla Polaków wśród czytelników w Wielkiej Brytanii i jej dominiach, w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, we francuskiej Kanadzie, w Brazylii. O zapale, z jakim ją wszędzie w tych krajach czytano, świadczy blisko trzysta entuzjastycznych na ogół recenzji prasowych.
Kto dziś otwiera "Dywizjon 303" i zabiera się do czytania tej książki, niech nie zapomina, że spełniała ona tylko rolę jednego z polskich żołnierzy drugiej wojny światowej, że nie miała być niczym innym jak żywym sprawozdaniem z placu boju, ujętym w formę literacką przez człowieka o gorącym sercu. Właśnie jako dokument-sprawozdanie, a nie dzieło literatury, książka mogła spełnić zadanie wyznaczone jej przez autora. Nierozgarniętych krytyków często irytowało, że w książce za wiele walk powietrznych, że za wiele tych różnych Heinkli, Dornierów, Messerschmittów zestrzeliwanych przez Polaków - że to, słowem, rozbijało czystą, tradycyjną kompozycję dzieła literackiego. Słusznie, słusznie! Cóż, kiedy takie były czasy i tego właśnie wymagały! Przecież widok trafionego samolotu wroga nabierał wtedy wyjątkowej wagi; wyliczanie zniszczonych maszyn hitlerowskich było świadome i miało swą niepomierną wymowę psychologiczną, bezwzględnie konieczną w danej chwili.
W roku 1943 książka pojawiła się w okupowanej Polsce. Poza londyńskim lilipucim wydaniem, przerzuconym samolotami do Kraju, wyszło tu kilka wydań podziemnych. W owym dla terroryzowanych Polaków szczególnie groźnym roku 1943 ta właśnie książka odegrała wyjątkowo ważną rolę jako ożywczy zastrzyk otuchy. Wzmocniła ducha oporu, wielu natchnęła nową odwagą. Największa to chyba satysfakcja i wielka nagroda dla autora. Powodzenie książki w Polsce okupowanej wykorzysta! na swój sposób angielski wydawca, dając w swym wydaniu "Squadron 303" z roku 1945 na okładce opaskę z napisem w angielskim języku: "Jedyna polska książka, pisana na obczyźnie, a wydana także w Polsce okupowanej w 1943 roku."
Gdybym dziś miał od nowa pisać "Dywizjon 303" (rzecz nie tak bardzo niemożliwa, bo w swych notatkach posiadam jeszcze wiele ciekawych, a nie wykorzystanych materiałów) - dziś książce dałbym inne zakończenie. Dotychczasowy apel do Brytyjczyków, ażeby uczciwie i rozumnie patrzeli na naród polski, uzupełniłbym prośbą o przyjazd nad Wisłę, Wartę i Odrę i o naoczne stwierdzenie, że z tą samą dzielnością, z jaką Polacy ongiś bronili frontu lotniczego nad Anglią, dziś cały naród zabrał się do odbudowy i rozbudowy zniszczonej ojczyzny i dzięki dobyciu w nowych warunkach społecznych wszystkich sił, dotychczas po części bezużytecznie drzemiących, stwarza dzieło budzące podziw w każdym nieuprzedzonym obserwatorze.
Poszedłbym jeszcze dalej: przecież "Dywizjon 303" pisałem dla Polaków, nie tylko dla cudzoziemców. Toteż serdecznie wezwałbym wszystkich rodaków rozproszonych po świecie do zobaczenia jedynego miejsca, gdzie oddycha się własnym powietrzem pod własnym niebem na własnej glebie, gdzie własnym językiem porozumiewa się z bracią, buduje się własne, jedyne szczęście i wykuwa własny los dla siebie i swych dzieci - czego żaden inny kraj, choćby nie wiem jak zamożny i gościnny, nam dać nie może.
Więc z ową uczciwością, jaką włożyłem w pisanie "Dywizjonu 303", z tym samym sumieniem chciałbym skierować apel do wszystkich rodaków na świecie, by nie głuszyli głosu swego serca i uświadomili sobie, czym jest ojczyzna i co im dać może.
Rysunki kreskowe lotnika-grafika, Artura Horowicza, ozdabiały pierwsze polskie wydanie "Dywizjonu, 303" w Wielkiej Brytanii i następnie kilka podziemnych wydań tej książki, drukowanych w czasie drugiej wojny światowej w Polsce okupowanej, a także polskie wydanie w Kanadzie w 1945 roku.
Widziałem film pod tytułem "Bitwa o Brytanię", wykonany około 1970 roku przez Brytyjczyków z wielkim nakładem finansowym i wśród ogromnej reklamy i - przyznać się muszę - ogarnęło mnie lekkie uczucie zakłopotania. Może nawet niesmaku. Po latach zimnowojennej ciszy w Anglii na temat polskich myśliwców, biorących udział w owej decydującej dla Brytyjczyków bitwie (o czym piszę na końcu pierwszego rozdziału niniejszej książki), przerwano oto milczenie i pokazano polskich myśliwców w owym wielkim filmie.
Ale jak dziwnie pokazano!
Przecież żyłem wśród nich dniem i nocą przez szereg miesięcy, ocierałem się ich boki, przyglądałem im się z bliska, przysłuchiwałem się ich rozmowom, toteż wiem dokładnie, jacy oni byli i jak postępowali. Wiem, że gdy wychodzili do walki w ostatnim dniu sierpnia 1940 roku, już nieźle władali językiem angielskim. Także pamiętam dobrze, że w czasie bojowych lotów nigdy nie hałasowali jak rozgęgane stado gęsi: to należało do wyjątków, gdy rzucali sobie żartobliwe, skąpe słówka, jak w rozdziale "Koleżeńskość". I wcale nie przypominali niesfornych, nierozgarniętych uczniaków, których brytyjski oficer (jak w filmie) musiał przywoływać do porządku.
Z filmu niestety nie dowiadujemy się o wyjątkowo wysokich przymiotach, i bojowych, i ogólnoludzkich, jakimi odznaczali się polscy lotnicy w Wielkiej Brytanii, a szczególnie myśliwcy dywizjonów 303 i 302.
Ej, brytyjscy scenarzyści filmu coś tam nieładnie nawalili, jakoś pamięć ich zawiodła."

Arkady Fiedler
Poznań, styczeń 1973

Spis treści

♦ Słów kilka do XVI i następnych polskich wydań "Dywizjonu 303"
♦ Bitwa o Brytanię 1940 roku
♦ Myśliwiec
♦ Pierwsza walka
♦ Koleżeńskość
♦ A gdy kul zabrakło
♦ Raz na wozie, raz pod podwoziem
♦ Tłusta przekąska: Dorniery
♦ Ból
♦ Uśmiech poprzez krew
♦ Chmura
♦ Najliczniejsze zwycięstwo
♦ Wróg tańczy taniec śmierci
♦ Sierżant Frantiszek - dzielny Czech
♦ Szare korzenie bujnych kwiatów
♦ Lotnik bez lęku i skazy
♦ Mit Messerschmitta 110
♦ Podstępy
♦ Losy się ważą
♦ Losy się rozstrzygnęły
♦ "Zaczynamy poznawać Polaków"

Zapraszamy do udziału w licytacji!

Zdjęcia:













Antykwariat Internetowy In Nomine jest prowadzony przez firmę NET System Igor Białogoński

25-363 Kielce, ul. Wesoła 51/613, NIP: 657[zasłonięte]115-24, REGON: 260[zasłonięte]547

Kontakt - tel. 605 [zasłonięte] 305, e-mail: [zasłonięte]@innomine.pl