Gdy w nowy 2012 rok pacjenci wchodzą nie szczędząc brzydkich słów pracownikom służby zdrowia, a kolejne apteki przyłączają się do akcji protestacyjnej, jednak Apteka, nie strajkuje i jak zwykle idzie pod prąd.
Jeżeli liczyliście na to, że po "25 latach na linii frontu" zespół złoży broń i uda się na kombatancką emeryturę, to czeka was srogie rozczarowanie. Składankowa płyta i towarzysząca jej trasa koncertowa nie były pożegnaniem z bronią, lecz mobilizacją przed batalią, która właśnie się rozpoczyna. Kodym, Jaszczur i Puzon idą na wojnę totalną z każdym, kto lubi zatańczyć po lodzie i dlatego wydaje mu się, że ma talent. Rolę wunderwaffe mogącej zmienić obecny układ sił jest najnowsze dzieło trójmiejsko-wrocławskiej formacji. Album nazywa się "Od pacyfizmu do ludobójstwa" i dysponuje adekwatną do tytułu siłą rażenia. Nie oznacza on jednak skupienia się na sprawach bieżącej polityki, a w wykonaniu zespołu jest kolejną prowokacją, która dla Apteki jest rzeczą tak naturalną, jak to, że stacje radiowe pewnie znów nie będą chciały grać ich materiału. Jak tłumaczą go sami muzycy? Jak zwykle. - Ten tytuł daje nam pełne spektrum okoliczności, które z historycznego punktu widzenia są nieuchronnym kołem przyczynowo-skutkowym i wynikają z próby namysłu nad cechami ludzkiej natury.”
TAKIEJ Apteki jeszcze nie słyszeliście. Nowe kompozycje przytłaczają potężnym brzmieniem, każdy dźwięk i słowo tnie ostro jak brzytwa. Tylko duch ironicznej psychodelii (lub psychodelicznej ironii) pozostał ten sam. Zadania przy pracy nad płytą rozdzielono między fachowców w swoich dziedzinach. Produkcją zajął się Agim Dzeljilji, co zaskoczy wszystkich tych, którzy znają go jedynie z muzycznej działalności w grupie Oszibarack. Zaprosiliśmy Agima, bo go uważamy. Spodobało nam się to, że czujnie stoi z boku, nie afiszuje się, choć ma wielką świadomość muzyczną i głowę pełną rewolucyjnych pomysłów – mówią członkowie Apteki.
Podczas angielskiej części międzynarodowej trasy koncertowej "Apteka Witkacy Express" zespół poznał Jamesa Mortona, saksofonistę grywającego m.in. z Herbaliserem, Tony Shepardem czy Manu Dibango. Owocem tego spotkania była sesja nagraniowa w bristolskim studio... Portishead. Na innym przystanku awangardowego ekspresu po Europie pojawił się Hornsman Coyote, puzonista kultowej serbskiej formacji Eyesbourn. Jego talent odkrył swego czasu sam Max Cavalera, który zaprosił go do wspólnych występów z Soulfly. Gdy usłyszycie go w akcji, zrozumiecie, dlaczego wszyscy zabiegają o współpracę z Serbem. Elektronicznego smaczku płycie dodaje, nie pierwszy raz zresztą, Igor Boxx z wrocławskiego składu Skalpel, autor bardzo ciepło przyjętego albumu solowego "Breslau". Tym razem Igor przygotował na płytę remixy dwóch zamieszczonych na niej utworów. Dodatkowo na instrumentach perkusyjnych zagrał Piotr „Jackson” Wolski, znany ze współpracy m.in. z Tomaszem Stańko, Staszkiem Sojką czy Young Power.