W swej istocie Gentelman Secret łączy to co w tradycji ważne z tym co nakazuje współczesność. Dlatego gentelman Secret jest w otwarciu lekki, rześki, pachnący igliwiem, świeżo ściętą brzozą, ale to tylko chwila, bo już za moment zapach przypomina o swoich konotacjach z przeszłością: uwidacznia się jego koloński aspekt, formy perfum używanych w przeszłości, a więc do głosu dochodzi mieszanka drewna i przypraw zanurzona w roztworze alkoholowym. Drewno jest świeże, młode, przyprawy niesuche, mięsiste i pełne aromatu. Wyczuć można jak wcześniej brzozę, mech, cedr i dąb, które zostały posypane złocistym szafranem z odrobiną pieprzu. W końcowej fazie zapach uwalnia trochę bobu tonka, który sprawia, że zapach jest cudnie kaszmirowy i ambrę, która ostatecznie go wygładza, pozbawia ostrych początkowo krawędzi. Zapach ten jest do głębi męski, stateczny i klasyczny. To nie typ zapachu-sportowca z hasłem „Bądź gotowy na wyzwanie” czy z inną pierdołą w tle. To zapach nie potrzebujący haseł, reklam w TV czy znanych twarzy na plakacie. To zapach, który nie pyta czy syn będzie łaskawie go nosił tak jak ojciec, bo to jest oczywiste.
Piękna, przyprawowo drzewna kompozycja, doskonale klasyczna: spora doza szafranu, doprawiona suto pieprzem i kolendrą, podlana sosem z mchu, dębu i cedru, pokropiona szarą ambrą. Zapach niezwykle męski, elegancki do szczętu, bo chyba nic bardziej eleganckiego nie wyszło ze stajni arabskiej. Wspaniała propozycja dla koneserów klasycznych, pięknych i ponadczasowych zapachów.